Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

poniedziałek, 6 stycznia 2014

275.Trucizna kłamstwa

Wychowanie dzieci w Polsce opiera się na kłamstwie.*) Wielu rodziców uważa za zupełnie naturalne i słuszne mówienie dziecku nieprawdy, rozgrzeszając się uniwersalną formułką "bo ono jeszcze za małe żeby zrozumieć" oraz "to dla jego dobra". W rzeczywistości jest to zwykle wygodny wykręt kryjący ułatwienie sobie życia przez rodziców, którzy oszczędzają czas i wysiłek by nie musieć rozumieć dziecka i jego percepcji w danym momencie rozwojowym, oraz nie musieć formułować dziecku odpowiednio przemyślanego wyjaśnienia danego problemu. Tak jest niewątpliwie prościej i łatwiej, ale czy lepiej?

Jednocześnie rodzice na ogół są dużo mniej wyrozumiali w relacji odwróconej - kiedy dziecko nie mówi prawdy. Nasila się to z wiekiem, tzn. nader szybko kłamstwo wobec rodziców zaczyna być potępiane jako ciężka przewina. Jednocześnie rodzice, sądzę że w dużym stopniu bezwiednie, kontynuują praktykę do której przywykli - mówienia dziecku prawdy o tyle, o ile jest im to wygodne. Warto przy tym pamiętać, że dziecko rośnie szybciej niż się rodzicom wydaje, innymi słowy: ich rejestracja rozwoju (zwłaszcza emocjonalnego) dziecka jest opóźniona.

W efekcie dziecko dostaje podwójny przekaz, z którego wynika generalny wniosek: rodzice mogą kłamać, ale dziecko nie. Oczywiście jeśli powiedzieć coś takiego głośno, to rodzice się oburzą. W najlepszym razie usłyszymy, że oni "nie kłamią, co najwyżej nie zawsze mówią całą prawdę".

Do osobnej kategorii należy zaliczyć jeszcze takich rodziców, którzy werbalnie uczą dziecko, że nie wolno kłamać, mając na myśli - "...dziecku w stosunku do rodziców", ale jednocześnie uczą dziecko jak kłamać innym członkom rodziny, sąsiadom itp. I co chyba najbardziej kuriozalne - zupełnie im się te dwa przekazy nie składają w żadną całość, w której mogli by dojrzeć ich zasadniczą sprzeczność. Dziecko jest uczone, że rodzicom kłamać nie wolno, ale babci czy wujkowi można, a nawet należy wciskać bajkę że ten piękny wystrój pokoju stołowego to rodzice kupili na stałe, choć dziecko wie, że zaraz po świętach wszystko zostanie zwrócone do supermarketu i niech się nie waży zaplamić czy uszkodzić bo wtedy nie przyjmą.

Ludzie wychowujący tak dzieci nie pojmują, lub nie doceniają że szczepią w nowym pokoleniu chore relacje międzyludzkie. Uczą młodego człowieka, że ludzi dzielimy na dwie grupy: wybranych bliskich, których okłamywać nie wolno, oraz całą resztę, którą nie tylko wolno okłamywać, ale jest to wręcz postępowanie godne pochwały.

Głupcy ci jednak nie słyszą złośliwego chichotu natury, która wie ku czemu prowadzi takie wychowanie. Dziecko kiedy dorośnie samo sobie wybierze "tych których nie należy okłamywać" i wcale nie musi być bardzo prawdopodobne, że będą to rodzice. Stanie się tak z powodu przeszeregowania więzi dorastającego człowieka.

Rodzice nie zdają sobie sprawy, że ucząc dziecka takiego kłamstwa sami padną jego ofiarą, kiedy dorosłe dziecko poznawszy ich i uświadomiwszy sobie mechanizmy ich kłamstw nie będzie im ufać, a stąd już tylko mały krok do okłamywania swoich rodziców tak samo, jak oni kiedyś okłamywali swoich ucząc tego swe dziecko.
_________________________________________
*) Świetnie wyglądają takie mocne generalizujące tezy, nieprawdaż? ;-))

8 komentarzy:

  1. Denerwuje mnie kiedy, na pytanie dziecka, skąd się biorą dzieci, rodzice wymyślają jakieś pola kapusty czy bociany... :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zabawne jest, że to i tak jakaś konkretna odpowiedź. Bo jak dziecko podrośnie i warto by je jakoś uświadomić w kwestii seksu, to rodzice w ogóle nabierają wody w usta a kapusta i bocian okazują się być szczytem ich zaangażowania uświadamiającego. ;-)

      Usuń
    2. i Bogu dzięki, bo jak moi rodzice mieliby mnie uświadamiać w sprawach seksu, to moją reakcją chyba byłby śmiech i ogólnie zażenowanie... :>

      Usuń
    3. Pomijając fakt, że ich informacje byłyby w Twoim przypadku częściowo nieadekwatne, to może gdyby zaczęli w odpowiednim momencie obeszło by się bez śmiechu i zażenowania? ;-)

      Usuń
    4. raczej nie, ja nawet się cieszę z tego, że sex był tematem tabu w moim domu ;) no ale fakt, że niektórym te rozmowy by pomogły, np. kiedyś usłyszałem jak uczennica na lekcji życia w rodzinie powiedziała, że świetnymi środkami antykoncepcyjnymi są żele do higieny intymnej... więc nie dziwne, że kilka miesięcy później doczekała się bobasa,..

      Usuń
    5. Bo to bardzo dobry środek antykoncepcyjny, tylko nikt jej nie powiedział jak to stosować - nie przed, nie po, tylko ZAMIAST. >:-)

      Usuń
  2. Rodzice okłamują dzieci, dzieci okłamują rodziców koło się zamyka. Wydaje mi się, że to bierze się z nieprzygotowania/niewiedzy jak być dobrym rodzicem. Mniej energii kosztuje zbycie dziecka niezbyt logiczną i nie przemyślaną odpowiedzią na trudne kwestie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ale też z dobrze ugruntowanej tradycji traktowania dziecka nie jako pełnoprawnego człowieka, lecz jako niepełnowartościową istotę poddaną władzy dorosłego.

      Usuń