Nie pamiętam takiej Wielkanocy. Nie warto było choinki rozbierać. Śnieżyca jak diabli.
* * *
Rodzinne śniadanko wielkanocne już z głowy. Nawpieprzałem się jak idiota i czuję się jak rozdęty balon. Tylko co innego można robić w trakcie nasiadówy przy stole, kiedy jest się w dodatku najmłodszym z całego towarzystwa?
Dialogi rodzeństwa - siostra (84 lata) i brat (81 lat).
W przedpokoju.
S : -Od niedawna mam problemy z pamięcią. Wyraźnie zaczyna mi szwankować.
B : -Nic się nie przejmuj! Doskonale się trzymasz i świetnie wyglądasz!
S : -Ty to jakiś durny jesteś - mi myślenie wysiada, to co ma do tego wygląd?!
Sporo później, przy stole.
B : -Słuchaj, co ja ci chcę opowiedzieć...
S : -Ja z tobą nie rozmawiam, bo ty mi jakieś pierdoły wygadujesz!
* * *
Smętne refleksje dzielone ze Schwester w drodze powrotnej. Oboje jesteśmy zdegustowani zachowaniem naszej matki. Wygląda to tak, jakby w miarę upływu czasu ojciec przyklapnął i złagodniał (a właściwie, jeśli przypomnieć sobie jego najlepsze zachowania, to stał się niemal aniołem), za to matka rozwinęła skrzydła nie potrzebując się już ograniczać i krępować. Oblicze jakie przy tym ukazuje napawa nas smutkiem i rozczarowaniem.