Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

czwartek, 27 lutego 2014

295.Tłusty czwartek

Już wczoraj mi się włączył biper "Już za parę dni z powrotem do pracy!" Akurat wtedy, kiedy właśnie zacząłem jako tako sypiać (do 7.30-8.00, a nie zrywać się przed 6.00).

Rano wybrałem się do Wróbla po pączki, po czym zaniosłem je rodzicom. Ojciec oczywiście musiał wytknąć niedoskonałość ("A czemu nie mają skórki? Tu powinna być z wierzchu skórka pomarańczowa!") Ale jak na niego przyjął to wspaniałomyślnie i nawet dziękował za niespodziankę. Ponieważ zostawiłem im wszystkie, to poszedłem drugi raz - tym razem dla siebie i Emusia, który zaanonsował się z wizytą.

Wpadł jak zwykle spóźniony, zdał relację ze swoich ostatnich randek i spałaszował po kolei 3 pączki. Kiedy szedł po trzeciego przecierałem oczy ze zdumienia, gdyż jego życiową pieśnią przewodnią jest chorał "Jaką ja mam wielką dupę!", a ideałem własnego piękna jest "jak mi tak wszystkie kosteczki tu i tu i tu tak wystają". Jak ja bym miał jego sylwetkę i przemianę materii, to bym co roku na kolanach zasuwał do Częstochowy, a ten cymbał chciałby się na szkieletora przerobić. 
Co by nie było, to jednak sprawił mi przyjemność, że jadł z apetytem, zamiast odstawiać jakieś sceny ze wzbranianiem się skosztowania choćby kęsa. Miło było tak patrzeć jak mu smakuje...

A potem poleciał na kolejną randkę, a ja po farbki do figurek.

A pączków zjadłem trzy.
Sztuki, nie tuziny.

wtorek, 25 lutego 2014

294.Powinno

Przepiękna pogoda z nieskazitelnym lazurem nieba powinna nastrajać optymistycznie. Urlop powinien dawać wytchnienie i wypoczynek, relaksujący organizm. Wolny czas powinien dawać możliwość oglądania filmów i seriali, na które normalnie braknie głowy i czasu. Wolne ranki powinny dawać możliwość wyspania się. Słowa otuchy i zachęty by "nie rezygnować" powinny skłonić do powrotu do poszukiwań partnera. "Będzie dobrze" powinno podnosić na duchu.

Powinno?

Teoretycznie tak. A w praktyce - ani w ząb. Nie działa.

Kiedy ktoś próbuje mnie pocieszać zaklęciem "będzie dobrze", to jest na najlepszej drodze do uzyskania efektu dokładnie odwrotnego, zwłaszcza dla niego w pierwszej kolejności. Bo niewiele wówczas jest w stanie zirytować mnie bardziej od tego zapewnienia.

Nie jestem pewien dlaczego, ale przypuszczam, że może tu działać mechanizm odebrania takiego komunikatu jako lekceważącego problemy pocieszanego. A więc odbiera on go jako coś w rodzaju "To mało ważne, czym się zamartwiasz. Niepotrzebnie przywiązujesz do tego taką wagę. Nie zawracaj sobie tym głowy, zajmij się czymś, a BĘDZIE DOBRZE. Krótko mówiąc twoje problemy to pierdy niegodne uwagi, które same znikną pod działaniem czasu." A stąd już bardzo blisko do brzdąknięcia w strunę niskiego poczucia własnej wartości - "mało ważne powody zmartwienia, mało ważny ty".

piątek, 21 lutego 2014

293.Pożyczanie

Z Emusiem na zakupach, jako doradca i wsparcie psychiczne. Niestety ja tego wsparcia nie miałem, choć to mnie przede wszystkim było potrzebne - z racji różnic w usposobieniu. Szczęśliwie przebrnęliśmy przez całą procedurę i ruszyliśmy do wyjścia. 

Przy kasie:

- Będziesz miał pożyczyć mi trochę pieniędzy?
- Jak wielkie trochę?
- Ze sto złotych.
- Będę.
- To daj.
- Proszę!

Po wyjściu.

- Ale pamiętaj, żeby mi przypomnieć o tych pieniądzach, żebym ci oddał.

I tu, proszę państwa, magiczna sztuczka - Miś Uszatek zniknął w ułamku sekundy, zastąpiony przez misia grizzly po angielskiej szkole prywatnej, cedzącego lodowatym tonem:

- Nie. Ty masz o tym pamiętać!

Cisza.

* * *
Dobry zwyczaj - nie pożyczaj. Po cudze nie sięgaj, lecz odłóż własne, albo przygotuj się tak, żeby ci starczyło. Jeśli nie masz innego wyjścia i musisz pożyczyć, to stań na głowie, żeby oddać jak najprędzej. Jeśli masz komuś pożyczyć, to dobrze się zastanów, jak to wpłynie na waszą relację, nim to uczynisz. Upominanie się o swoje pieniądze uważam za jakoś upokarzającą czynność. Czuję duży dyskomfort i nie jestem pewien z jakiego powodu bardziej - czy dlatego że zderzam się z czyimś lekceważeniem mnie, czy z racji niskiego poziomu asertywności.
Przy tym chciałbym zaznaczyć, że nie uważam się za egzystencjalno-finansowego nazistę i macham ręką, kiedy Siostrunia  czy M. zapomną mi oddać jakąś drobną należność - jedna cokolwiek roztrzepana, druga cienko z kasą. Ale... właśnie - wybaczam, lecz nie zapominam. Jak kobieta. ;-) 

środa, 19 lutego 2014

292.Samotność szkodzi bardziej niż...

Właśnie sobie przeczytałem coś interesującego (pojęcia nie mam jak Kamil to mógł przeoczyć ;-P ) Wyborcza khehm... zasugerowała się artykułem z "The Guardian"  opisującym jak samotność wpływa na człowieka.

artykuł o szkodliwości samotności

" Uczony ze swoim zespołem przeprowadził analizy, z których wynika, że wpływ samotności na stan naszego zdrowia jest podobny do życia w biedzie. Złe warunki socjoekonomiczne zwiększają bowiem o 19 proc. ryzyko przedwczesnej śmierci po 50. roku życia.
Prof. John Cacioppo powiedział, że badania wykonane przez niego oraz innych uczonych wskazują na to, iż samotność jest dla nas dwukrotnie groźniejsza niż otyłość!"
"Prof. Cacioppo przekonywał, że konsekwencje samotności w wieku dojrzałym są dramatyczne. Poczucie izolacji od innych wpływa na nasz sen, podnosi ciśnienie krwi, zwiększa poziom kortyzolu (hormonu stresu), zaburza ekspresję genów związanych z pracą układu odpornościowego, zwiększa ryzyko depresji i ogólnie obniża samopoczucie. Pogarszają się nam również funkcje poznawcze - pojawiają się objawy podobne do otępiennych."
"- Złe radzenie sobie z samotnością nie jest oznaką słabości człowieka, który powinien zacisnąć zęby i przetrwać. To sygnał, który wysyła nam ciało, podobny do odczucia głodu czy pragnienia, zmuszający nas do szukania towarzystwa. A ono jest nam potrzebne, ponieważ ewolucja tak stworzyła ludzi, że lubią oni ze sobą współpracować. Kiedyś robiliśmy to, żeby przetrwać jako gatunek. Dziś wciąż jest to nam potrzebne, by dłużej żyć i czuć się dobrze - wyjaśniał psycholog."
" Prof. Cacioppo podzielił też zdrowe związki międzyludzkie na trzy sfery. Pierwsza to powiązania intymne. Te łączą nas z osobami, które są nam wyjątkowo bliskie, które kochamy i które również nas darzą uczuciem.
Druga sfera to powiązania z innymi ludźmi, znajomymi - bezpośredni kontakt z nimi daje nam uczucie przyjemności. Trzecią są powiązania kolektywne - te dają nam poczucie przynależenia do jakieś grupy. Obecność wszystkich trzech sfer przekłada się u człowieka na dobre samopoczucie."
" Badania Amerykanina dowodzą także, że np. mieszkanie samemu nie jest największym problemem samotnych. To raczej subiektywne odczucie osamotnienia odgrywa kluczową rolę."

No i mam wątpliwość - czy to oznacza, że mogę zacząć swobodnie wpieprzać 3P (pizzę, pączki i pralinki), bo i tak prędzej kopnę w kalendarz z samotności niż z otyłości? No bo skoro po 50-tce, to już niedługo, może uda się wycelować i zgrać akurat? Problem poważny, a przecież Tłusty czwartek już za pasem, więc warto by mieć jakąś jasność jaką strategię wybrać.

poniedziałek, 17 lutego 2014

291.Highland Cathedral

Ciepło, słonecznie - jak nie w połowie lutego. Tylko silny, zimny wiatr nieprzyjemnie przypomina jaką porę roku mamy. Mogę sobie pozwolić na luksus trzymania uchylonego okna przez cały dzień, dzięki temu mam w mieszkaniu świeże powietrze.

Urlop powinien nastrajać optymistycznie; sądziłby człowiek, że powinienem tryskać zadowoleniem: że nie muszę iść do pracy, sprawdzać klasówek itp. A jednak nastrój fatalny; już od 2 tygodni zresztą. Trzeci dzień mimo wolnego budzę się po szóstej - jak spóźniony do pracy. Ta praca zresztą wykańcza, zwłaszcza w kiepskiej, fatalnie zarządzanej szkole. A kiedy się kończy urlopową przerwą, to i tak organizm w to nie może uwierzyć i trzeba czasu, by z człowieka choć trochę to zeszło, niczym sarumanowe opętanie z króla Theodena. A nim zejdzie - to już będzie koniec urlopu i znów odliczanie do jakiejkolwiek przerwy.

Przemyślenia i bilanse napełniają goryczą i smutkiem. Myśl i czyn choć trochę absorbuje powrót do sklejania i malowania figurek, ale to przecież za mało, moje serce, żeby żyć. Dzień czy tydzień da się tym zapełnić, ale lata pozostałe przecież nie.



niedziela, 2 lutego 2014

290.Pasemka

Nerwówka przed pracą. Organizm dobitnie daje do zrozumienia, że funduję mu powrót do szkodliwego miejsca, gdzie biegają stresy i kłapią paszczami z zębami jak sztylety.

Cały dzień snułem się i co i rusz coś podżerałem. Czuję się zeppelinem.

Z przyjemności to robiłem pasemka. Nie, nie sobie - krasnoludom.

Operacja M. udała się, teraz biedaczkę czeka bardzo długa i męcząca rekonwalescencja. Co by nie mówić - wielka ulga!

Cóż za urokliwe wnętrze! Oh, jak ja bym chciał mieć taki domek!

Zdjęcie ze strony: http://www.pinterest.com/CherylLinford/

sobota, 1 lutego 2014

289.Nowe Krasie

"Drżyjcie orcze ścierwa! Plemię Durina nadchodzi!"



Film z kanału: GamesWorkshopWNT

Games Workshop zaanonsował nowe Krasie! Po chyba 10 latach czekania. A ja sobie akurat wróciłem do malowania i do hufca Pospolitego Ruszenia doszlusowało 6 pomalowanych zuchów.