Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

czwartek, 29 października 2020

1168.Szóstka za cudzesa

Zdalne mieszane - część lekcji na Teamsach, a część wysyłana mailem. Kosmiczne łożyska musi mieć mój kołowrotek, że jeszcze nie dymią. Lekcje timsowe kosztują mnie bardzo dużo energii. Czuję się jak wymłócony. Coraz częściej kładę się spać bez sięgnięcia po książkę. Śpię kawałkami, budzę się o trzeciej, o piątej, potem niby dosypiam, ale nie wiem czy nie bliższe to tylko leżenia z zamkniętymi oczami. A przecież lada dzień dojdzie mordęga - prace do sprawdzenia i udawania. Udawania że nie widzę, że to bezczelnie słany cudzes, za który muszę postawić maksymalną ocenę. Rzygać się chce. Jak w klasie jedna osoba pokaże się na kamerce w czasie lekcji to już wielki fawor i zaszczyt. W swojej klasie wychowawczej tego zaszczytu jeszcze nie dostąpiłem; widać za mało się staram. I to lansowanie lekcji na Teamsach jako słusznej, godnej i właściwej formy nauczania.  I ten nieustanny widok tej wstrętnej gęby cały czas w rogu ekranu.  

Wysprzątałem w końcu warsztat, wszystkie narzędzia posegregowałem i popakowałem w nowe (stare) pudełka (organizery). Piękna nieskazitelna pustka blatu właściwie stanowi metaforę mojego hobby. I życia.


piątek, 23 października 2020

1167.Oszczędności

Tydzień szast-prast! Z wolna zaczyna docierać do mnie zmęczenie. A dyrekcja kombinuje jakby tu mi dorzucić jeszcze parę godzinek nauczania indywidualnego. Organ prowadzący" też kombinuje - koleżanki są pewne, że śle dyskretne naciski na dyrekcję, aby wszyscy nauczyciele wynieśli się do domów i nikt nie prowadził zdalnego ze szkoły. Chodzi o przyoszczędzenie na prądzie i ogrzewaniu. Nie wydaje mi się, aby było to dalekie od prawdy, biorąc pod uwagę lata doświadczeń z naszym kochanym "organem". Dociera do mnie także wieść, że szkoła nie ma laptopów do wypożyczenia ani dla udomowionych belfrów, ani dla uczniów.

Ogarnąłem już "Timsy" przynajmniej w niezbędnym podstawowym zakresie. Przeszkadza mi powszechna praktyka naszych uczniów oszczędzania nauczycielowi swojego widoku i wyłączania kamerek w trakcie lekcji; irytuje mnie mówienie nie do żywych uczniów, tylko do planszetek z inicjałami.


poniedziałek, 19 października 2020

1166.Nekromanta

Pierwszy dzień drugiej epoki zdalnej za mną. Dość ciekawie było. Dyrekcja próbuje się odnaleźć w nowej rzeczywistości - nie, nie zdalnego nauczania, lecz takiej w której pracownicy są gotowi do pracy, ale czekają na udostępnienie im przez pracodawcę warsztatu pracy. A pracodawca jest przyzwyczajony, że to pracownicy sami sobie odpowiednie narzędzia organizują i nimi  pracują, a on tylko wyznacza im zadania do wykonania. Innymi słowy czysty polski feudalizm folwarczny z pańszczyzną sprzężajną. Ale z dobrym panem, panią właściwie. Dobrą, tylko taką zaskoczoną. 

Mam wrażenie, że podobne założenie przyjmują nasze władze oświatowe szczebli wszystkich, że nie ma potrzeby wydawać zbyt wiele pieniędzy na sprzęt, bo przecież nauczyciele i tak - jeśli nie dostaną służbowego - to sięgną po własny i robota będzie zrobiona, a zaoszczędzone na tym środki będzie można rozdać kumplom i protektorom.

Sprzętu nadającego się nominalnie do lekcji online na razie nie ma. Ma być. Ale nie wiadomo czy będzie odpowiedni. Zobaczy się.

Siedziałem nad kolejną lekcją, gdy kątem oka ujrzałem otwierające się drzwi i wchodzącego zamaszyście Admina z pakunkiem pod pachą.

- Ąęaaeemmyy aąba! - obwieścił z miną zdobywcy Faszody.

- Przepraszam, ale chyba nie zrozumiałem...

Maska w dół:

- Stawiamy laptopa! - I potrząsnął pakunkiem.

Troszkę mnie to zastanowiło, skąd wytrzasnął dodatkowego lapka w ciągu godziny od rozmowy z dyrekcją, która zdecydowanie nie uwzględniała go w wyliczeniach (trudno się pomylić przy zliczaniu trzech sztuk), ale żeby zdusić w zarodku nienawistne kalumnie, że miewam negatywne nastawienie, postanawiam emanować samą życzliwością i ufnością i milczę. Admin wyciąga lapka i zaczyna podłączać, a ja mam wrażenie, że lapek wygląda nader znajomo. Ale - jak się rzekło - milczę jak kamień, bo to jednak rzadkość móc zobaczyć nekromantę w akcji. Lapek był już od dawna trzema nogami z mamutami, ale może Admin rzuci jakimiś mocarnymi fachowymi zaklęciami i ten trup pomknie jak strzała ku nowemu życiu. No nie pomknął. Bawiłem się przednio: lapek dał się włączyć i stanowczo odmówił zrobienia czegokolwiek, co było jasne już kiedy trafiał na szkolny szrot. Najpierw wyparował optymizm Admina, a potem Admin z trupkiem pod pachą. Jak widać nadzieja to potężny faktor, ale nawet ona  ma swoje granice.

Oszczędzić można i na ogrzewaniu - zimno było jak w psiarni.

sobota, 17 października 2020

1165.Polskie przygotowania

No zapowiada się ciekawie. W poniedziałek pójdę do pracy i dowiem się jak mam właściwie pracować. 

O ewentualności przejścia od września na zdalne lub hybrydowe (technicznie rzecz piorąc to prawie to samo) mówiło się u nas już przed wakacjami. Już wtedy zapowiedziano nam, że będziemy pracować "na  Timsach" (MS Teams). Mamy połowę października i wygląda na to, że od owego czerwca do dziś jakoś nie udało nam się przygotować do tej pracy. Innymi słowy realizacja nie nadążyła za planami. Właściwie nie jest jasne czy w ogóle ruszyła z miejsca na odcinku sprzętu. Bo oprogramowanie mamy; ktoś złośliwy mógłby skomentować, że dlatego mamy bo prywatna firma się nim zajmuje, a publiczne instytucje (państwowe i samorządowe) - nie poradziły sobie. Sekwencję napływających informacji o ewolucji nauczania zdalnego można by zrekonstruować następująco: pracujemy zdalnie -> wszystkie lekcje online -> połowa lekcji online, a reszta wysyłana jako zadania do zrobienia -> uczniowie będą mnie słyszeć, ale nie widzieć, bo zapowiadanych od wiosny kamerek nie ma -> właściwie to słyszeć też mnie nie będą, bo brakuje mikrofonów, a te co są, to kiepściutkie są -> ja ich też mogę nie usłyszeć, bo głośniki były kupowane jak najtańsze i niekiedy prawie w ogóle z nich nie słychać -> czego się dowiem w poniedziałek? -> a czego w następne dni?

Czy powinno dziwić, że jedna z koleżanek dowiedziawszy się, że przechodzimy na zdalne rzygała cały wieczór? A inna następnego dnia zdławionym głosem wyszeptała: Ja tego nie przeżyję... rozumiesz? nie przeżyję! A mnie właśnie znowu szyja i głowa napierdala... Wspaniała rzecz - weekend! 



czwartek, 15 października 2020

1164.Zrobieni na czerwono

 I słowo stało się ciałem, a nas na zdalne wykopują. Mała pociecha że z połową kraju. Ciekawe jak to się potoczy. Na razie niczego dobrego się nie spodziewam. Zdalne nauczanie to fikcja i pozorowanie uczenia grupy. Z jednostką można tak pracować, ale nie z grupą szkolną. Ocenianie w tych warunkach to już w ogóle nonsens i poświadczanie nieprawdy.

Do tego ciekaw jestem jak nasz szkolny sprzęt to uciągnie, bo wydaje się, że od kilku miesięcy o sprzęcie użytecznym do zdalnego nauczania to słyszymy, że ma być kupiony, ale jakoś nie bardzo go widziano.

środa, 14 października 2020

1163.Marzenie o 10 %

Dobrze, że z okazji Dnia Świętego Nauczyciela było wolne. Wprawdzie użyłem jak pies w studni, bo z bólu pleców i karku nie bardzo spałem, a w ciągu dnia nie bardzo funkcjonowałem. Zmusiłem się do pójścia po miód dla rodziców i do paczkomatu, gdzie zbiegło się w czasie parę przesyłek. Plany podgonienia z robotą poszły się tentegować, bo nie byłem w stanie pracować choćby na 10 % normalnego tempa. A robota na jutro. Czuję się sfrustrowany i bezsilny. O, proszę! Jaki ładny eufemizm mi wyszedł...

W robocie czujemy się,  jakbyśmy żyli na polu minowym. Najgorsza jest ta niepewność - kiedy wyślą na zdalne, kogo i jak w ogóle uda mi się posługiwać oprogramowaniem. O ocenianiu w tych warunkach nawet nie chcę myśleć. Wynikami matur już się nie przejmuję - w tych okolicznościach będą ode mnie zależały w tak niewielkim stopniu, że udało mi się od nich zdystansować. Tym bardziej, kiedy zobaczyłem KTO wybrał mój przedmiot do zdawania. To jest ten moment, kiedy człowiek się zastanawia co byłoby bardziej odpowiednie - order za odwagę, czy bilet do czubków.

Wziąłem się za drugi tom cyklu "Dzikie karty". Po kawałeczku daje się czytać, ale zupełnie bez zachwytów i porywów.

Chodzi mi po głowie, że fajnie byłoby wrócić do modelarskiej dłubaniny, ale nie mogę się zmobilizować - myśl o pracy mnie blokuje w tej kwestii. Wiem, że fatalne i szkodliwe, ale nie potrafię tego przełamać.😒

sobota, 10 października 2020

1162.Największy sukces

Wczoraj prosto z pracy na zakupy i do rodziców. Ponieważ mają niespodziewaną frajdę w postaci goszczenia (już od iluś dni) Dziedzicowej, musiałem wysłuchać Maminych relacji na temat połowicy wnuka. Właściwie byliśmy zgodni w ocenach. I na tym zakończmy ten wątek. Prosto od rodziców do IKEI po kilka drobiazgów. Wróciłem i nie padłem - byłem zbyt nakręcony tempem, żeby paść.

Dziś pojechałem do hipermarketu na małe zakupy, bo rozwój sytuacji epidemicznej  sugeruje, że wkrótce taka wyprawa może być utrudniona. Jak zacząłem dokładać do koszyka niezbędne produkty, to musiałem wziąć drugi koszyk i zakupy zrobiły się duże. Dobrze, że plecak wziąłem. Uprzedzając szydercę z północnych kresów - żadnego produktu nie wziąłem więcej niż dwie sztuki, z wyjątkiem suszonych: drożdży i zakwasu, których wziąłem zapas na 14 chlebów; te ostatnie to konieczność, bo nigdzie koło mnie ich nie ma (podobnie zresztą jak większości pozostałych produktów).

Wracając z marketu zobaczyłem na ścianie ogromny mural z napisem "Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego". Przyszło mi na myśl, że właściwie ta dyrektywa wskazuje na jedną z głównych przyczyn tego, że jestem sam. O kochaniu nie ma najmniejszej mowy - udało mi się przyzwyczaić się do siebie i to jest chyba maksymalny możliwy na tym polu sukces, na jaki mnie stać.


piątek, 9 października 2020

1161.Grzmoty

Właśnie skończyłem pracę, a zacząłem przed ósmą rano. Nie mam pojęcia czy część nie pójdzie na marne - tratwiane ksero jest tak kiepskiej jakości, że mapy i ilustracje w zadaniach mogą być zupełnie nieczytelne i nie będę miał co uczniom dać do pracy. 

Po drodze było szkolenie pandemico modo, czyli w modnej formie webinarium. Śmiechu warte. Osoba prowadząca przeważnie była schowana za zdjęciem profilowym, z rzadka tylko pokazując się na żywo. Również zza zdjęcia opisywała rzeczy, które należało zademonstrować, żeby zrozumieć jak to się w ogóle robi. Radiowy kurs jogi dla początkujących po prostu. 

Gwałtowne przyśpieszanie pandemii zagęszcza czarne chmury nad edukacją - zdalne nauczanie zdaje się zbliżać jak grzmoty anonsujące zbliżanie się chmur  burzowych. Padam na pysk, i modlę się żebym się nie rozchorował, bo tak złachany organizm wydaje się nadzwyczaj łatwym łupem dla byle świństwa. 


piątek, 2 października 2020

1160.Bez wentyla

Praca w nowych warunkach jest bardzo męcząca. Poziom zagonienia nieporównanie wyższy. Do tego ta koszmarna ilość godzin. Z każdym  zespołem pomocy pedagogiczno-psychologicznej zwalają się kolejne ciężkie informacje na temat kolejnego dziecka. Robi się tego za dużo. Brakuje mi jakiegokolwiek wentylu bezpieczeństwa. Dziś spałem  sumie może półtorej godziny - jak mnie głowa zaczęła boleć w drodze powrotnej z pracy tak trzymała do rana. Dobija wówczas bezradność wobec takiej przypadłości. Robi mi się niedobrze kiedy siadam do sprawdzania prac - to już niestety nie przenośnia, co mnie zaczyna niepokoić z uwagi na przyszłość.