Koncert niekompetencji, dzikie pląsy głupoty, erupcja agresywnego prostactwa, demonstracja niezrównanego talentu do robienia złej krwi i zatrucia całego zespołu - oto nasza narada w pracy. Czuję niechęć i obrzydzenie wobec ludzi małych, miałkich, prostackich, ograniczonych, tępych i niekulturalnych. Ale szczególnie wkurzają mnie przepojeni fałszem i obłudą osobnicy, którzy koją swe lęki, kompensują niedowartościowanie i zaspokajają swą materialną chciwość kosztem uczniów, ostentacyjnie strojąc się w szaty nosicieli i obrońców wyższych wartości, plując na tych, którzy ich małość i nikczemność odsłaniają. To dla mnie jest proste i nienegocjowalne - dorosły, a nauczyciel w szczególności nie może leczyć swych kompleksów kosztem dziecka. Instrumentalne traktowanie uczniów jest czymś co mnie wybitnie obrzydza i irytuje.
Uczeń idzie do szkoły, aby zdobyć wiedzę i umiejętności, a nie po to, żeby jakieś prowincjonalne, małomiasteczkowe*) frustratki wykorzystywały go jako narzędzie do poprawiania sobie samopoczucia sadzeniem się na efekciarskie przedsięwzięcia mające służyć w istocie tylko ich promocji.
_________________________________________
*) używam obu tych terminów w znaczeniu mentalnym, a nie geograficznym. Choć akurat w tym przypadku występują oba znaczenia.
Smutne jest to co piszesz, tym bardziej, że dotyczy osób dorosłych, a nie nastolatków. :(
OdpowiedzUsuńI smutne, i depresjonujące. :-(
UsuńDorosły, nauczyciel - człowiek. Nie wymagajmy od naszego gatunku zbyt wiele. Chyba wykształcenie nie definiuje charakteru.
OdpowiedzUsuńNie definiuje, ale profesja zobowiązuje.
Usuńyyy, co Ty piszesz? jak możesz? my nauczyciele jesteśmy idealni, bez skazy, nigdy się nie kłócimy, zawsze wiemy najlepiej, gdyby całe społeczeństwo było takie jak my, to mielibyśmy utopię! :D:D:D tak, a teraz idę odstawić leki :D:D:D
OdpowiedzUsuńOdstawić? Chyba wziąć. :-D
Usuń