Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

wtorek, 31 stycznia 2017

567.Krzywizna

Znowu zderzenie z gnuśnością przyszłości narodu. "Można osła przywieść do wodopoju, lecz nie da się zmusić go, żeby się napił." Można podtykać pod nos wiedzę, lecz zmarszczą go ze wzgardą. Czy podręcznikowa, czy ogólna - wszystko jedno. Temat z książki - źle, film - po co patrzeć i słuchać jak można się zająć czymś innym, choćby pieprzeniem o krzywiźnie dupy Biebera. Nie daj Boże, dowiedzieć się czegoś! Uchowaj aby czasem nie zobaczyć czegoś więcej niż to niezbędne do przeżycia i sięgnięcia po komórkę dla sprawdzenia czy na Snapchacie coś nowego przez ostatnie trzy minuty się nie pojawiło.

Jeszcze tylko dwa tygodnie do ferii, szkoda, że parę atrakcji po drodze.

Dzień się wydłuża - do niedzieli wydłuży się o 19 minut. I słoneczko troszkę częściej się pokazuje.

Smutno jakoś znów.

sobota, 28 stycznia 2017

566.Basy pod mostkiem

24 godziny na nogach, z krótką imitacją przerwy w pozycji horyzontalnej. Wstałem o 6. i położyłem się o 6.10. Dwie godziny leżenia z zamkniętymi oczami i kłębiącymi się myślami, których nie da się określić mianem choćby drzemki. Dudniący łomot zwany muzyką. Basy, które czułem pulsującym rytmem w środku korpusu, pod mostkiem. Szok estetyczny architektonicznego anturażu. Za stary jestem na takie eventy. 
Po 3 godzinach snu sobota budzi piękną słoneczną pogodą zdradliwie zachęcającą do wyjścia w zawiesinę trucizn w stężeniu 4 x norma.

środa, 25 stycznia 2017

565.Falowanie mostka

 Emuś z wizytą.

-Co u ciebie?
-Nic szczególnego. Tylko...
-Słuchaj co mi się przytrafiło! No więc, pamiętasz jak ci mówiłem...

 ***

Dzień 1. Dyspozycja na szczycie mostka naszej tratwy: "No więc robimy tak i tak."

Dzień 2. Wezwanie na skrzydło mostka. "Dostałam z góry mostka polecenie, że robimy siak i śmak".

Dzień 3. No pooomyyyślmyyy... jaki wariant nam nowy dzionek przyniesie? "tak i owak"? "śmak i tak"? A może "tak i o...fuck"?

A przecież jeszcze tyle dni przed nami!

***

Dzwoni M.
-Jak żyjesz?
-Siłą przyzwyczajenia.
-Oj, to nie dobrze.

Dzwoni Schwester:
-Jak żyjesz brat?
-Siłą przyzwyczajenia.
-(radośnie)A, to dobrze!

poniedziałek, 23 stycznia 2017

564.Pon-ranek

Był weekend? Serio?
W poniedziałkowy ranek naiwny Aberfeldy przyszedł wcześniej, żeby przyszłości narodu swój czas i wiedzę oferować, ale znowu pies z kulawą nogą się nie pojawił. "Konsultacje" to takie coś, na co się pod lufą doprowadza. 
Naiwność wspomnianego okazała się być jeszcze większą, gdyż zajrzawszy w miejsce przepisowe nie ujrzał zastępstwa i uznał, że się nie pojawi. Otóż pojawiło się, gdy na mostku dokonano odkrycia, że można zmienić zastępującego w ostatniej chwili. Z radości wice aż przybiegła do mnie na lekcję z tą wieścią. Efekt? Aberfeldy zgrzytając zębami musiał na łapu-kacapu improwizować, bo to zagadnienie ostatnio to parę lat temu robił, a młodzież zjawiła się w ilości 1/4 klasy, bo reszta zareagowała na pierwszą wiadomość z kim mają zastępstwo. Ale nazywa się, że "lekcja się odbyła", "temat zrealizowany", rubryczki zapełnione i gra gitara. A zastępowana i tak zrobi to pewnie po swojemu jeszcze raz.

sobota, 21 stycznia 2017

563.Mal content

Przed wyjściem na zakupy szybki rzut oka na prasę i... jednak zakupy troszeczkę się odwleką. Interesujące kwestie w wywiadzie z Ewą Woydyłło w Wyborczej. Choć za panią jakoś specjalnie nie przepadam (w sensie - obojętność, nie niechęć), to jednak parę fragmentów brzmi znajomo.



"Malkontenctwo to wyuczona postawa, przeważnie już w dzieciństwie. Dziecko nie ma zastrzeżeń, że mama bez przerwy narzeka, bo tak można stwierdzić, kiedy ma się 35 lat, a gdy ma się trzy i pół roku, to chłonie się wszystko jak gąbka. Więc gdy maluch słyszy od rodziców albo dziadków, żeby nie wchodził na drabinkę, bo spadnie, to niektóre dzieci wejdą mimo to, a jeśli nie spadną, nie przyjmą już tak łatwo kolejnej przestrogi, bo będą wiedzieć, że niekoniecznie jest prawdziwa. Niestety, wiele dzieci odbierze taki komunikat jako informację, że świat jest zagrożeniem, a one są niezdarne, nie uda im się wejść na kolejny stopień i wtedy mogą przestać próbować. Może być też tak, że półtoraroczny szkrab będzie wyciągać rączkę do obcego człowieka i usłyszy, żeby tego nie robił, bo pan jest zły, może go porwać albo zabrać mu zabawkę. Jeśli ktoś został wychowywany w atmosferze ciągłego zagrożenia, to zostaje zaprogramowany do negatywnego sposobu myślenia o sobie, innych i zdarzeniach w życiu."

"(...) mama dwuletniej dziewczynki wróciła z zakupów i oglądała przy niej nową bluzkę i sweter. Kiedy nagle do domu wrócił mąż, szybko oderwała metki. Dziecko, widząc to, zapytało mamę, co odrywa, a ona wyszeptała konfidencjonalnie, że cenę. Dzieci są bystre, ta mała będzie wiedziała, że mama chciała coś ukryć. A kiedy chcemy coś ukryć? Gdy nie mamy zaufania albo robimy coś złego."

"(...) jeśli kłótliwej osobie sprawi się przykrość, to najprawdopodobniej szczerze powie nam, co myśli i odsłoni miejsca, które zostały przez nas w tej relacji naruszone. I to jest dobre i mądre, bo stanowi wskazówkę, co możemy poprawić. Milczek nam nie powie, co jest źle, choć doskonale czujemy, że coś jest nie tak. Dobrze jest więc mieć świadomość ludzkich przywar, żeby je rozpoznawać i nie wchodzić w bliższe relacje z osobami, z którymi będzie nam zbyt trudno się porozumieć i zbliżyć."


Nie jestem malkontentem.



piątek, 20 stycznia 2017

562.Zajmij się czymś!

Na dworze ślizgawica, temperatury mają być okołozerowe, co znaczy, że się jeszcze utrzyma. Trzeba będzie uważać, żeby orła nie wywinąć i starych kości nie połamać. 

Z rozmowy w pracy dowiedziałem się, że coś ważnego się ostatnio zmieniło. Uczniowie zauważyli, że relacje między belferstwem zrobiły się niedobre. Z jednej strony to dla mnie pewna nowość, z drugiej zaś nie jestem jakoś specjalnie zdziwiony, bo to dość zrozumiały efekt tego co się na naszej tratwie, ale i ogólnie w oświacie dzieje. Jesteśmy sfrustrowani niepowodzeniami, mamy poczucie, że nie działamy jako zespół tylko każdy sam szarpie swój wózek, sądzimy, że mostek... powiedzmy... że nienajszczęśliwiej identyfikuje co jest ważne a co mniej, mamy poczucie, że nasze nadzieje na poprawę sytuacji na naszej tratwie rozwiały się jak dym. Do tego dochodzi wiek większości załogi ⩾okolice menopauzy i kryzysu wieku średniego, co sprawia że mamy silne poczucie frustracji prywatnej. Co i rusz ktoś bąknie, że chciałby odejść z tej roboty. Wcale się nie dziwię - też bym odszedł.

Rano, po przyjściu do pracy, doznałem uszczęśliwienia - zastępstwo po planowych lekcjach, z klasą której nie uczę i nawet wizualnie nie kojarzę. Pierwsza myśl - iść do wice bulgotać, żeby mi to zabrała i posłała tam kogoś innego - na okienku, albo chociaż kto ich uczy. Lecz po chwili, kiedy ochłonąłem z wiceniespodzianki, machnąłem na to ręką - pomyślałem, że właściwie przecież i tak w domu nic nie mam do roboty, to może nawet lepiej zostać w pracy - przynajmniej czymś się zajmę.

środa, 18 stycznia 2017

561.Marsz Sybiraków a tratwa tratwą

Odkryłem "Marsza Sybiraków" - bardzo mi się spodobał. Na YouTube jest sporo nagrań - niektóre bardzo dobre, ale sporo fatalnych. Zastanawiałem się kiedyś, na szkolnych występach tzw. utalentowanych Maryś z 2a (imię i klasa - dowolne), czym się różni wykonanie dobre od niedobrego. Pominąwszy oczywistość, czyli brak słuchu i głosu, doszedłem do wniosku, że sekret leży w kulturze i wrażliwości literacko-muzycznej. Kiepski wykonawca sprawia wrażenie, że nie rozumie o czym śpiewa i jak należy prowadzić artykulację i akcentowanie czy jak tam się to nazywa, w efekcie śpiew sobie, treść sobie, a słuchacze (przynajmniej ci choć troszeczkę wyrobieni) łkają z rozpaczy, na przykład piłowani przeciągniętymi samogłoskami.

Stwierdziwszy na tratwie niewłaściwe poczynania części załogi umyśliłem sobie przejść się na mostek i bez ceregieli poszturchać narząd wzroku obsady tegoż, żeby dojrzała problem i się nim zajęła. Jasnym było, że załoga uzna mnie za ostatnią szuję i łajdaka, nie wieszając mnie na najbliższej gałęzi tylko dlatego, że zorganizowanie tej skomplikowanej czynności może ją przerosnąć. Poczucie obowiązku kazało mi wzruszyć ramionami na taki koszt i uznać, że jednak pewnych spraw nie można przemilczać. Już szykowałem się do wykonania pierwszego dziarskiego kroku w noworocznej krucjacie, kiedy dowiedziałem się, że... mostek działa tak samo. Poczucie obowiązku siedzi jednak razem w ławce z poczuciem realizmu, więc machnąłem ręką i poszedłem sprawdzać prace. No bo co ja mam powiedzieć komuś, kto sam tak robi jak ci, których miałby pogonić? I między innymi dlatego tratwa tratwą pozostanie. A mnie bezsilna złość dusi.

niedziela, 15 stycznia 2017

560.Nie widzieć, nie czuć.

Wczoraj rano pojechałem do marketu, potem do rodziców zawieźć im zakupy. W coraz bardziej kiepskiej formie oboje. Jak wróciłem to już się coraz późniejsze popołudnie zrobiło. Przegląd tego co muszę przygotować na poniedziałek i dni następne wyzwolił emocjonalny komentarz, którego czcigodny pedagog, nawet w samotności, wygłaszać nie powinien. 
Zmierzch zapadł już na dobre, kiedy nagle podjąłem decyzję, żeby do IKEI pojechać jednak teraz, a nie w niedzielę; chyba bardzo nie chciałem zostawać w domu. Miałem nadzieję, że w sobotni wieczór będzie tam w miarę luźno - o święta naiwności! W środku przewalał się tłum, całe famuły (od familia i muł - czworonóg taki), rozwrzeszczane dzieci... masakra. Współczuję pracownikom! Kupiłem dwie żarówki ledowe, różne pod względem mocy, żeby się zorientować jak je dopasować do pomieszczeń po ostatnich przelampowaniach. Fart dopisał, bo znalazłem kasę z chwilowo malutką kolejką, mimo że wokół przelewały się tabuny. Jednak chyba najlepiej do IKEI jechać w dzień powszedni przed południem - o ile komuś praca na to pozwala. 
Po powrocie do domu, jeszcze nie zdążyłem się na dobre ogrzać, kiedy stłukłem czajnik do herbaty... z IKEI oczywiście. Trzeba będzie znowu jechać, po nowy, jak na złość.

Jak często bywa, tak mi się smutno robiło na widok różnych par, nawet płci obojga, w sklepie i w autobusie. Od pojedynczych też. Odwrócić wzrok, nie widzieć, nie czuć, nie myśleć. Samotność ma swoje zalety, ale i potrafi być straszna. Tym bardziej kiedy wiadomo, że jest już usque ad finem.
Za oknem króluje śnieżyca. Dom odległy o 70 metrów ledwie w zarysie widać. Obok szczerzą zęby milczącą grozą prace do zrobienia.

piątek, 13 stycznia 2017

559.Szczotkuj leniu!

Mam déjà vu - ponaglenia uzdrawiające płynące z mostka tratwy w tempie imponującym (przez ostatnie parę dni było ich chyba więcej niż przez rok) przypominają mi działania mojego tatusia, który motywował mnie do wznoszenia się na jeszcze wyższe poziomy niż te na których znajdowałem się aktualnie, a które zawsze były stanowczo za niskie. Ogólnie było to oddziaływanie świetlanym wzorcem i zaleceniami brania przykładu, ze wskazaniem konkretnych zachowań do skopiowania. Miałem jednak silne i nieustępujące wrażenie (z czasem rozwinięte w dobrze ugruntowane przekonanie), że wzorce są dęte, wybrane z powierzchownych oględzin urzeczonych zewnętrznymi znamionami blichtru, a cudowne rady mające zapewnić szybki sukces mają się nijak do rzeczywistości i przypominają coś w rodzaju: niezwykle ważne dla zwycięstwa konia w wyścigu jest by miał pięknie wyszczotkowany ogon; bo wszystkie konie, które wygrały miały wyszczotkowane ogony.

czwartek, 12 stycznia 2017

558.Z tratwy zrobić "Batorego"

Moja klasa fatalnie wypadła w klasyfikacji. Frustruje mnie postawa rodziców unikających kontaktu ze szkołą. 
Z mostka sypią się żądania zgłaszania pomysłów na poprawę zadowolenia pasażerów, przeplatane połajankami, żebyśmy nie ważyli się wskazywać na poziom trafiających do nas klientów. Klient nasz pan, a zło to my. 
Sęk w tym, że z jednej strony nie widzi się, że trzeba przeorganizować całą tratwę, za to skupia się na naprawianiu jakiegoś jednego elementu z iście magiczną wiarą, że to wystarczy aby było pięknie. Z drugiej zaś, no nijak nie wypada powiedzieć głośno pewnych cisnących się na usta spostrzeżeń co do przyczyn niezadowalającego stanu rzeczy. Szkoła jest systemem, w którym musi współgrać należycie cały szereg elementów składowych i na tym polega sztuka stworzenia dobrej szkoły. A jak się nie widzi i nie rozumie systemu, tylko widzi się osobno pojedyncze elementy, to nie dziwota, że system szwankuje.

wtorek, 10 stycznia 2017

557.Wkurw na Google'a

W pół do piątej w domu. W pół do dziesiątej koniec pracy. Przerwy tyle by coś zjeść, napić się herbaty i zastanowić się co to za gęba w lustrze. Jutro trzeba o 5. wstać - wiele snu nie złapię.
Wkurw na Google'a, któremu znów się coś nie podoba w moim logowaniu i blokuje mi dostęp do konta domagając się numeru telefonu. Jak pewnego pięknego dnia zamilknę na blogu, to niekoniecznie będzie znaczyło, że wreszcie skończyłem ze sobą, lecz że po prostu ta irytująca banda mnie odcięła od dostępu. 
Czuję, że chyba już wróciłem do kołowrotka - myśli zaprzątnięte pracą. Nędzne takie puste życie.

sobota, 7 stycznia 2017

556.Lampa

Mimo mrozu za oknami w domciu ciepło - tyle dobrego z domu ogaconego. Szkoda tylko że à la polonaise - obsranego styropianem po zewnętrznej. Jednej zewnętrznej, więc w kuchni czuć zimę po nogach już od progu.
Sprawiłem sobie nową lampę sufitową do sypialni - po ćwierć wieku to chyba jeszcze nie rozrzutność, zwłaszcza że z Ikei. Rozglądałem się już od dłuższego czasu, lecz nic mi się nie podobało. Ta jest rozwiązaniem minimalistycznym, tzn. odrzuca najmniej ze wszystkich, oraz desperacyjnym - zmieńże wreszcie na cokolwiek innego! Zrobił się wystrój świetlny troszkę jak w burdelu, ale przecież i tak nie ma możliwości żeby ktoś się zgorszył.
Ostatni, siódmy sezon "True Blood" miał być na ferie, ale już sobie zacząłem oglądać. Szkoda że się cały serial już skończył, choć przecież lepsze to, niż gdyby ciągnęli go na siłę i bez reszty zjechali na dno.

Na forum jak zwykle propagowanie coming outu jako niemal jedynej słusznej drogi. "Prawda cię wyzwoli!" A taki chuj, jak wyzwoli!

czwartek, 5 stycznia 2017

555.Kogut

Właśnie przytelepałem się do domu z pracy. Od 7.45 do 21. z minutami. Ale jak by kto pytał, to rzecz jasna obijam się pracując 18 godzin w tygodniu. Wiem, że miałem rodziców, zapisuję ich sobie, ale w głowie mam wciąż obracającą się wirówkę, zamiast jakiegoś normalnie odtwarzanego filmu z wydarzeniami dzisiejszego dnia. Od lat nie miałem tylu rodziców. Co ciekawe, tylko połowa to ci od jedynek, reszta ma (tj.dzieci mają) oceny pozytywne, nawet stosunkowo niezłe, ale przyszła zaniepokojona. Nie mogę powiedzieć w takich sytuacjach, że gimnazjum państwu i dzieciom w głowach przewróciło wysokimi ocenami, a w odniesieniu do podstawy programowej liceum, to państwa dzieci potrafią mało, albo bardzo mało a pracują niewiele więcej, to z czego by się miały brać te piątki i szóstki? Względnie, że spłodzili państwo pracowitego nielota, to z czego ma on zapierdalać jak jaskółka? Zjawił się także raczej u mnie rzadki, lecz dość wyrazisty by na parę lat starczyć typ: Tatuś "dziecko mi niszczycie i nie doceniacie dranie coście są w zmowie!". 
Na tratwie Meduzy - nastroje i porządki denne. Zarysowałem pokład opadającą szczęką, kiedy dowiedziałem się jak wygląda komunikacja na mostku tratwy. 
Zastanawiam się czy moja praca ma jakikolwiek sens. Czy nie uczestniczę tylko w tańcu pozorów, w którym wydaje mi się tylko, że kogoś czegoś uczę, że ktoś dzięki mnie czymś się wzbogaca, jakoś się rozwija z pożytkiem? Czy nie jestem jak kogut, któremu się zdaje że on swym pianiem słońce na niebo wywołuje?

poniedziałek, 2 stycznia 2017

554.Zapomniane wyciszenie

Nie zauważyłem, że parę dni przed Sylwestrem zostawiłem wyciszony telefon. Odkryłem to wczoraj w nocy ustawiając budzik na poranne zerwanie do pracy. Niewielka strata - żadnych połączeń nie było. Znów miałem rację, żeby nie przywiązywać większej wagi do Emusiowych deklaracji jak to się musimy spotkać po świętach. Cóż, zadzwonił przed świętami, bo miał sprawę, sprawa załatwiona to odfajkowane. A ja w tym roku dałem sobie spokój z pisaniem życzeń noworocznych - co się będę narzucał? Jak widać słusznie.

Powrót do pracy... Znów głowa i kark mnie bolą. :-(

niedziela, 1 stycznia 2017

553.Życzenia NR2017

Szczęśliwego Nowego Roku 2017!
Powitajmy go z optymizmem i radością! 

Z całą naiwną wiarą, że to czego się nie udało osiągnąć w 2016, 
przypadnie nam w udziale w tym właśnie nowym, błyszczącym roku!