Jestem coraz bardziej zdeprymowany perspektywą pracy w rozpoczynającym się właśnie roku. Wygląda na to, że w szkole będę siedział (z okienkami) co najmniej 33 godziny, a do tego nauczania indywidualne poza miastem. Do tego 5 różnych trybów przedmiotowych (inne programy, zakresy, treści, ilości godzin) w 11 klasach. Jakby tego było mało - klasy "kołchozy" po 34-35 uczniów.
Jak pomyślę ile to oznacza ślęczenia nad sprawdzaniem prac, co dla mnie jest torturą, to nawet nie potrafię sobie tego wyobrazić.
Do tego wychowawstwo. Ponadto oczywiście różne obowiązki pozadydaktyczne. Dla introwertyka, nie umiejącego pracować "na odwal się", lecz wkładającego wiele energii w wykonywaną pracę, to wszystko oznacza zmierzanie ku katastrofie.
Zajebię się.
Na wszystko jest sposób, głowa do góry! :)
OdpowiedzUsuńTia, a nogami do przodu. :-(
UsuńRany, bardzo dużo tego wszystkiego... :(((
OdpowiedzUsuńAbsolutly_amateur
Niestety. Od tego przybytku głowa rozboli.
OdpowiedzUsuńGrunt to dobre nastawienie! : )
OdpowiedzUsuńMr_
Teoretycznie tak. Tylko masz pojęcie jakie są ceny gruntu? ;-)
UsuńPodwarszawskie - bardzo drogie! Mówi to rodowity mazowszanin : )
UsuńO-o. Zaskoczyłeś mnie - nie sądziłem, że jesteś Mazowszankiem. :-)
Usuń