Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

środa, 28 sierpnia 2013

219.Poprawki

No i po egzaminach poprawkowych. Sporo oblanych. Zdane - wysiłkiem głównie komisji. Żeby uczeń zdał, musimy stawać na głowie niemal - zachęcać, dopytywać się czy aby na pewno zrozumiał polecenia, dla pewności tłumaczyć mu o co chodzi w tym i tym poleceniu, naprowadzać, dopytywać, sugerować itp. Jakby policzyć na stenogramie, to by zapewne się okazało, że komisja wypowiedziała więcej słów (i dłuższych...) niż zdający. A jak uczeń coś duka ćwierćzdaniami, jarzy piąte przez dziesiąte, ułamek tego co by należało oczekiwać, to własnemu szczęściu nie wierzymy i z  radości się nie posiadamy.
Niektórzy w ogóle się nie przygotowali. Inni - bez najbardziej nawet podstawowej wiedzy, wyobraźni i najmarniejszej choćby wiedzy ogólnej. Takim nawet nie ma jak podpowiedzieć i na trop naprowadzić. 

Stan wojenny wprowadził Piłsudski, albo Gomułka. Wynik podzielenia 54 przez 6 jest prawdziwą zagadką. Woda jest pierwiastkiem. Linia prosta narysowana w kształcie błyskawicy jak najbardziej pozostaje linią prostą. "Górki i dołki" to jedyna znana nazwa sinusoidy. [wszystko - LO]

Można by rzec, że mam uczucia ambiwalentne: z jednej strony uzyskałem dobitne potwierdzenie, że wystawione przeze mnie na koniec zajęć niedostateczne nie były aktem niesprawiedliwości i krzywdzenia niewinnych, bo osoby te zawaliły poprawkę totalnie i absolutnie bez cienia wątpliwości. Z drugiej zaś strony to frustrujące dla nauczyciela widzieć takie zwieńczenie swoich całorocznych wysiłków.

Nie mówiąc o niesmaku takiego, jak na wstępie przytoczono, egzaminowania. Ale co począć - system preferuje i premiuje, de facto wymuszając, przepychanie każdego ucznia przez kolejne etapy edukacyjne, bo "za uczniem idą pieniądze". Tak w praktyce wygląda sławiony przez wielu bon edukacyjny - jesli szkoła dostaje za ucznia pieniądze, to nie jest zainteresowana pozbywaniem się go, a jednocześnie pieniądze te są zbyt małe, by dało się skutecznie i znacząco podnieść poziom jego faktycznego (a nie nominalnego) wykształcenia. Pieniądz idzie za uczniem, więc bierze się każdego. Tylko najlepsze szkoły mogą sobie pozwolić na luksus selekcji i odrzucania nie dających sobie na tym poziomie rady. Reszta szkół musi obniżać poziom i przepychać uczniów przez system.

11 komentarzy:

  1. Kurczę... Ja to oblał bym takich idiotów. W mojej szkole oblewa się takich ludzi.. Serio.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierzę Ci. U nas niestety... eee... jak to było? Aha, już pamiętam: umożliwia się uzyskanie sukcesu edukacyjnego zgodnego z życiowymi aspiracjami. No.

      Usuń
  2. oO
    nie wiem co oni zrobili ze szkolami, ale z roku na rok produkuje sie coraz wiecej coraz bardziej polglowkow. a to co w 'moich czasach' wiedzowo bylo basic teraz uchodzi za szczyt osiagniec.
    brrr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem. To efekt modelowania systemu edukacji kolejnymi reformami.

      Usuń
  3. Zastanawiam się, czy w ciągu tych 10 lat od momentu, w którym zacząłem chodzić do liceum, poziom tak drastycznie spadł, czy już wcześniej do LO chodzili idioci a ja po prostu tego nie widziałem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 10 lat? To jak parę epok temu. Majstrowanie przy finansowaniu oświaty i podstawie programowej dało taki efekt, jaki obserwujemy dziś.

      Usuń
    2. HDA: Twoj komentarz uswiadomil mi, ze tez jestem juz stary... :x

      Usuń
  4. U mnie w szkole poprawka była uważana za największą porażkę i wielką hańbę. Wszystko pewnie przez to, że owo 'elitarne' liceum ogólnokształcące jest uważane za jedno z najlepszych w kraju (przez siedem lat zajmowało pierwsze miejsce w rankingu szkół średnich portalu perspektywy.pl, zaś w tym roku zostało ogłoszone najlepszą szkołą piętnastolecia). Do czego zmierzam? Jeśli ktoś w szkole 'załapał' się na egzamin poprawkowy, to w mgnieniu oka wszyscy już o tym wiedzieli - uczniowie, nauczyciele, a nawet pracownicy szkoły. Bardzo często zdarzało się tak, iż wszyscy pięknie zdawali do kolejnych klas, zaś jeżeli już miały odbyć się egzaminy poprawkowe, to dotyczyły one najczęściej jedną lub dwóch osób. Chyba nie muszę zaznaczać, że niezdana poprawka od razu kończyła się wydaleniem ze szkoły. Do dzisiaj się sobie dziwię, jak ja to przeżyłem. Cenione szkoły wykańczają psychicznie, wywierają niesamowicie wielką presję na uczniach i ich rodzicach. Tak to jest, kiedy to ponad połowa uczniów zalicza się do kręgu olimpijczyków. Znaleźć w tym liceum ucznia, który nie startował w żadnej olimpiadzie przedmiotowej graniczyło z cudem.

    Mimo to co roku szkoła cieszy się dużym zainteresowaniem. Otwiera jedynie cztery oddziały o zróżnicowanych ukierunkowaniach przedmiotowych i chętnych nie brakuje. Dodam jeszcze tylko, że przy moim dawnym LO funkcjonuje najlepsze w mieście gimnazjum. Większość jego uczniów zasiedla w przyszłości szeregi liceum. Podobnie jak w przypadku liceum ogólnokształcącego, ponad połowa z nich to olimpijczycy zdobywający same laury w konkursach. Prawdziwa rzeź i totalna selekcja!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opisujesz, Mattku, przypadek ekstremalny - topowe liceum, które jest wyjątkiem w systemie, gdyż z racji swej pozycji jest uprzywilejowane na starcie, bo może wybrać najlepszych z rocznika. W dużym stopniu tacy uczniowie to "samograj" - są najlepsi bo są zdolni (niekoniecznie najzdolniejsi) i pracowici. Ich inteligencja przejawia się w dużym stopniu w tym, że wiedzą jak się uczyć i ile się uczyć. To pozwala im rozbudowywać przewagę nad resztą populacji posiadaną na starcie (danego etapu edukacyjnego) i w kolejnym etapie edukacyjnym znów aspirować do najlepszych szkół. Co ciekawe, nauczyciele w takiej szkole wcale nie muszą być najlepsi, gdyż mając tak zdolnych i pracowitych uczniów mogą w znacznym stopniu "płynąć na nich". Gdy taki belfer trafi do szkoły ze słabszą młodzieżą, czyli mniej zdolną i mniej pracowitą, to oj! Ojoj! >:-)

      Usuń
    2. sprawdzę Twoją teorię, od poniedziałku zaczynam pracować w szkole ze zdolniejszą młodzieżą :P, bo do tej pory, to cóż... :D:D:D

      Usuń
    3. Brawo, Sansiu! Kariera, jak widzę, rozkręca się. :-))

      Usuń