Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

sobota, 3 sierpnia 2013

203.Patrzenie na życie przez zerówki

Olśniewająco słoneczna pogoda, za oknem na tle nieskazitelnego lazuru rysuje się czysty beż piaskowca sąsiedniego bloku. Na ulicy nieliczny ruch. Rzekłbyś - czas sjesty. No ale to miasto na północy Europy, a nie nadśródziemnomorskie miasteczko. Tu sjesty nie ma, tylko raczej rytuały wiejsko-plemienne, każące gromadzić się w domach, separując się od innych - obcych.

Czas szybko mija na przeglądaniu sklepów internetowych w poszukiwaniu modeli. 

Cydr od Marksa i Spencera wychylony po szklaneczce, z konstatacją, że nic nadzwyczajnego.

Refleksja w trakcie rozmowy z przyjaciółką, że oboje mamy podobnie - nie nęcą nas podróby, że w życiu trudno nas oszukać jakimś substytutem, bo pragniemy autentyzmu - życia, uczuć, spełnienia pragnień. Z jednej strony to szczęśliwy dar, bo sprawiał że nigdy nie brałem pod uwagę tuningowania rzeczywistości przy pomocy alkoholu, narokotyków, czy tzw. pasji życiowej, ale z drugiej strony to utrudnienie życiowe, bo nie pozwala na ułatwienie sobie życia mniejszym czy większym jego zafałszowaniem. Kolega może sobie podróżowić życie sznapsem lub dwoma, a ja je widzę wciąż ostro w całej mniej lub bardziej nieprzyjemnej okazałości. Mimo wszystko jednak nie żałuję, że mam akurat tak ustawione.


1 komentarz:

  1. mnie też nie kręcą dodatkowe upiększacze świata - a na pewno narkotyki są najgorszą z możliwych dróg... bo może i na troszkę upiększają, ale potem prowadzą na samo dno...

    OdpowiedzUsuń