Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

niedziela, 2 czerwca 2013

172.Przekleństwo i dar - to dwie strony talenta

Podobno ludzie, którzy przywiązują wielką wagę do ładu i porządku w swoim otoczeniu, mieszkając w idealnie wysprzątanym i uporzadkowanym mieszkaniu, (często, bo nie zawsze) w istocie rzeczy zdradzają tym jakieś skrywane nieuporządkowanie wewnętrzne. Nie radząc sobie z jakimiś kwestiami własnej psychiki, względnie - swojego życia wenętrznego, próbują to sobie w zyciu rekompensować dążeniem do zarządzania i pełnej kontroli nad najbliższym otoczeniem.

Przypomniałem sobie o tym, kiedy wracałem dziś z marketu niosąc nabyte pojemniki do przechowywania drobiazgów. Dwa ostatnie dni, a właściwie wieczoro-nocki spędziłem dość oryginalnie - mianowicie dokonując generalnego przekładania pudełek ze skarbami, między szafą, szafką i pawlaczem. Z uwagi na to, że miejsca jest raczej mniej niż owego dorobku, to manewry takie przypominają układanie puzzla, żeby się wszystko pomieściło. Co istotne, potrzeba takiej działaności nachodziła mnie późnym wieczorem, by nocą go wprost nie nazwać, choć przez cały dzionek boży nie miałem ani ochoty, ani nawet myśli, żeby tym się zająć. Dziwne to trochę, ale zauważylem, że taki przyrost nocnej aktywności przydarza mi się od dawna. 

A czemu ostatnio? Najprostsze wyjaśnienie, to odreagowywanie ostatnich niewesołych przemyśleń - nie mogę zmienić swojego życia, to może przynajmniej zmienię coś w domu. A że nie chodzi tu o proste zaspokojenie potrzeby bardziej estetycznego mieszkania, świadczyć może fakt, że nie mogę się zebrać do odnowienia reszty pokoju. Tu motywację i wychylający się od czasu do czasu nieśmiało pomysł gasi niezwłocznie pełne rezygnacji: "A na cholerę?!" Tymczasem przemieszczenie ruchomości pozwala zyskać troszkę miejsca na wierzchu, daje się szybko uskutecznić  w parę godzin, nie usyfi wszystkiego dookoła (odnowienie pokoju wymaga niestety gipsowania i szlifowania ścian - to przeszkoda zasadnicza!) wreszcie daje poczucie że się coś w tym swoim gównianym życiu jednak zrobiło. Że kolejny dzień nie był tak całkowicie zmarnowany. Komfortu nie poprawia jednak cały czas pracująca świadomość, że to poczucie jest przecież tylko złudzeniem, erzacem  i żałosnym oszukaństwem.

To chyba jedna z moich słabości, która jest zarazem i siłą: mam jakąś taką przenikliwość pozwalającą mi odróżnić prawdziwość od namiastki. Siłą - bo to sprawiało, że nigdy nie ciągnęło mnie w najmniejszym stopniu do narkotyków, ani do alkoholu ponad symboliczną/okazjonalną miarę. Tuningowanie sobie rzeczywistości przy ich pomocy zawsze było dla mnie dyskwalifikującym je oczywistym oszustwem i głupotą. 

A czemu słabość? Bo chciałbym zapomnieć, nie czuć, nie tęsknić, żeby nie bolało, żeby nie mieć świadomości straconego, zmarnowanego życia, bez nadziei, samotnego, pustego. Żeby było łatwiej. Jakby mogła zaśpiewać Jenny: 
"A przenikliwość także zgubna może być!
Szczęśliwy, kto nie zaznał jej."

Szczególnie przewrotnym przekleństwem samotności jest to, że nie ma nawet komu się na nią poskarżyć...


4 komentarze:

  1. jak to nie ma komu? ;) ja np. nie mieszkam aż tak daleko ;) zawsze na kawę i ciastka można wyskoczyć ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo szlachetne z Twojej strony poświęcenie. :-P

      Usuń
  2. Nie wiem, co dokładnie wyraża słowo-pustelnia w Twoim blogu.
    Bycie singlem i wiążąca się z tym samotność musisz powiązać z filozofią życia. Może pomoże Ci w tym artykuł, który znalazłem w internecie.
    Życie Duchowe
    LATO 55/2008
    Duchowość singli
    Jacek Prusak SJ
    Powołanie do bycia singlem
    Stan i sytuacja osób żyjących w samotności to ważny problem społeczny, eklezjalny i teologiczny. W Niemczech liczba osób, które żyją same, wynosi ponad jedenaście milionów. W Stanach Zjednoczonych sięga od 17 do 23 procent ogółu ludności, a w Polsce od 13 do 17 procent i ciągle rośnie. Jest to więc wielka społeczność ze swoimi problemami zarówno społecznymi, psychologicznymi, jak i religijnymi. W zamieszczonym w tym numerze "Życia Duchowego" artykule Kosztowny wybór. Singel w ujęciu psychologicznym Stanisław Morgalla SJ podnosi ważny duszpastersko i teologicznie problem braku zrozumienia czy wręcz dyskryminacji singli w Kościele i pyta na koniec, czy "postulat ósmego sakramentu -życia w samotności - żartobliwie i nieśmiało wysuwany, choć teologicznie niepoprawny, nie jest głosem ludu Bożego, którego spora część próbuje akceptować własną samotność jako wolę Bożą?". Czy w takim razie istnieje powołanie do bycia singlem? Czy singiel może przeżywać samotność jako łaskę, jako wybranie i jako powołanie?

    OdpowiedzUsuń
  3. W uzupełnieniu zacytuję fragment, który może być źródłem nadziei. Czy potrafisz z tego źródła czerpać nadzieję?


    Chrystus zapewnia nas: Nie zostawię was sierotami: Przyjdę do was (J 14, 18). Singel nie został osierocony przez Boga. Chrystus przychodzi do nas pod postacią człowieka, który powołany do życia w samotności i naśladujący w tej samotności Mistrza, jest z nami i wśród nas. Bycie singlem to błogosławieństwo, jeśli pozostaje powołaniem i wyrazem świadomości, że jest się dzieckiem Boga. Warto więc prosić za św. Pawłem: Niech Bóg Pana naszego, Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, da nam światłe oczy serca tak, byśmy wiedzieli, czym jest nadzieja naszego powołania (por. Ef 1, 17-18).
    Jacek Prusak SJ

    OdpowiedzUsuń