Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

piątek, 31 maja 2013

171.Dalie

Ranek nie zapowiadał niczego nieprzyjemnego. Wstanie, śniadanie, szykowanie wyjścia na zakupy. Poszedłem na bazar, gdzie kupiłem śliczne dalie - teraz za oknem pokoju mam bajecznie kolorową baterię. Wróciłem, posadziłem i pojechałem do modelarskiego kupić sobie nagrodę.
A w drodze powrotnej, którą odbyłem długim międzydzielnicowym spacerem, jakoś mnie opadły smuty. Jakoś tak nagle.
Niemiło, aż dławiło.
Nawet z samochodziku się nie cieszyłem.
* * *

Teraz zaś... komentarz Panteraza przypomniał mi, jak bardzo "cywile", czyli ludzie nie mający dziś styczności ze szkołą, nie zdają sobie sprawy z tego jak dalece różni się ona od tej sprzed choćby 10 czy 15 lat.

Polski system oświaty zdaje się być reformowany pod hasłem wykorzeniania i zapobiegania złu. Matury zmieniliśmy, żeby zlikwidować korupcję. Prawa ucznia i procedury zmieniamy by chronić go przed niedobrym nauczycielem. W trosce o "przyszłość narodu" chuchamy, dmuchamy i ułatwiamy. W rezultacie hodujemy - bo wychowywaniem trudno to nazwać - naszą rodzimą odmianę Pokolenia Y. Pod hasłem dbałości i troski o młodego człowieka w gruncie rzeczy krzywdzimy go, tworząc w szkole sztuczne, demoralizujące i demotywujące warunki, niewystępujące w dorosłym życiu, w które  tego młodego człowieka  bez ostrzeżenia wrzucamy na końcu taśmy produkcyjnej systemu. Socjalizacyjnie ten system jest oszustwem.

Na deser parę ciekawostek. Jeśli uczeń nie dostał zagrożenia (jedynką), to mu tej jedynki nie można postawić na koniec roku. Innymi słowy, jeśli dostał ocenę przewidywaną "dopuszczający", to może przez ostatnie tygodnie sobie bimbać i nic nie robić, a jedynki już i tak nie dostanie.
Jeśli uczeń nie przyszedł na klasówkę i ma tę nieobecność nie usprawiedliwioną, to nie wolno mu postawić za to jedynki. Nie przyszedł, to nie przyszedł - widać nie miał ochoty.
Uczeń może w majestacie prawa opuścić bez usprawiedliwienia połowę lekcji w roku. Nieklasyfikować go (co oznacza konieczność zdania egzaminu) można tylko wtedy, kiedy opuścił co najmniej połowę lekcji w okresie (okres to I półrocze, albo cały rok szkolny). Państwo wydaje pieniądze na zorganizowanie szkoły, wymaga, żeby każdy do tej szkoły chodził, po czym zgadza się, by można było praktycznie bezkarnie nie chodzić na połowę zajęć. To ładny przykład filozofii naszego systemu oświaty.


10 komentarzy:

  1. i tu znowu moja szkoła wychodzi na plus, zmienili przepis, że uczniowi można postawić jedynkę nawet jak nie było zagrożenia ;) (trzeba tylko uzasadnić to tym, że przestał pracować i nie było innego wyboru), moja szkoła znalazła kilka sensownych rozwiązań, dlatego pod tym względem mi się bardzo podoba ;)

    a co do humoru, dziś taki piękny dzień, a Ty się smucisz? nie, nie, nie może tak być!:>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O właśnie! To co piszesz jest przykładem na to jak wielką rolę odgrywają ludzie praktyka działania. Litera przepisu ta sama, ale przyjęta praktyka inna. Przynajmniej do momentu, w którym się kuratorium nie połapie i nie "naprawi".
      * * *
      Cóż, Sansiu, może i nie może, ale jest.

      Usuń
  2. Kiedyś czytałem, że brak "zagrożenia" nie oznacza, że nie można uczniowi postawić jedynki. Ponoć to tylko jeden ze szkolnych zabobonów. Chyba że jakoś prawnie reguluje to WSO, tudzież inny statut.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W "Rozporządzeniu o ocenianiu" takiego zakazu naturalnie nie ma, ale u nas (i nie tylko u nas, ale na szczęście, jak widać, nie wszędzie) jest to forsowane jako jedyna słuszna praktyka. Dyrekcja u nas pomstuje i grozi naganą za coś takiego jak jedynka bez zagrożenia.

      Usuń
    2. Może kiedyś ktoś wystawi "zagrożenia" całej klasie, tak na wszelki wypadek, nigdy przecież nie wiadomo, co może się stać, a podkładkę trzeba mieć. ;)

      Usuń
    3. ja mniej więcej tak robiłem :P wolałem tak niż potem żałować, że obdarzyłem zaufaniem ucznia a on potem pokazł mi palec i nie zaliczał późniejszych kartkówek :P

      Usuń
    4. Całej - nie, ja - nie, ale niektórym moim koleżankom zdarza się "zagrozić" tak ze 3/4 klasy.
      To sa skutki idiotycznego przyjęcia, że bez zagrożenia nie ma jedynki - zagraża się asekuracyjnie, żeby małolat sobie nie fundnął wakacji miesiąc wcześniej.

      Usuń
  3. Szkoda, że w ramach zmian w edukacji, nikt nie pochylił się nad prawem szkolnym.
    Proponuję nawiązać współpracę z prawnikiem, który znalazł by rozwiązanie. W Polsce we wszystkich dziedzinach życia brak jest przepisów wykonawczych. Podobnie jest w gospodarce, gdzie można oszukiwać skarb państwa np na zwrotach podatku Vat. A może napisać do ministerstwa
    Aberfeldy, ja jestem "w cywilu" od niedawna i problemy te przezywałem na własnej skórze.Narażałem się dyrekcji, ale nie miałem wsparcia w gronie.
    Ogólnie mówiąc nauczyciele są zbyt ugodowi. Obudźcie się !!!!
    Szkoda, że takie teksty znalazły się w miłym wpisie pod tytułem -Dalie.
    Życzę radości z dalii i samochodzików.
    Oby przypływ fantazji zepchnął na drugi plan twoje problemy.
    Szczęść Boże Ogrodniku!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Primo - dziękuję za życzenia. Obawiam się jednak, że moja fantazja utraciła swą siłę spychającą. Przez 20 lat działała nad podziw skutecznie, teraz już się wyczerpała.
      Secundo - wiem, że jesteś świeżo eks. :-)
      Tertio - prawników znających się na prawie oświatowym jest tylu co kot napłakał, a kiedy biorą się za nie prawnicy nie mający z nim obycia to można się popłakać ze śmiechu. :-) A w ogóle to po co mi ten prawnik? Systemu w pojedynkę nie zmienię, a jak słusznie zauważyłeś nauczyciele są zbyt ugodowi, czy może raczej za malo buntowniczy. Dziś w obliczu katastrofalnej sytuacji na rynku pracy - jeszcze mniejsza jest gotowość, żeby się wychylać. A ja... ja już jestem stary i znużony - nie materiał na lidera przemian.

      Usuń
  4. Szkoła to instytucja przystosowana do uczenia. Uczenie jest procesem dwukierunkowym. Nauczyciele uczą uczniów, ucząc się również od nich. Niektórzy uczniowie potrafią wiele nauczyć.
    Ich dewizą jest upór i opór. Chcieć to móc. Uczniowie w odróżnieniu od nauczycieli pobierają nauki z wielu przedmiotów.Mają więc wiedzę o świecie ujętą w całość.
    Nauczyciele często widzą świat poprzez szkiełko i oko stanowiące ich warsztat pracy.Uczeń zaś nie jest pantofelkiem, który będzie podążał w kierunku wiązki światła wysyłanego przez nauczyciela, który ma zamiar go oświecić.Uczeń jest również pociągany przez
    ich inne obiekty wysyłające bodźce w jego kierunku.

    OdpowiedzUsuń