Z niesmakiem przeczytałem na którymś portalu "sensacyjne" doniesienia jakie to prezenty koszą nauczyciele na koniec roku: biżuteria, perfumy, karnety do spa i inne atrakcje po kilkaset złotych. Z niesmakiem, że są w naszym zawodzie ludzie którzy takie prezenty przyjmują. To że są dawcy mnie nie dziwi - mam niejakie wyobrażenie na temat naszego społeczeństwa, a szkoła jednak masową jest. Ale i niesmak, może nawet obrzydzenie budzą we mnie pożal się Boże dziennikarze, którzy z niezrównanym wyczuciem upodobań części społeczeństwa poszukują i rozdmuchują "sensacje", aby napędzić sprzedaż swych mediów. Incydentalne, jak sądzę, przypadki przedstawiają jako niemal dominantę, a pod maglem urodzona publika łyka to z zadowoleniem prostaka jak tuczny gąsior gałki. Część z tych dziennikarzy chyba nie chce przyjąć do wiadomości lub godzi się na to, że te opowieści jakie to prezenty dostają nauczyciele są także szczuciem ludzi na siebie. W społeczeństwie, w którym ludzie nie ufają sobie tak bardzo jak w polskim - to zbrodnia.
Ja deklaruję i przypominam jasno w swojej (wychowawczej) klasie, żeby mi nie dawali prezentów, zwłaszcza materialnych. Samo szczere "dziękuję" wystarczy. Niektórzy wyłamują się z tego - trudno, widać to dla nich ważne, nie robię scen. Na przestrzeni ostatnich kilku lat niemal zanikł u nas zwyczaj przychodzenia "z kwiatkiem" do nauczyciela nie-wychowawcy. Tylko nieliczni mają delegacje i jednostki z innych niż własna klas. Do mnie przyszli z pożegnaniem, kwiatkiem i pudełkiem, jak sądzę słodyczy, tylko z drugiej klasy wychowawczej (jestem w niej II wychowawcą), moi się ze mną nie żegnali/nie dziękowali.
Policzyłem "łupy" z tegorocznego zakończenia roku:
Choć gwoli uczciwości muszę przyznać, że niektóre koleżanki i koledzy bakszyszu dostali znacznie więcej.
Dzieci poszły, a przede mną jeszcze rada, jakieś nikomu nie przydatne sprawozdania i powitanie z dołkiem urlopowym.
Ja deklaruję i przypominam jasno w swojej (wychowawczej) klasie, żeby mi nie dawali prezentów, zwłaszcza materialnych. Samo szczere "dziękuję" wystarczy. Niektórzy wyłamują się z tego - trudno, widać to dla nich ważne, nie robię scen. Na przestrzeni ostatnich kilku lat niemal zanikł u nas zwyczaj przychodzenia "z kwiatkiem" do nauczyciela nie-wychowawcy. Tylko nieliczni mają delegacje i jednostki z innych niż własna klas. Do mnie przyszli z pożegnaniem, kwiatkiem i pudełkiem, jak sądzę słodyczy, tylko z drugiej klasy wychowawczej (jestem w niej II wychowawcą), moi się ze mną nie żegnali/nie dziękowali.
Policzyłem "łupy" z tegorocznego zakończenia roku:
- pudełko niezidentyfikowanych słodyczy (zapomniałem zabrać z roboty), na oko wygląda jak coś w rodzaju białych kulek Ferrero Rocher, względnie trufli Mieszko (?),
- ptasie mleczko Wedla 390 g,
- bonbonierka "Merci" 250 g,
- bonbonierka Vobro 209 g,
- paczka kawy "Douwe Egberts" 250 g,
- 2 kwiatki marki niezidentyfikowanej.
Choć gwoli uczciwości muszę przyznać, że niektóre koleżanki i koledzy bakszyszu dostali znacznie więcej.
Dzieci poszły, a przede mną jeszcze rada, jakieś nikomu nie przydatne sprawozdania i powitanie z dołkiem urlopowym.
A gdzie skarpetki?
OdpowiedzUsuńNie rozumiem. :-((
Usuńoj... no to się obłowiliśmy. podatek od darowizny zapłaciłeś? :P też nie znoszę prezentów, jakichkolwiek. choć dziś mnie zaskoczyły pokemony tymi balonami. my rady mamy w sierpniu - ze cztery. i po co? pewnie żeby zagospodarować nam czas. dyrekcja dba, byśmy nie nudzili się w wakacje. trzymaj się ciepło, Dziadu... :)
OdpowiedzUsuńU nas jest podsumowująca tuż po zakończeniu roku (czyli w najbliższy poniedziałek), a potem jedna w sierpniu.
Usuńto macie o niebo lepiej. u nas podsumowująca, rozpoczynająca i szkoleniowe są w sierpniu. do tego jedna z wynikami gimnazjalnego i maturalnego egzaminu. wrrr... to będzie ciężki tydzień, ale - póki co - mamy wakacje! i na tym się skupię...
UsuńU nas szkoleniówki są porozrzucane po całym roku szkolnym. Wynikami matury nie przejmujemy się zbytnio - rzecz się sprowadza do odfajkowania "że analiza przeprowadzona i wnioski wyciągnięte", czyli wygłoszenie paru zdań na początku września, których nikt nie słucha i sprawa zamknięta. Ale to u nas część szerszego problemu - (nie)zajmowanie się wynikami kształcenia. :-(
UsuńNiedługo to gdzie się nie pójdzie, trzeba będzie dawać prezenty - czy to lekarz, nauczyciel czy zwykły robotnik.
OdpowiedzUsuńI w ten sposób uczy się ludzi jak to mniej srogim okiem spoglądać na nieprawidłowości - bo te prezenty często gęsto to wynik osiągnięcia czegoś - nie mówię, że bierzesz je za te dwójki, ale nie ma co się oszukiwać wielu takie ma podejście, wstawia "dwóję" to jakoś trzeba się odwdzięczyć, a że wszyscy kwiatki dawali to dam i ja...
U mnie było takie podejście w LO: toć ta pani to nam tyle pomogła tyle dała, a w rzeczywistości dostaliśmy "chuja" i taka prawda, ale Ci co za uśmiech 5 i 6 otrzymali, wołali więcej jej, więcej - na maturze wyszło szydło z worka... - i po co prezenty - jak szczere dziękuję wystarczy...
Sądzę, że jest zupełnie odwrotnie - dawanie prezentów usługodawcom właśnie zanika, a przynajmniej jest w głębokim odwrocie. Jeszcze 10 lat temu tych słodyczy to by się uzbierała wielka wypchana torba i do tego wielgachny pęk róznych kwiatów. Pamiętam, że miewałem problemy z zabraniem się na raz z tym wszystkim do autobusu i zazdrościłem zmotoryzowanym; niektóre kolezanki zrzucały się na taksówkę. Było tego tyle, że część słodyczy rozdawałem paniom woźnym. W sumie było to kłopotliwe i czuję ulgę, że to słodkie bombardowanie się skończyło. Przykre jest, że przy okazji owo "zwykłe 'dziękuję'" też się skończyło.
UsuńDziś, przynajmniej w mojej szkole, dominuje postawa: dać jakiś słodki drobiazg lub ściętą roślinkę wychowawcy, ewentualnie jakiemuś wyjątkowemu idolowi, reszta - spadać.
Zgadza się. Pamiętam, że kiedyś w szkole dostałem mnóstwo kwiatów i słodkości, a nie tak dawno może ze dwa lata temu w zasadzie to nic na koniec roku nie dostałem. Myślałem czy to z tego powodu że uważali nie za zbyt wymagającego, niedobrego?
UsuńTo Ty też belfer? :-o
UsuńHmmm, a czy mógłbym bardziej wysłać maila? Jeśli tak, to na moim profilu jest mail do mnie... bo chyba gdzieś czytałem że nie chciałbyś podawać publicznie...
Usuń