Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

niedziela, 18 stycznia 2015

388.Alojzy

Inspekcja tratwy Meduzy zakończona, raport będzie za parę tygodni, a na razie parę refleksji "z".

Część załogantów olała zgrabnem strumieniem inspekcję, co wytworzyło w gronie pewne kwasy - o dziwo wyartykułowane na naradzie. 1/3 załogi nie była uprzejma pofatygować się wypełnić ankietę, w której inspekcja badała jak też we własnym mniemaniu załoga pracuje. Zważywszy, że są placówki, w których ankietę wypełniło 100% uprawnionych, to daliśmy niezły występ.

Inspekcja życzyła sobie obejrzeć niektóre prace pokładowe; to że im się wybory miotały i co dzień zmieniała się lista prac do obejrzenia, to nawet mniejsza, choć szarpało nerwy ludziom. Lepsze jest, że część załogi, jako starzy rutyniarze, co to z niejednej wody ryby jedli, uznała że nie musi się w żaden sposób przygotowywać i poszła z marszu, tak jak stali. (a jak stali, tak się wyj...li, jak by napisał poeta). No i część obserwacji wypadła razczej niepomyślnie, z czego większość chyba jeszcze nie zdaje sobie sprawy.

Tak przy okazji ciekawi mnie czy magazynier Alojzy zachorował przed tym czy po tym, jak się dowiedział, że został  wytypowany do obserwacji. 

Klienci, znaczy pasażerowie, też nie dopisali, ukazując inspekcji mniej więcej 50-procentowe obłożenie, które nie zostało poczytane za satysfakcjonujące. Rodzice pasażerów również nie rzucili się zbytnio do wypełniania ankiety dla nich przeznaczonej i wypełniło pewnie z 15%.

Jako że syćkie my som udane, to i obsada mostka też błysnęła. Najpierw nie kojarząc, że może korzystnym byłoby wyznaczyć zastępstwa na dyżurach na przerwach za nieobecnych, żeby inspekcji nie przywędzić dymem tytoniowym z toalet. Potem zaś tak "obszernie" informując inspektorów o dokonaniach placówki, że kiedy ci przystąpili do wywiadu z grupą załogantów, to dostrzegli pewną... niespójność obu strumieni informacji, którą skwitowali: "Ależ ja widzę, że u państwa bardzo dużo się dzieje! Dyrekcja nic o tym wspominała." No, brawo!

Ciekawe, naprawdę ciekawe - na którą literkę nas podsumują?

Pisząc powyższą notkę zdałem sobie sprawę z tego, że właściwie nie mam nawet komu o tym tygodniu opowiedzieć - jak się czułem, co myślałem, jaką ulgę czuję teraz, że jest te parę dni prawdziwego wolnego (bo w święta i nowy rok to była praca, nerwy i żaden relaks). Cóż, człowiek ma takie życie na jakie sobie zasłużył...

40 komentarzy:

  1. ekhm ... a czasami nie jest tak, że człowiek ma takie życie, jakie sam sobie wybrał i urządził ?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, no właśnie to napisałem. :-)

      Usuń
    2. No tak ;)) Jednak z większą pieczołowitością powinnam dobierać sobotnich współtowarzyszy pląsów …

      Usuń
  2. Alojzy na pewno dostał cynk, że będzie obserwowany i dlatego pitnął na chorobowe. Człowiek ma takie życie... jakie ma. To nie kwestia zasług - na jego kreowanie (życia) mamy wpływ ograniczony i doskonale o tym wiesz Aberfeldziu:) I opowiedziałeś o tym tygodniu. Nam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiem, że opowiedziałem, ale... przyznasz, że to raczej nie tak powinno być urządzone? Przynajmniej w dobrym życiu.

      Usuń
    2. Wiem. Najważniejsze, że ten szał juz sie przewalił i możesz teraz odpocząć

      Usuń
    3. Na razie przeplatam myślenie o tym co by się przydało do pracy zrobić, z malowaniem ludków i rozmyślaniem o tym.

      Usuń
    4. Skoro to Ci sprawia przyjemność, to nic w tym zdrożnego:)

      Usuń
    5. No w 50% sprawia (chyba). ;-)

      Usuń
    6. Warhammerowych, bretońskich rycerzy.

      Usuń
    7. Musiałem zapytać wujka Google co to warhammer:) To jakas gra, o ile dobrze przeczytałem (po łebkach i to bardzo). A więc tak się dzisiaj brzydko bawisz Aberfeldziu... No, no, no...:)

      Usuń
    8. Dlaczego brzydko? Czyżbyś był ortodoksyjnym fundamentalistą religijnym? :-P
      Poza tym ja nie gram.

      Usuń
    9. Nie jestem ortodoksyjnym fundamentalistą religijnym, choc jestem religijny. Nie grasz? Malujesz ludków dla kogoś zatem

      Usuń
    10. Owszem - dla siebie. :-D

      Usuń
    11. Tworzysz może coś na kształt makiety jakiejś bitwy? Tak z ciekawości pytam

      Usuń
    12. Jakieś różniste większe projekty za mną chodzą od lat, ale wszystko ginie w zetknięciu z rzeczywistością - brak miejsca i w pewnym stopniu czasu. Tak, że popełniam tylko elementy scenerii. A figurki zbieram sobie dla przyjemności.

      Usuń
    13. No tak, trzeba mieć miejsce, żeby zaszaleć:)

      Usuń
    14. Otóż to, dlatego z taką smutną zazdrością patrzę na zdjęcia modelarzy, zwłaszcza ze Stanów, którzy mają obszerne szopy/garaże/piwnice/strychy na warsztaty i makiety. :-(

      Usuń
    15. A może w szkole by się dało połączyć przyjemne z pożytecznym?

      Usuń
    16. Myślałem o tym i nawet próbowałem, ale jednak nic z tego, różnych powodów.

      Usuń
    17. No tak, mostek kapitanski etc.

      Usuń
    18. Akurat to nie bardzo, raczej kwestie takie jak m.in. konieczność budowy mebla trolloodpornego za własną kasę, włożenie w ekspozycję dużych środków finansowych, a wszystko to w praktyce byłoby na zawsze utopione w tym miejscu, bo przecież już bym tego z sobą nigdzie nie zabrał. A poza tym średnia to frajda: iść do pracy, żeby sobie przyjemność oglądać - jakieś to dla mnie pozaburzane. ;-)

      Usuń
    19. no tak, mebel trolloodporny, czyli potrójnie pancerny i ekspozycja, to wszystko na pewno byłoby bardzo kosztowne.

      Usuń
  3. Jak ważna jest ta ocena ? Co ona zmieni ? Znając życie, to niestety tylko galernicy usłyszą kolejny świst bata i dalej będziecie płynąć , co jakiś czas nabierając wody.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ocena jest o tyle ważna, że wysoką można dobrze sprzedać w promocji szkoły, co może się przełożyć na lepszy nabór. Za to zła ściąga najazd zgłodniałych wargów, tj. pardon, chciałem powiedzieć: urzędników kuratoryjnych, domagających się uzdrawiającego planu naprawczego i jego owocnej realizacji; co w praktyce oznacza, że szkoła w znacznym stopniu przestaje zajmować się nauczaniem i wychowywaniem a zajmuje "naprawianiem" (przez czas dłuższy).

      Usuń
    2. Może czas pomyśleć o zmianie tratwy, wiem że inne mogą być tak samo dziurawe, ale dlaczego nie spróbować?

      Usuń
    3. Dawno już o tym myślałem, ale się nie udało. Trudność polega na tym, że mamy ograniczony czasowo ruch kadrowy: wniosek o rozwiązanie umowy za porozumeniem trzeba złożyć do końca maja, ale nową umowę podpisujemy dopiero 1 września. Analogicznie angaże przypadają głównie na początek września, tak, że jeśli nie znajdzie się roboty w tym okresie, to w trakcie roku szkolnego jest o nią bardzo trudno, przynajmniej jeśli chodzi o mój przedmiot; trzeba liczyć tylko na wypadki losowe.

      Trzeba więc mieć tak ugadany angaż, żeby nowy dyrektor nie wystawił nas do wiatru odmawiając zatrudnienia, kiedy się zwolniliśmy (a niestety takie przypadki się zdarzają). Bez znajomości trudno o etat, bo ludzie dziś oburącz trzymają stołki pod tyłkami.

      Usuń
    4. rozumiem, że jest wiele ograniczeń. Wbrew temu co może się Tobie wydawać . Ja też mam okres zamknięty kiedy nigdy się nie zgodzi na porozumienie stron czytaj trzy miesięczny okres wypowiedzenia.Z pewnych względów. Mogę tylko zmieniać pracę pomiędzy majem , a końcem października. Przyjęcie etatu w listopadzie to jest wejście na pole minowe. Od stycznia do marca obowiązuje mogę zmienić pracę tylko w opcji pracy na dwa etaty, a na to jestem za stary. Na Twoim miejscu po szpiegowałbym w innych szkołach. Informacja to podstawa ;)

      Usuń
    5. Żeby szpiegować trzeba mieć szpiegów (czyt. kontakty), a ja niestety nie mam.

      Usuń
    6. nie potrzebujesz kogoś znać, potrzebujesz informacji. Źle zadałeś pytanie. Zadaj właściwe pytanie. ;)

      Usuń
    7. Trzeba mieć komu zadać pytanie. Cóż po najwłaściwszym pytaniu kiedy pójdzie w próżnię? ;-)

      Usuń

  4. weź Ty złóż te swoje teksty do kupy, przepleć jakimś wątkiem z morderstwem dyrekcji w roli głównej, ponieważ masz predyspozycję, coby być drugą Chmielewską! lub pierwszym Chmielewskim. definitely.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przepraszam, że się wtryniam z krytyka literacką, ale Profesorkowi Aberfeldiemu bliżej do Niziurskiego. Mało rozgarnięte ciało pedagogiczne, leniwe stadko uczniowskie lawirujące byle dostać mierną to już było., Teraz można by dodać, że młodzież ma wszystko podane na talerzu, a jeszcze potrafi palnąć głupotę przy, której Kasztanka Marszałka powinna zostać senatorem. I ci współcześni rodzice. Śmiać się czy płakać nie wiadomo ;)

      Usuń
    2. Oj, powieści Niziurskiego były super! ^_^

      Usuń
    3. tylko nie mów, że to dlatego zostałeś nauczycielem ;)

      Usuń
    4. Nie, po prostu stary i głupi zapomniałem o tych książkach aplikując na belferkę! :-)))

      Usuń
  5. Czy ankiety badały obszar jakim jest życie intymne nauczycieli tejże placówki. To często zapomniany zakątek życia ludzi

    OdpowiedzUsuń
  6. Zmarnują te łajzy człowiekowi tyle czasu, nerwów naszarpią, a za rok i tak nikt nie będzie pamiętał o Najważniejszej Ankiecie Świata i żadne wnioski nie zostaną wyciągnięte. Tak jest zawsze, constans.

    OdpowiedzUsuń