Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

środa, 15 maja 2013

162.Nie dla psa kiełbasa

Ostatnio latam po sklepach modelarskich realnych i wirtualnych. Po ładnych kilku latach przerwy odkryłem w sobie ponowne zainteresowanie sklejaniem i (znacznie mniejsze) malowaniem modeli - aktualnie samolotów. Pierwsze symptomy tego wystąpiły już w zeszłym roku. A dziś tak się zastanawiałem wędrując do ukochanej pracy, że chyba historia się powtarza, że coś podobnego już kiedyś było.

Trudne i gorzkie godzenie się z samotnością, zaakceptowanie, czy może lepiej: przyjęcie do wiadomości niezaspokojenia ważnej sfery potrzeb, prowadzące do swego rodzaju powrotu do szafy już kiedyś przeżyłem. Wtedy reakcją na to było zaangażowanie się w modelarstwo, w fotografię, w studia, w pracę. Wystarczyło na wiele lat. Z czasem jednak stopniowo te wypełniacze wypaliły się, odsłaniając dziurę w tym samym miejscu, w którym była te 20 lat temu.

Dziś, kiedy znów przyjąłem do wiadomości, że dziura jest, a szanse na jej zapełnienie są tak małe, że nie mam siły na nich czegokolwiek budować, zdałem sobie sprawę z tego, że poszukuję jakichś obszarów zastępczej aktywności, łat, którymi zasłonię tę wyrwę. Powrót do sklejania samolotów jest chyba tym właśnie - powrotem do wypróbowanego erzacu. Jednak mam pewną rezerwę, wynikającą z pamięci o moim rozstaniu się z modelarstwem: porzuciłem bo uznałem że nie jestem dość dobry. Że są modelarze o niebo lepsi ode mnie, a moje modele są niewiele warte. Rola internetu była w tym katastrofalna - tam zobaczyłem to czego nie mogłem w modelarstwie osiągnąć.

Sądzę, że podobny mechanizm zadziałał później, kiedy net podsunął mi pod nos obraz innych, szczęśliwych gejów. Pomyślałem, że może nie wszystko dla mnie stracone, że może tę dotkliwą, ropiejącą w ukryciu dziurę da się zdrowo zapełnić, by zasklepiła się szczęśliwie. 

Cóż - próbowałem, tak można by skwitować. Nieco złośliwie ujmując: po to by uświadomić sobie to co już wiedziałem dawno temu, ale miałem nadzieję że może się myliłem. Nic z tego nie będzie - nie dla psa kiełbasa. Wiem to - i co z tego? Czy mi lepiej, łatwiej? Nie - raczej gorzkie poczucie, że w zasadzie życie mi się już skończyło, a została tylko wegetacja i różnego rodzaju erzace, przez głupców nazywane aktywnym życiem pełnym pasji. Doprawdy, nadzwyczaj zniechęcająca perspektywa na następnych parędziesiąt lat.

Moja przyjaciółka niedawno westchnęła z zazdrością i podziwem, że chciałaby mieć moją umiejętność szybkiej i trzeźwej oceny perspektyw relacji i zdolność zdecydowanego jej przecięcia nim zacznie mnie poważnie ranić. Ona w swoich związkach orientowała się w co wdepnęła zwykle dużo później i dużo boleśniej. Z jednej strony to fajnie, że tak mam, ale z drugiej... być samotnym również boli.

9 komentarzy:

  1. Po co zapełniać ropiejącą dziurę czymkolwiek. Jeżeli ropieje, to może warto byłoby zastanowić się dlaczego i spróbować ją oczyścić.
    Być może prawdziwe powody ropienia jeszcze nie zostały przez Ciebie odkryte.
    A z drugiej strony lepiej nie zastanawiać się, ilu dzisiaj z nas półmartwych żyje "wypełniaczami"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie da się cofnąć minionego czasu. Dlaczego jestem sam, dlaczego z nikim nie udało mi się związać - wiem, mam to dobrze przepracowane i dobrze uświadomione. I co? Ano nic. Wiedza w wariancie samoświadomości sprawiać może satysfakcję z jej posiądnięcia, ale nie musi oznaczać rozwiązania problemu.

      Usuń
  2. ciekawe, uświadomiłeś mi, że kiedy miałem kilka wypełniaczy to nie przeszkadzało mi, że jestem sam, było świetnie, a teraz jest smętnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo tak działają dobre wypełniacze. W połączeniu z silnym charakterem mogą dać zadziwiająco skuteczne i długotrwałe wyparcie potrzeb ze świadomości. Sęk w tym, że one cały czas są, tyle że wyparte do podświadomości. Prędzej czy później z niej wylezą, albo rozsadzą psychikę, a człowiek nawet nie będzie tego (związku przyczynowo-skutkowego) kojarzył.

      Usuń
  3. Przybiłeś mnie tym postem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie było, rzecz to jasna, moim zamiarem psuć Ci nastroju. Byłoby korzystnym, gdybyś znalazł w tym jakąś przestrogę względnie wskazówkę, by tak pokierować swoim życiem, aby nie podzielić mego losu.

      Usuń
    2. Nastroju nie zmąciłeś, gdziesz tam. Nastrój jest paskudny od czasu niepamiętnego.

      Usuń
  4. Dlaczego utożsamiasz się z psem, choć psy bywają szczęśliwe pod warunkiem, iż mają dobrych właścicieli. Wielu z nich nawet gardzi kiełbasą.
    Skojarzenie swojego losu z psem wypada nader smutno i rzewnie.
    A przecież świat kulinarny psa, podobnie jak człowieka nie kończy się na kiełbasie.
    Może warto wczuć się w Winną Latorośl i pomedytować nad jej losem.
    Życzę owocnych medytacji i kropli balsamu spływającej z jej owoców na bolejącą duszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tuningowanie sobie świata za pomocą substancji pochodzenia roślinnego nigdy mnie nie pociagało.

      Usuń