Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

146.Belfrem być, ach belfrem być!

Panterazowi

Nie, nikt nie uczy nauczyciela umiejętności radzenia sobie w sytuacjach trudnych. Nie mamy w praktyce żadnego wsparcia, jeśli w szkole jest pedagog (lub rzadkość prawdziwa - psycholog), to zwykle pełni fukcję "dziewczyny od wszystkiego", mając czas co najwyżej na okazjonalną konsultację, ale już nie na systematyczne wsparcie belfra. Nasz system jest oparty na zasadzie: nauczycielka ma sobie radzić (sama).

Współpraca jest zwykle w najlepszym razie deklarowana i ograniczona do sytuacji nieproblematycznych. Z problemami radź sobie sam, a więc nie skarż się, nie zwierzaj się, nie przyznawaj się, że masz problemy - wszystko co powiesz w tym zakresie może zostać użyte przeciw tobie. W najlepszym razie dostaniesz łatkę nieudacznika i mięczaka, w najgorszym (?) dyrektor poszuka sobie kogoś na twoje miejsce, "bo pani sobie nie radzi". Nieraz czytałem utyskiwanie dyrektorów w stylu "jak taka pani zrobiła awans, jest teraz nauczycielem kontraktowym/mianowanym/dyplomowanym to powinna sobie radzić z taką sprawą, a nie marudzić!". Do tego wszystkiego system działa tak, że w rzeczywistości ważniejsza jest biurokracja niż dydaktyka. Jeśli trafi się szkoła, która potrafi się przed tym jeszcze bronić, to takiemu dyrektorowi powinni z miejsca dawać Polonię Restitutę i to conajmniej oficerię.

Nauczyciel, wbrew rozpowszechnionemu przekonaniu, nie zyskał statusu funkcjonariusza państwowego, lecz tylko ochronę przewidzianą jak dla funkcjonariusza państwowego. Tyle tylko, że to kompletna fikcja. Próba skorzystania z tej ochrony jest witana nieżyczliwie, jako przejaw, dobierajac z wachlarza: niekompetencji, pieniactwa, konfliktowości, problemów psychicznych, przerzucania odpowiedzialności, szkodzenia wizerunkowi i interesowi szkoły bądź gminy itp.  
System działa w przeciwną stronę - mamy poczucie, że generalnie panuje niepisana zasada domniemania winy nauczyciela w najróżniejszych sytuacjach. Kiedy mamy słowo nauczyciela przeciw słowu ucznia lub rodzica, to można spokojnie stawiać dolary przeciw orzechom, że władze oświatowe różnej maści i różnego szczebla dadzą wiarę uczniowi i rodzicowi, a nie nauczycielowi. Słowo nauczyciela nic nie znaczy - trzeba mieć na wszystko podkładkę w postaci pisemnego oświadczenia rodzica.

Swój warsztat pracy analizuję - możesz mi wierzyć. Próbuję różnych modyfikacji i wprowadzam zmiany które się sprawdzają - choćby dzisiaj spróbowałem czegoś nowego, zobaczę jak to się sprawdza na dłuższą metę. >:-) Problem w tym, że uczenie staje się coraz cięższym kawałkiem chleba i bywa że brakuje mi pomysłów co jeszcze można zrobić. System nie uwzględnia prostej prawdy: choćbyś krowie dał kakao, nie wydoisz czekolady. A ja się coraz częściej czuję, jakby wymagano ode mnie kierowania produkcją pralinek w 15 smakach. 

Dziś kolega z rozrzewnieniem i tęsknotą wspominał pierwsze roczniki gimnazjalne - jak wysoki poziom prezentowały w porównaniu z tymi, które przychodzą teraz. 

Mam poczucie że z jednej strony mam przeciw sobie rozpuszczonych, na swój sposób zdemoralizowanych systemem, niedostatecznie wychowanych uczniów, a z drugiej brak wsparcia ze strony głupiego systemu, czy wręcz jego demotywujący wpływ.

Tym co z pewnością utrudnia mi działanie to problemy osobiste. Nie ulega wątpliwości, że brak szczęścia w życiu prywatnym rzutuje negatywnie na życie zawodowe, zwłaszcza w zawodzie, w którym pracuje się całym sobą.

17 komentarzy:

  1. a ten ostatni akapit to tak szczerze, bo ja miałem jakiś czas temu podobne przemyślenia, a pracuję z ludźmi na dokumencie tylko czasami nie rozumiem potrzeb moich szefów i dlatego ich rzucam jak nieciekawych kochanków

    OdpowiedzUsuń
  2. Obyś cudze dzieci uczył! To powiedzenie stare jak świat. Może ono dziś brzmieć, jak życzenie/błogosławieństwo lub jak przekleństwo.
    Zaletą/wadą szkoły jest to, że nigdy nie możemy przewidzieć co nas spotka dobrego/złego. Dlatego nauczyciel musi być przygotowany na wszystko.Może otrzymać informację, iż jego uczeń został laureatem konkursu /czego Ci życzę/ jak też, że wpłynęła na pana skarga od rodzica. Żeby wytrzymać takie amplitudy nastrojów musi mieć stalowe nerwy.
    Nie wolno dać się sprowokować i pokazać uczniowi, iż jego zachowanie Cię zdenerwowało. Bo jemu właśnie oto chodziło.
    Nauczyciel zdenerwowany może popełnić błąd, który może go drogo kosztować. Czasem jedno słowo wypowiedziane do ucznia może kosztować utratę pracy, jeżeli ten poczuł się obrażony.
    Dlatego głównym atutem nauczyciela jest spokój wewnętrzny, który pozwala nam panować nad sobą i chroni przed popełnieniem błędów, które drogo kosztują.Lekcja trwa tylko 45 minut, a rok szkolny około 9 miesięcy. po drodze są ferie, wakacje. O inne przyjemności musimy zadbać sami.
    Spokojnej i twórczej pracy.



    OdpowiedzUsuń
  3. Poziom spokoju wewnętrznego jest odwrotnie poporcjonalny do ilości funkcji i obowiązków w szkole. ;-)

    Czy pisząc o 9 miesiącach roku szkolnego nawiązujesz do naszych szeroko znanych 3 miesięcy urlopu?

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiele mógłbym pisać, ale byłoby to rozdrapywanie ran. A Tobie potrzebny jest plaster na rany, jakie otwierają Ci się każdego dnia.
    Staraj się też zrozumieć ucznia.Czy jego mają interesować wyniki nauczania - jakie on ma perspektywy?
    Sztuką jest pozostawić problemy w szkole i cieszyć się, że lekcje się skończyły.
    Pamiętaj, iż jest klucz do rozwiązania wszystkich problemów.
    Na pewno z czasem go odnajdziesz.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sądzę, że przynajmniej w generaliach rozumiem ucznia i dostrzegam obszary, w których się rozmijamy (oczekiwaniami, interesami itp.) i nie zetkniemy się. Zaryzykowałbym twierdzenie, że należę w mojej pracy do nielicznej grupy bardziej świadomych i otwartych na młodzież. I co z tego?
      Słowo "sztuka" wyraźnie samym sobą sugeruje, że to zdolność dostępna nielicznym wybrańcom.

      Nie wiem co masz na myśli pisząc o "kluczu".

      Usuń
  5. Sztuki walki i obrony to zdolności, które można zdobyć.
    Klucz? Każda sytuacja w szkole, która sprawia Ci kłopot powinna być poddana analizie. Są to najczęściej gry uczniów.Trzeba rozpracować ich zasady i spróbować wpływać na ich przebieg.
    Nauczyciel może korzystać z systemu kar i nagród.
    Wiem, iż teoretyzuję, bowiem nie znał konkretnych sytuacji , które Cię spotykają.
    Generalna rada: dokonaj analizy zachowań uczniów , sporządź " mapę mentalną" pola gry/walki jaka rozgrywa się na lekcji. Staraj się dociec, co ten uczeń, chce Ci powiedzieć poprzez swoje zachowanie. Zachowania ucznia mają swoje motywy.
    Najgorzej jeżeli są one wynikiem patologii.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eee, ja myślałem, że tu chodzi o jakieś naprawdę tajemne kwestie, sekrety życia i rządzenia, a nie takie oczywistości. :-P

      Analizować sytuacje i odgadywać motywacje to ja umiem, i nawet całkiem nieźle mi to wychodzi (z rozmów belferskich wynika, że góruję w tym nad większością grona). Problem leży raczej w znajdywaniu odpowiednich narzędzi. Obrazowo rzecz ujmując, jestem typem sztabowca, a nie liniowego dowódcy. :-)

      Usuń
  6. Narzędzia? Kontrakty z uczniami.Nie wiem, jak stanowi o tym statut szkoły. Z praw fizyki wynika, i każda sile towarzyszy druga siła o przeciwnym zwrocie.
    Zawód nauczyciela jest szczególny - w relacjach z uczniami
    najbardziej liczy się to- czy się podobamy im, czy nie, czy budzimy respekt, czy nie.
    Jest dar losu. Są nauczyciele, którzy mają posturę budzącą respekt i nie muszą używać środków dyscyplinujących.
    Może warto na radzie pedagogicznej poruszyć pewne kwestie.
    W zespole łatwiej coś wypracować. Może przynajmniej zyskać psychiczne wsparcie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie postura się liczy, lecz siła płynąca z głębi - siła osobowości, siła woli itp.
      Kontrakty z uczniami mają sens w pojedynczych ciężkich przypadkach. U nas to raczej nie zdaje egzaminu.
      Współpracy w radzie pedagogicznej nie ma - każdy działa indywidualnie. Poruszanie tych kwestii na forum jej obrad nie ma najmniejszego sensu, bo da nie wsparcie psychiczne, a psychicznego doła. ;-)

      Usuń
  7. Relacje pomiędzy nauczycielami i uczniami powinny być regulowane szczegółowymi zapisami procedur postępowania nauczycieli i uczniów w określonych sytuacjach.
    Przeszkadzanie na lekcji czynione z premedytacja powinno być surowo karane. Wiem, że podchodzi się do tego liberalnie.
    Przeszkadzanie uniemożliwia nauczycielowi wykonywanie pracy i powinno być podstawą do podjęcia określonych działań. Należy to ująć w odpowiedni zapis w statucie/lub innym dokumencie/ i go egzekwować. Jeżeli w zachowaniu ucznia można dopatrzyć się intencji obrażania i lekceważenia nauczyciela, który jest funkcjonariuszem państwowym to stanowi kolejny powód do karania takich zachowań.
    Czytałem w internecie, że uczeń został postawiony przed sądem za przekleństwa w obecności nauczyciela. Były też kary za obrażanie nauczycieli. Trzeba tylko zacząć działać.
    Przykre jest to, że jest brak solidarności w gronach a dyrektorzy dystansują się od obrony nauczyciela.
    Szkole brak jest elementów prawa/oprócz praw uczniów/, które powinno być upowszechniane zarówno wśród uczniów, jak i rodziców.
    Piszę bowiem wiem co czujesz, byłem belfrem . Jeden uczeń na 300 w szkole potrafi człowiekowi zatruć życie. Na szczęście mnie udało się to przejść.



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z tym co napisałeś, ale dziś to niestety teoria, bez większych szans na realizację.
      Funkcja wychowawcza szkoły została zniszczona przez samo społeczeństwo - tę jego część, która kieruje oświatą i nadzoruje ją, oraz wystarczająco liczną część spośród tych, którzy posyłają swoje dzieci do szkół. A teraz to już mleko się rozlało - nie widzę szans na ruch systemu w pozytywnym kierunku.

      "Udało się przejść" i "byłem belfrem" - innymi słowy sposobem na pokonanie problemu było rzucenie tego w cholerę? :-)) Przyznam, że ten sposób ma swój urok i kuszącą moc, tylko ja niestety nie mam dokąd pójść.:-(

      Usuń
  8. 1.Zyskałeś we mnie sojusznika, który Cię rozumie.Problemy, o których piszesz dotyczą większości szkół w Polsce.
    2.Staraj się znaleźć źródło swoich niepowodzeń i tak regulować bieg rzeki, w której płyniesz, żeby płynęło Ci się coraz lepiej.
    3.Staraj się dowartościować- jakieś inicjatywy w szkole, może publikacje scenariuszy lekcji itp
    4.Staraj się uświadomić uczniom, że sala szkolna jest miejscem pracy - przeszkadzanie w pracy jest karane. Nauczyciel jest funkcjonariuszem państwowym, a wiszące w sali krzyż i godło nadają jej szczególny charakter.Może to naiwny pomysł- zrób i wywieś w klasie tabliczki z napisami, który przypomną uczniom, rangę krzyża, godła i człowieka.Jeden z nauczycieli, który w klasie doświadczał zła wziął zdjął krzyż i kazał zanieść do kościoła.
    5. Czerp radość z faktu, iż masz pracę, a praca nauczyciela jest szczególna.Na pewno wielu uczniów cię lubi i daje ci satysfakcję.
    6. Ciekawe są doświadczenia ze spotkań z uczniami po latach. Mnie pokrzepiają.
    7.Ciesz się z wiosny, w moim oknie widzę słońce. Ono jest zwiastunem radości dnia.
    Tej radości Ci życzę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja również dziękuję za możliwość zaprezentowania się na Twoim blogu. Trafiłem tu przypadkowo i w całym zestawie blogów, twój wydał się najciekawszy. Przeczytałem go od początku i widzę , że mamy wiele podobieństw., dotyczących dzieciństwa, młodości i pracy w zawodzie belfra. Mieszkam na południu Polski i mam naturę południowca, co pomaga mi w życiu. Całe życie uczyłem nauki o życiu, więc na życiu się znam. Zarówno bliskie jest mi życie pantofelka czy chełbi modrej, jak i Homo sapiens.Najlepsze nauki o życiu pobieramy od samego życia. A tych mi życie nie szczędziło. Najważniejszym mottem w życiu nauczyciela powinny być słowa- zło dobrem zwyciężaj. W tej myśli jej zapowiedź zwycięstwa i tego Ci życzę. Chociaż wprowadzenie tego w życie jest wielką sztuką, to wierzę, iż Ty ją posiądziesz. Mam nadzieję, iż niedługo przeczytam coś o urokach pracy belfra, żeby nie odstraszać kandydatów do tego zawodu do tego wspaniałego zawodu, który kojarzy się z powołaniem.

    OdpowiedzUsuń
  10. Odniosłem wrażenie, że to wszystko to taka fikcja, uczniowie chodzą do szkoły się uczą i jest pięknie, a co dzieje się we wnętrzu tej szkoły jest przemilczane. Ukrywa się, bądź też puszcza płazem to co jest nieprzyjemne niewygodny i żyje się dalej.

    Jak to mówi moja była pani magister, czeka mnie kubeł zimnej wody na głowę, gdyby udało się stanąć za biurkiem. Oj, może być bardzo zimno i zmarznę.

    Życzę powodzenia w edukowaniu zarówno siebie jak i uczniów. Choć tych ostatnich to za pewno ciężko, zaobserwowałem to będąc ostatnio na lekcji, w szkole na korytarzu czy bibliotece.

    Nowy system to - przyjść - przesiedzieć i powrócić tu jutro, tak do końca roku szkolnego.

    OdpowiedzUsuń
  11. A Bóg zapłać za dobre słowo.:-)
    Obserwacja celna: rzeczywiście jest wiele fikcji i kreowania rzeczywistości na papierze. Oświata uległa biurokratyzacji w tym przede wszystkim wymiarze. Liczy się papier, nie człowiek i jego czyny.

    OdpowiedzUsuń