Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

niedziela, 27 października 2013

245.Określenie szczęścia

Garść refleksji po wizycie Emusia.

Skąd bierze się poczucie szczęścia w życiu? Jak dobierać jego składniki? Jak sprawić by poczuć się szczęśliwym? Albo przynajmniej zadowolonym ze swojego życia? Czy może choć generalnie zadowolonym?

Chory cierpiący na bolesne schorzenie powie, że do szczęścia wystarczy być zdrowym i żeby nic nie bolało.
Bezrobotny powie, że do szczęścia wystarczy mieć pracę za którą pensja na życie starczy.
Mieszkający w wynajętym mieszkaniu powie, że szczęście to mieć własny kąt.
Obciążony kredytem powie, że szczęście to nie mieć długów.
Samotny powie, że szczęście to mieć partnera i dzielić z nim radości i smutki.

Czy wobec tego można potępiać kogoś, kto ma pracę, własne fajne mieszkanie w Warszawie w świetnej lokalizacji, żadnych długów, dobrego chłopaka, jest młody i zdrowy, że ma przygnębiające poczucie, iż jego życie jest pozornie pełne, ale jak się przyjrzeć, to wszędzie (jego zdaniem) widać rysy i niedociągnięcia? Łatwo powiedzieć, że mu się w dupie z dobrobytu przewróciło a inni - jak wyżej wymienieni - mają gorzej od niego. Ale czy tak do końca mamy prawo tak powiedzieć? Czy poczucie szczęścia lub zadowolenia nie jest autonomiczną decyzją i prawem jednostki? Z boku patrząc świadkom może się to wydawać czasem śmieszne, ale dla danego człowieka jego sytuacja może wyglądać nie tak atrakcyjnie jak innym się zdaje. Osądzić jest łatwo, ale mądrze - trudniej.


15 komentarzy:

  1. w tym pomoze niestatapiony paulo: 'Kluczem do szczęścia są niskie standardy' lub 'Człowiek, który nie pragnie niczego, jest człowiekiem szczęśliwym.'
    wg mnie to raczej stan bardziej ulotny niz staly.
    http://www.youtube.com/watch?v=1rA64IiPiuY

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety chyba masz rację, te "niskie standardy" brzmia prawdopodobnie.

      Usuń
    2. nie ja, paulo c. ;) mi akurat dzis przypadkiem ow cytat wpadl w oko.

      Usuń
    3. Oh, nie bądźmy drobiazgowi - tutaj Ty go przywołałeś, a nie Paulo C. ;-)

      Usuń
    4. porzucajac spory, ja wole szczesliwe chwile niczym w muzycznym linku lub tu: http://across-110th-street.blogspot.com/2011/08/443-czyli-o-przyjemnosciach-raz-jeszcze.html

      Usuń
    5. Wiesz, kiedy czytałem o rogaliku (z podanego przez Ciebie linku) uświadomiłem sobie wyraźniej coś, co od jakiegoś czasu po umyśle mgliście mi się błąkało. Jeszcze kilka lat temu miałem silnie ugruntowane poczucie, że trzeba się cieszyć z tego co się ma i deklarowałem się jako człowiek szczęśliwy, choć wedle owych "niskich standardów". Mówiłem, że mam pracę, mieszkanie, jestem zdrowy, moge uprawiać takie czy inne hobby, coś tam tworzę, że "w dzisiejszym świecie to naprawdę niemało". Nie potrafię sprecyzować dokładnie momentu kiedy mi to pękło i się rozsypało. Ale poczułem się jakbym żył w kłamstwie: nie, nie jestem szczęśliwy, te wspomniane mocne strony to nie jest całe wypełnienie mojego życia - to tylko sfera materialna, a jest jeszcze dotkliwa, wyparta pustka w sferze emocjonalnej, gdzie brak miłości, akceptacji, więzi, bliskości.
      Kiedy dziś myślę o tamtym w kategorii "niskich standardów" to mam wrażenie, że termi ten oznacza w istocie drogę do szczęścia wiodącą przez odmawianie sobie nie tylko zaspokojenia części potrzeb, ale wręcz faktu ich posiadania.

      Usuń
    6. hmm, nie tyle chyba trzeba sie cieszyc z tego co sie ma [bo zawsze chcemy to czego nie mamy], tylko z tego co sie nam dobrego zdarza; i radosc z dobrych rzeczy co dzien nie powinna byc umniejszana generalnymi smutniejszymi rozwazaniami, bo jednak cos milego nam sie nalezy.
      na wypelnienie pustek czas nadejdzie jeszcze.
      i chyba Ty widzisz szklanke do polowy pusta, ja do polowy pelna. i stad nieco inaczej pewne rzeczy postrzegamy.

      Usuń
    7. Ująłbym to w ten sposób, że nauczyłem się widzieć szklankę do połowy pełną i długo tak postrzegałem. Potem mi się odmieniło i trwa do dziś.

      Mam tylko jedną wątpliwość co do tego czasu do wypełniania pustek, co ma nadejść. Czy Ty kojarzysz w jakim ja jestem wieku? :-)

      Usuń
    8. w mej glowie nie wiem skad, ale zrodzilo sie kiedys zalozenie ze pomiedzy 30-40, sluszne?

      Usuń
    9. Jeśli pisząc "kiedyś" masz na myśli "kilka lat temu" to słuszne. :-P
      Niestety dziś to już jest dobrze "over forty", więc mam nadzieję, że wybaczysz mi uprzejmy sceptycyzm wobec Twego zapewnienia, że "na wypelnienie pustek czas nadejdzie jeszcze" - ja tego czasu po prostu już nie mam, bo się skończył.

      Usuń
    10. rzuca to nowe swiatlo na Twoj punkt widzenia, owszem.
      czas masz, tylko kolejny rozdzial; pare osob pewnie ma podobnie, stad jednak stwierdzenie ze 'czas jeszcze nadejdzie' niesmialo bym podtrzymywal. ale rownie dobrze moge przytaknac Twoim tezom [jesli to ma wiekszy sens].

      Usuń
  2. Szczęście/poczucie szczęścia/radości chwili - czy nie nabrało by to innego kształtu gdyby rozważać w podobnym paradygmacie jak zauroczenie/zakochanie/miłość/uczucie kochania? Może w tym jest klucz.
    Nie jestem w pełni idealistką, niestety. Nie zakładam z góry trwałości bezwarunkowej w realizmie czasoprzestrzennym bytu zwanego osobą/czlowiekiem ani miłości, ani szczęścia. Bardzo być może się to stopniuje, bardzo być może możemy mieć do czynienia u konkretnych jednostek z pewnymi tylko analogiami. Wobec tego nie wiem czy da się wyabstrahować z danego zbioru jednostek spójnej def. bycia szczęśliwym. Chociaż takie próby i def. powastawały nadal wracamy z różnych stron do tego zagadnienia, w sensie ludzkości.
    Z jakiegoś powodu, mimo że to trudny rok dla mnie niewątpliwie - nadal jestem szczęśliwa. Natomiast poczucie szczęścia się objawia, jak już pisałam w pewnej równowadze, bilansowaniu się i osiąganiu spokoju bez wysiłków żadnych. Podejrzewam, nie bez powodów, że samo moje dookreślenie - jestem szczęśliwa w danym momencie życiowym wywołało by zdziwienie u ludzi. Tylko, że tak właśnie jest. To się wyraża jedynie w spontanicznym i uczciwym komunikacie - jest dobrze u mnie.
    Jak wobec się tego ma poczucie szczęścia? Nie wiem.
    Co do przykładów. Dość to trudne. Nie zagłębiając się - mam wrażenie, że w tych uogólnionych przypadkach jednak jest dużo więcej złożoności. Chociażby mowa o utracie czegoś, ewent braku czegoś. Czy wobec tego te jednostki zanim im czegoś konkretnego zabrakło były szczęśliwe, miały poczucie szczęścia? Sporo zależy od hierarchii wartości (czy to sformułowanie ma jakieś negatywne konotacje?) - tzn wg mnie o tyle to cenne, że realnie pozwala dostrzec te pola, na których osiągnięcia dają chociażby realne/prawdzie poczucie szczęścia, czy radość, ewent jednak są neutralne i nie wpływają.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Te najprostsze odpowiedzi są zawsze najtrudniejsze. Chyba trzeba by się uciec do źródła, czyli do osoby o której mowa, ona powinna sam zdefiniować rozumowanie szczęścia, i od tej definicji można wyciągać/wysnuwać wnioski/domysły. Każdy z nas jest inny i każdy rozumie szczęście inaczej. Ja ostatnio byłem szczęśliwy bo byłem wyspany, bo przetrwałem wykład nie padając ze zmęczenia, bo pogadałem sobie z siostrą/mamą. Takie zwykłe rzeczy a na prawdę mogą być szczęściem. Szczęście to nie tylko to co wiąże się z tymi trudnymi rzeczami jak spłaty kredytów, posiadanie mieszkań, męża/partnera/żony/partnerki, etc.

    No ale to chyba moje takie małe wyobrażenie.

    A co do cytaty Paulo C. to jest fajny.

    OdpowiedzUsuń
  4. szczęście jest ulotnym stanem, nie jest trwałe, nawet jak coś dostaniemy, to chcemy z czasem więcej, lepiej... taka ludzka natura chyba...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację - przyzwyczajamy się łatwo, wczorajsze szczęście dziś jest zwyczajnością.

      Usuń