Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

poniedziałek, 14 października 2013

239.Dzień Świętego Nauczyciela

Ponieważ nie wszyscy świętują DEN (odpracowaną) bumelką, musiałem udać się do pracy by piękną czynić postać na obchodach. Skojarzenie z obchodem wydaje się celne - runda strażnika np. wokół magazynu z instrukcjami spożywania zupy z menażki, ma podobny ładunek sensu i emocji co nasze szkolne uroczystości. Inne akuratne skojarzenie to obchód lekarski w kostnicy - podobnie wesoły nastrój i ożywienie wszystkich uczestników.

Zamiast obchodzić nasze święto na wesoło, a przynajmniej optymistycznie, z nerwem i humorem, funduje się ciężkostrawnego, posępnego gniota na zasadzie "Kto może coś pokazać?" I zagniatamy zakalca wedle przepisu: Zosia powie wierszyk, Franio zagra na instumencie, a Patrycja zrobi fikołka i gwiazdę. Jak mamy tzw. utalentowane dziecko to zaśpiewa piosenkę - obowiązkowo po angielsku (bo to tak światowo i mądrzej się wydaje - śpiewanie po polsku jest obciachowe). Składu, sensu, myśli jakiejkolwiek przewodniej w tym wszystkim nie ma za grosz. Groch z kapustą. Obserwując trend mam niemiłe wrażenie, że mogę się doczekać tańca na rurze jako uświetnienia szkolnej uroczystości ("Bo Nikola tańczy i występuje to może i u nas pokazać - czemu dziecku odmawiać?").

Popatrzyłem na młodzież krytycznym okiem i pomyślałem, że warto by niektórych uświadomić w kwestii stroju galowego / uroczystego, ale kiedy ujrzałem niektóre eksponaty z grona, to doszedłem do wniosku, że właściwie czego od młodzieży wymagać, kiedy niektórzy nauczyciele nie mają pojęcia jak się ubrać na własne święto. Ale skoro dyrektor na to pozwala, to czemu się dziwić...

Jak zwykle po części salowej była część pokojowa, czyli nasiadówka pracowników szkoły. W tym roku pierwszy raz odkąd pamiętam, z przyczyn nieznanych, administracja i obsługa nie pojawiła się. Jak dla mnie - zgrzyt. Nie było również sporej części grona.

Nagrody dyrektora za to jak zwykle podgrzały emocje. Czynnikiem podgrzewającym jest chyba nie tyle to "ile", lecz "kto". Niektórzy ciężko znoszą pominięcie, choć dyrekcja sypie nagrodami szeroko (co przekłada się zresztą na ich wysokość). Pan Aberfeldy wśród nagrodzonych się znalazł, jednakowoż jak bardzo jeszcze nie wie, bo papiórek że nagroda - to jest, ale floty na koncie nie ma. Sensu w swojej nagrodzie większego zresztą nie widzi.

Jedyne życzenia uczniowskie na jakie się załapałem, to te automatyczne od samorządu "w imieniu wszystkich", bo aniołki z moich klas nie czuły potrzeby fatygować się w tej mierze. Bo kto normalny składa jakieś życzenia ludziom od usług? Hydraulikowi, fryzjerowi, nauczycielowi?


11 komentarzy:

  1. Kto i za co - napisałabym. Niech idą w parze, bo jak się rozmijają...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że dziś w cenie raczej indywidualizm ad absurdum, iż jakiekolwiek zespołowe (choćby parowe) działanie. :-(

      Usuń
  2. heh, ja bym wolał by i samorząd podarował sobie te sztuczne życzenia... w ogóle lepiej skasujmy to święto, ja jestem za! :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, to niepotrzebne święto, zwłaszcza kiedy nie rozumie się jak można je wykorzystać wychowawczo i nauczyć młodych ludzi czegoś przydatnego im (ergo i społeczeństwu) w życiu.

      Usuń
  3. Jakie to smutne. Widzę, że w Twojej placówce również wiszą ciemne chmury nad gronem, gdzie zgranie, gdzie współpraca i wzajemna pomoc, wsparcie.
    Dlaczego nie potrafimy żyć razem w przyjaźni lecz rzucamy krzywym okiem na siebie, pomrukując przy tym jaka to niedobra ta postać.
    Pupilki dyrektora to standard, szkoda tylko że cierpi na tym szkolnictwo.

    Życzenia, zawsze składałem od siebie, od serca bo dla mnie to co robią nauczyciele to wkład nieoceniony, a najpiękniejszą i najwdzięczniejszą nagrodą są wspomnienia które zostają po uczniach, to dziękuję i ten wierszych, czy tekst ułożony stosownie i wyrażony szczerze. Kocham robić ludziom niespodzianki i zaskakiwać ich pozytywnie, zwłaszcza, że wiem, niektóre drobnostki na prawdę sprawiają wiele radości, nawet tym skamieniałym nauczycielom, oni mimo kamienia mają też serce;-)

    Życzenia uogólnione są takie płytkie i bezwartościowe.

    Co do strojów, to byłem jestem i pozostanę zwolennikiem "mundurków" to ujednoliciłoby wszystkich, tak jak strój galowy to strój galowy i żadne odchylenia nie są właściwe. Ja rozumiem, nie każdego ucznia stać na garnitur, ale czarne spodnie i koszula, na tyle jest w stanie każdy się wysilić.
    Nauczyciel prezentujący się "na luzaka" w takim dniu to ktoś - sorrki za to co powiem - niepoważny. Tak lepiej zabrzmiało :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz... styl "na luzaka" to jeszcze małe miki, nieszczęście jest kiedy mamy do czynienia ze stylem "na kocmołucha" względnie "na śledziarę". :-(
      Dobrze jest wiedzieć, że trzeba zalożyć koszulę, ale lepiej jest wiedzieć, że nie wypuszcza jej się na wierzch spodni, zwłaszcza kiedy jest obszerna i rozszerza się jak kiecka greckich gwardzistów.

      Usuń
    2. No widzisz takich rzeczy nie uczy się w szkole, potem ludzie nie mają obycia w sytuacjach poważnych.

      Usuń
    3. Ale na miłość boską to się powinno wynosić z domu! Jak się ubrać stosownie do okoliczności to ojciec z matką powinni nauczyć. :-o

      Usuń
    4. Jak rodzic nie był wychowany to i dziecka swego nie nauczy. Ktoś mu musi w tym najwyraźniej pomóc, albo coś...

      Usuń
    5. I jak zawsze w końcu wychodzi, że to wina szkoły... ;-)))

      Usuń