Tak sobie myślę, że gdybym miał wskazać nasze główne cechy
narodowe, to na jednym z pierwszych miejsc byłoby dziadostwo.
Dziadostwo,
czyli robienie na pozór, nie tyle oszczędzając ile skąpiąc, nie patrząc na
jakość, na solidność, na trwałość, tylko przede wszystkim – żeby w tym momencie
tanio było. Dziada interesuje tylko doraźny efekt, żeby tu, teraz, w tym
momencie – BYŁO. Co będzie potem, tego nie ogarnia, nie interesuje go to w tym
sensie, że chce owszem żeby to trwało, ale nie chce przyjąć do wiadomości, że trwałość
jest powiązana z jakością i kosztuje. Dziad chce tu i teraz wydać jak najmniej,
ale też mieć. To konkretne, na którym teraz skupił swą uwagę, zwykle gubiąc z
oczu cały kontekst. Jak w tym starym przekazie z XVII lub XVIII wieku, kiedy
husarze podśmiewali się z plebejskiej dragonii, sadzącej się na dorównanie panom:
„Zbył się dureń hajdawerów [spodni], gołym ciałem świeci, byle mieć kołnierz
futrzany jak senator.”
Dziadostwo jest odmianą głupoty, jest żywieniem
tandeciarstwa i promowaniem bylejakości. Rozkwitło w naszym kraju niepomiernie,
silnie wspierane kulturą konsumpcyjną, akcentującą częste kupowanie, co w
społeczeństwie jak nasze niezamożnym, zachęca do szukania drogi na skróty. A
nasze polskie cwaniactwo znakomicie z tym koresponduje – od chińszczyzny i
podróbek, aż po inwestycje infrastrukturalne realizowane wedle zasady najniższej
ceny. Z tego że chińszczyzna zaraz się popsuje, a inwestcję trzeba będzie kosztownie poprawiać, albo partrzeć jak się rychło sypie, nie potrafimy wyciągać wniosków, z oślim uporem zadowolonego z siebie idioty powtarzamy te same błędy.
Serce się kraje, kiedy nasz kraj jest takim imperium dziadostwa,
bylejakości. A to przecież nic innego jak jedno wielkie oszustwo, stworzyliśmy
sobie świat kłamstwa i pozoru. Otoczeni nim, przestajemy go zauważać, nasiąkamy
nim przestajemy go odróżniać i potępiać. Staje się częścią nas, nie tylko na
poziomie naszego otoczenia, ale i na poziomie naszej świadomości, naszego życia
osobistego. Relacje z innymi – znajomymi i bliskimi nasiąkają fałszem, pozorem.
Zadowalamy się awatarami w miejsce prawdziwych bliskich, autentycznych więzi. Poznajemy kogoś i porzucamy go zanim zdążymy go poznać, goniąc za następnym. Skreślamy człowieka w momencie odkrycia, że utrzymanie relacji wymaga od nas jakiegokolwiek wysiłku, czy też - jesli słowo wysiłek kogoś razi - aktywności. Ma być tanio i efektownie. Koszta - jak najniższe. Jak nie są, to won i sięgamy po następne, ale - uwaga! - ma być tanio.
nie zgodzę się z tym, że jakość idzie w parze z wysoką ceną... przykład? bardzo błahy, kupiłem sobie spodnie jeansowe - jedne w bardzo drogim sklepie, inne bardzo tanio w jakimś mało znaczącym sklepiku... Pierwsze przetarły mi się już po miesiącu, drugie nosiłem z rok... nigdy więcej nie kupię drogich spodni, tego jestem pewien :P
OdpowiedzUsuńOwszem - idzie w parze, ale to przecież nie znaczy, że kurczowo się nawzajem trzymają. :-P
OdpowiedzUsuńA przykład ze spodniami łatwo wytłumaczyć: w drogich zadawałeś szyku, pupcią na wszystkie strony wywijając, żeby każdy markę mógł zobaczyć, to i porcięta tak intensywnej eksploatacji w blasku fleszy nie wytrzymały i padły.
A w budżetowych starałeś się w oczy nie rzucać, rzadko nosić, chyłkiem przemykać żeby taniości ktoś plotkawy nie wypatrzył, to i rok cały wytrzymały. ;-)))