Bułat Szałwowicz Okudżawa "Modlitwa"
Coś sobie w życiu planujemy, o czymś marzymy, czegoś pragniemy, a dostajemy z tego różnie.
Dziewczyna pragnęła posiadać liczną rodzinę: kochającego męża i wiele dzieci, którymi mogłaby się zajmować. Nie miała jakiejś specjalnej potrzeby pójścia do pracy - jej ideałem było zajmowanie się domem i rodziną, trochę w takim tradycyjnym, dziewiętnastowiecznym klimacie. Dziś nie ma już (na szczęście!) męża, z nikim też się w końcu nie związała, ma tylko jedno dziecko, które świetnie wychowuje. Musi pracować, ale nauczycielska pensja z dużym trudnem wystarcza na ich dwoje, więc każdego końca miesiąca ratuje się małym zadłużeniem na karcie. Jest świetną nauczycielką i wychowawczynią.
Z boku patrząc ludzie uważają, że świetnie sobie radzi: znakomita zawodowo, wzorowy kontakt z dzieckiem (nastolatką), wygląda na 15 lat mniej niż ma - no sukces! Narzekać?! Na mózg chyba jej padło - ile kobiet w Polsce by marzyło o tym?!
Ale ona sama ma poczucie, że nie spełniły się jej marzenia, że dostała od życia/Boga nie to co chciała. Że ona tylko wie, jak wielkim wysiłkiem okupuje świetną sylwetkę. Że nie ma żadnej stabilizacji życiowej, żadnego oparcia (nie tylko finansowego), żyje z miesiąca na miesiąc. I co - sukces czy nie? Czy sukcesy przewyższają deficyty? Kto ma prawo wyrokować?
Chłopak marzył o normalnej rodzinie, w której ludzie są sobie bliscy, odnoszą się do siebie z szacunkiem, są sobie życzliwi i otwarci, którzy się nawzajem wspierają. O domu, który byłby domem ich wszystkich, a nie tylko głowy rodziny.
Kiedy dorósł zdał sobie sprawę z tego, że jego inność przekreśla te marzenia. Próby ich realizacji w choćby okrojonej wersji spełzły na niczym.
Ma dom, własny, ale pusty. Z nikim się nie związał. Stare znajomości pogasły, nowych nie przybyło. Ma stałą pracę - z dziećmi, ale cudzymi. Jest w niej niezły, ale pochłania ona całą jego energię. Regularna pensja, ale na żadne ekstra forszusa poza bieżącymi wydatkami, nie pozwalająca. Żadnych ciężkich ani poważnych chorób. Mieszka w największym mieście, dającym rozliczne udogodnienia i obojętną anonimowość.
Dla wielu ludzi - sukces, a przynajmniej powodzenie życiowe. "Wielu w Polsce marzyłoby o tym, że mieć to co ty!". Pewnie tak - wielu...
I co - sukces czy nie? Czy sukcesy przewyższają deficyty? Kto ma prawo wyrokować? Ma się czuć szczęśliwy? Czy może - jeśli się czuje nieszczęśliwy to ma przewrócone w głowie i nie docenia co ma?
Ważne by dążyć, liczą się intencje... :D
OdpowiedzUsuńDaj mi proszę dobry Boże,
OdpowiedzUsuńzamiast drogi to bezdroże, które prosto poprowadzi,
poprowadzi mnie w nieznane,
może to co zacytowałem powyżej dla Ciebie jest to banał i ja to rozumiem, ale czasami właśnie te słowa piosenki pchają mnie do przodu, podobnie jak słowa
"W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem."
pisane były u końca drogi, której ktoś podążał, a na mnie świetnie działają jako kop do przodu.
Nie postrzegam tego jako banał. Ale też i nie poruszyły mnie te słowa jakoś. To, myślę, kwestia bardzo indwyidualna - co porusza i którą z naszych strun w emocjach. Gorzej, jak nic nie porusza. :-)
OdpowiedzUsuńBądź dobrej myśli, może poznasz kogoś wyjątkowego :) Tylko bądź dobrej myślii... Troszkę jak w filmie "Sekret" - polecam obejrzeć. :)
OdpowiedzUsuń_________________
radosuaf.blogspot.com
Dobra myśl - niebezpieczna sprawa.
UsuńKogoś "wyjątkowego" powiadasz? Czy wyjątkowy s...syn też będzie się liczył jako plus? :-P
A w miarę upływu czasu coraz trudniej owo "bycie dobrej myśli" realizować.
Mimo sceptycyzmu, dziękuję za życzliwe słowa.:-)