Cały dzień w pracy przypłaciłem po powrocie do domu okropnym samopoczuciem. Głowa bolała jak cholera, mdłości, a na dodatek czułem się ogólnie jakbym miał się rozpaść. Siedzieć źle, leżeć źle, stać źle - koszmar. A trzeba było jeszcze popracować, żeby przygotować na jutro materiały do poprawek. Właśnie dopiero teraz je skończyłem. Końska dawka środka przeciwbólowego zadziałała dopiero po paru godzinach. A niby nic takiego w pracy: uzupełnianie statystyk w dzienniku, pisanie dedykacji w nagrodach, gonienie za koleżankami, żeby były uprzejme uzupełnić zaległości w dokumentacji i rada nasza koncertowa na deser.
Dyrekcja mnie rozbawiła niemal do łez - autentycznie. Poziom jej nieświadomości siebie jest naprawdę zadziwiający. Człowiek, który ma wyłącznie pamięć krótkotrwałą i to na jednym slocie, jest przekonany że jest ona pamięcią długotrwałą. Jest głęboko przekonana, że obecna wersja jest wersją odwieczną, choć w rzeczywistości może być wersją nawet fafnastą, i z oburzeniem reaguje na sugestie w tym kierunku. Stąd za całkowicie uzasadnione uważam swoje rozbawienie, kiedy usłyszałem jej gromką deklarację ucinającą jakąś dyskusję: "Ja to pamiętam doskonale!"
no cóż, dyrekcja ma zawsze rację - to podstawowa zasada jeśli chcesz żyć w miarę spokojnie w szkole :P
OdpowiedzUsuńTak, to monarchia absolutna. Dobrze jeśli oświecona. ;-)
Usuń