Piękna pogoda, aż miło popatrzeć. A ja - niedowiarek - wychodząc rano wziąłem parasol. W pracy miła wiązanka na rozpoczęcie tygodnia - moi znowu zademonstrowali, w której części ciała mają to co robię i mówię. Rozważałem przełożenie sprawdzianu, wobec tego, że nie zdążyłem części zagadnień omówić a na sprawdzianie o to pytam. Ale z drugiej strony - czy nie będzie to (znowu?) troska papcia, przejętego że dziecko czegoś się nie nauczyło i trzeba przecież o nie zadbać, nosek wytrzeć, kurteczkę zapiąć i o drugim śniadanku przypomnieć? Jeśli oni mają w dupie co będzie na sprawdzianie, to czemu ja mam stawać na głowie i skakać z terminem, przekładać, martwić się? Ich życie, ich wybory. Jak niedouczeni przyjdą to dostaną oceny odpowiednie do stanu wiedzy i umiejętności. Podręcznik mają, czytać potrafią, mojej wiedzy nie chcą, to kijek im na drogę. Jezuici mają mądre podejście: pomóc możesz temu, kto po pomoc przychodzi, nie możesz - temu, kto pomocy nie chce, więc nie trać na niego czasu, bo nie warto.
Fajnie byłoby mieć kolejkę, żeby sobie pojeździć pociągiem. Zwłaszcza taką ze sterowaniem cyfrowym - lokomotywa może mieć głośniczek i wydaje dźwięki takie jak prawdziwa - na przykład jak ta Stonka na filmiku:
No i co przeżyłeś dzień? Przeżyłeś. I z tego trzeba czerpać siły na następny dzień.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się nad przyczynami Twoich narzekań na zachowanie uczniów.
Pamiętam, myśmy bardzo przeszkadzali nauczycielce, która była bardzo ładna, młoda a w dodatku sympatyczna. Przeszkadzając i dopowiadając na lekcji chcielismy żeby jej piękne oczy spoczęły na jednym z nas. Nie mówiąć, iż satysfakcję sprawiała nam jej niemozność poradzenia sobie z nami.
Nie jestem ładny, nie jestem młody, nie mam pięknych oczu, nie jestem sympatyczny. :-)
OdpowiedzUsuńŻe tym cholerom moje nieradzenie sobie z nimi sprawia frajdę - podejrzewam od dawna.
jak to nie jesteś sympatyczny? z tego co pamiętam, to jednak jesteś ;)
UsuńZdawało Ci się. Poza tym to było tak dawno, że nie możesz pamiętać. ;-)
Usuńto chodź... pobawimy się klockami! :) chwila niemyślenia o budzie obu nam zrobi dobrze...
OdpowiedzUsuńNo, klocki to ja mam takie, że by Ci oko zbielało z podziwu. :-)
UsuńA wiesz co Piłsudski powiedział:
OdpowiedzUsuń-Kto nie był buntownikiem za młodu ten będzie świnią na starość.
A co mówił o narodzie:
-Naród dobry, tylko ludzie ch*je.
-Naród wspaniały, tylko ludzie kur*y
-Wam kury szczać prowadzić, a nie politykę robić.
-Naród wspaniały, tylko ludzie kur*y
Jednak był patriotą i to podkreślał:
-Choć nieraz mówię o durnej Polsce, wymyślam na Polskę i Polaków, to przecież tylko Polsce służę.
Nic Ci nie pozostaje jak pokochać szkołe, panią dyrektor i wszystkim uczniów. Wszak kochać przyjaciól to nie sztuka, alee wrogów-tak.
Tego Ci życzę
Wirtualny Przyjaciel
Polecam takie myśli na gazetkę. Mam nadzieję, iż mój wpis spełni swoją psychoterapeutyczną posługę.
Nie sądzę, aby jedyną opcją było pokochanie szkoły, pani dyrektor i wszystkich uczniów. Bez względu na to jakbyśmy nie definiowali "miłości" pomysł kochania wszystkich ludzi, z którymi się stykamy jest... niech będzie, że utopijny. Każdemu wedle uczuć, wszystkich wedle obyczaju, w granicach póki ich nie naruszą.
OdpowiedzUsuńMasz rację, gdyby wszyscy się kochali zatracili by instynkt agresji, który chroni ich przez wrogami. Tym mozna tłumaczyć agresywne zachowania uczniów- są to ćwiczenia zachowań, które chronią w przyszłości przezd agresją ze strony innych.
OdpowiedzUsuńAgresja bowiem, jest zjawiskiem powszechnym w świecie ludzi i zwierząt. Ludzie potrafią maskować agresję np pod postacią uśmiechu. Takie wnioski mozna wysnuć czytająć książkę Tak zwane zło- K.Lorenza. Jaki wniosek dla nauczyciela-nie dawać uczniom najmniejszego powodu do agresji. Nigdy nie odpowiadać na ich zaczepki, ale je odpowiednio zdetonować.
O właśnie - "zdetonować"! Parę lasek dynamitu powinno załatwić sprawę! lecę szukać na Allegro. ;-))
UsuńWidzę, że wprowadzam zamieszanie w Twoje życie. Ja bym głęboko przeorał tą rolę.
OdpowiedzUsuńAle ty pewnie nie jesteś zwolennikiem takich metod uprawy roli.
Przykro, że dzisiejszy atak w Bostonie potwierdził tezę o wszechobecności agresji.
Życzę znalezienia oazy spokoju na tej pustyni z piramidami. Może uda Ci się ulec fatamorganie. Do wakacji niedaleko.
Panterazie, jedyne co wprowadzasz w moje zycie to czasem niepewnośc jak odczytać Twoje uwagi, oraz satysfakcję z tego, że mi poczytność bloga rośnie. Zamieszania - nie dostrzegam. ;-)
OdpowiedzUsuńGłebokie przeoranie roli, jeśli odczytywać tę metaforę jako sugestię gruntownej zmiany życia, uważam za dobrą radę, niestety do jej zrealizowania nie czuję się już na siłach.
Rzeczywiście, wbrew temu co - być może - ktoś mógłby dojrzeć w mej pisaninie, mam silnie zakorzenioną niechęć do agresji. Co zresztą uważam za istotny brak w zawodzie wychowawcy, gdyż kontrolowana agresja może być użytecznym narzędziem w tym sensie, że można ją ograć jako znajomy składnik osobowości. Chodzi mi tutaj o to, że ogrywanie składnika osobowości który mamy stłumiony, względnie słabo rozwinięty - będzie mało wiarygodne i przez to nieskuteczne.
Choć wypadałoby zaznaczyć, że posługuję się tutaj agresją w sensie raczej odbiegającym od definicji (np. z wikipedii), gdyż nigdy nie mam "na celu spowodowanie szkody fizycznej lub psychicznej", więc w takim sensie byłbym w ogóle nie agresywnym, co wydaje mi się zbyt skrajnym, a więc nieprawdziwym ujęciem mła.
Ha! do jakichże głębokich przemyśleń może doprowadzić porcja rumu. ;-))
Będziesz słodki, to cię połkną- ktoś mnie kiedyś pouczał.
OdpowiedzUsuńKażdy z nas powinien umieć przyjmować postawę odstraszającą, taką jak pełnią barwy u zwierząt np owadów. Barwa w przypadku owadów
jest odbierana przez ich potencjalnych drapieżców jako" jestem niejadalny a wręcz trujący"
Żeby ludzie potrafili swoim wyglądem i cechami osobowości wysyłać sygnały odstraszające do tych, którzy nam szkodzą lub robią na złość/np uczniowie/ bylibyśmy przystosowani do optymalnego życia w społeczeństwie /w szkole/. A tak płacimy haracz za te braki.
Ale możemy się dozbroić i pokazać, że - mamy kły i pazurki nie od parady.