Niekorzystnym aspektem pracy z ludźmi jest praca z ludźmi.
Zarządzamy tak i tak, a potem w ostatniej chwili zmieniamy to, ale już nie kłopocząc się rozprowadzeniem tej informacji w poprzednim kręgu odbiorców. W efekcie część działa po nowemu, a część po staremu, co daje paraliż i zablokowanie realizacji pewnego zadania, które wymaga ściśle określonego postępowania. Kiedy choć jedna osoba zrobi coś nie tak w programie, to zablokuje całej reszcie możliwość wykonania zadania. Jeśli dodać do tego, że programiści tego nie przewidzieli i program nie wygeneruje żadnego ostrzeżenia - co go faktycznie blokuje, albo wygeneruje, owszem, ale dotyczącego czegoś zupełnie innego niż faktyczna przyczyna, to można się wściec.
Zarządzamy tak i tak, a potem w ostatniej chwili zmieniamy to, ale już nie kłopocząc się rozprowadzeniem tej informacji w poprzednim kręgu odbiorców. W efekcie część działa po nowemu, a część po staremu, co daje paraliż i zablokowanie realizacji pewnego zadania, które wymaga ściśle określonego postępowania. Kiedy choć jedna osoba zrobi coś nie tak w programie, to zablokuje całej reszcie możliwość wykonania zadania. Jeśli dodać do tego, że programiści tego nie przewidzieli i program nie wygeneruje żadnego ostrzeżenia - co go faktycznie blokuje, albo wygeneruje, owszem, ale dotyczącego czegoś zupełnie innego niż faktyczna przyczyna, to można się wściec.
Do tego patrząc na niektóre osoby, człowiek zaczyna się zastanawiać, jakim cudem udało im się zrobić awans na mianowanego czy dyplomowanego, od których wymaga się stosowania technologii informacyjnych w codziennej pracy, a obserwacja prowadzi do wniosku, że widzimy przed sobą ludzi niepełnosprawnych komputerowo, których wiedza praktyczna zatrzymała się niewiele dalej za powstrzymywaniem odruchu podejścia do parapetu na polecenie na ekranie "Pozamykaj otwarte okna".
Na domiar złego zderzenie z tępym, aroganckim, wulgarnym chamem.
A żeby tego wszystkiego było nie dość, to jeszcze mostek naszej tratwy Meduzy spłodził nowe druczki do sprawozdań. Oczywiście to "spłodził" to przenośnia taka, bo najprawdopodobniej ściągnął gdzieś z netu, zachwycony nowością i biurokratycznym sznytem. Niedobrze się robi od samego patrzenia.
Jedyny plus to to, że chyba pocztowcy czytają tego bloga, bo paczka się znalazła. A ja nawet nie mam siły nacieszyć się zawartością przy takich atrakcjach w pracy.
Kiedyś też użerałem się z debilami, później debile użerali się ze mną w psychiatryku... Uważaj, bo i Ciebie dopadnie...
OdpowiedzUsuńUważać można, lecz w praktyce i tak obskoczą jak wyposzczone zombie.
UsuńRoczny urlop na poratowanie zdrowia psychicznego... Karta Nauczyciela
OdpowiedzUsuńTrochę pomaga jako część szerszego leczenia, zwłaszcza obejmującego przemeblowanie życia.
Usuńa ja dzis jeblem robote, co prawda stracilem rownowartosc dobrego domu w PL ale mam wolnosc. A potem zasilek
UsuńWnioskując z wcześniejszych wypowiedzi i z powyższej - Gratulacje! :-))
UsuńRozumiem, że po zasiłku zaczynasz stopniowo przejmować Szwajcarię? :-D
a tam przejmowac,
Usuńmoge tak spokojnie z 5 lat sobie zyc na dotychczasowym poziomie, pytanie tylko co dalej ?
Stary dylemat ekspansjonisty. ;-)))
Usuń