Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

niedziela, 11 czerwca 2017

627.Rechotek podświadomości

Wyćwiczony umysł zbudził mnie parę minut po szóstej, ignorując budzik nastawiony na ósmą. Aby choć trochę zregenerować stary organizm postanowiłem dospać te parę kwadransów. No i niespodzianka... 
Zawitałem do mojej starej szkoły. Chciałem wejść w nadziei, że może dowiem się czegoś o wolnej posadzie. Zaskoczony stwierdziłem, że zamiast drzwi wejściowych jest świeżo wstawiony mur. No tak, przecież już po dzwonku. Przypomniałem sobie o bocznym wejściu - tam drogę zastąpiła cerberka-woźna, która przyjęła moje wyjaśnienie, że nie jestem umówiony z panią dyrektor, ale chcę się udać do sekretariatu. Wręczyła mi mały płaski klucz (po co?) i przyjęła obojętnie moje zapewnienie, że wiem gdzie to jest, bo już tu bywałem.
Ruszyłem szerokimi korytarzami i schodami (które nieraz mi się śniły), ale nie wiedzieć czemu, nawet tego nie zauważywszy, ominąłem sekretariat i trafiłem w przybliżone okolice pokoju nauczycielskiego. Tam mijałem grupki uczniów rozkładających się do lekcji, jakoś dziwnie, jakby korytarz płynnie przechodził w salę lekcyjną. Nagle podszedł do mnie młodszy ode mnie dość nijaki mężczyzna i zagadnął. Z tego co mówił wynikało, że spotkaliśmy się przelotem na jakiejś konferencji czy szkoleniu i zapamiętał mnie; ja jego nie bardzo, nawet nie kojarzyłem że tu uczy. Zaczął opowiadać o robieniu modeli statków, że będzie robił jakiś wielgachny model i nagle przerwał nam jakiś jego uczeń, któremu kazał usiąść i napisać coś tam. Kiedy uczeń napisał, przyszły dwie nauczycielki i jedna z nich wziąwszy tę pracę, zaczęła na niej zamaszyście podkreślać i skreślać. Praca, na ile mogłem dojrzeć była skąpa, ale z odczytywanych przez nią na głos fragmentów mogłem się zorientować, że coś tam uczeń wie i potrafi i u nas to by z tym się spokojnie prześliznął. Kobieto, przyszła byś do nas popracować, to byś zrozumiała co to znaczy słaby uczeń i kiepska praca. Zaczęła się przerwa, korytarze  zaludniły się uczniami i... dźwięk dzwonka mnie wyrwał z sennej fabuły. Budzik. 
Na wpół obudzonemu jeszcze przyszedł mi na myśl mój historyk z tej szkoły - dziś dość znany, co nie znaczy powszechnie lubiany i akceptowany naukowiec. Kiedy parę lat temu zobaczyłem go na wykładzie w jakiejś szkole, dotarło do mnie, że faktycznie był on moim mistrzem - w tym sensie, że bezwiednie wzorowałem się na nim, w tym jaki powinien być nauczyciel; był wzorem który przyjąłem. Dziś oczywiście wiele rzeczy zmieniłem, wzbogaciłem, przez te lata jednak jakoś tam nieustannie pracuję nad swoim warsztatem, ale rdzeń pozostał z mistrza zaczerpnięty.
To także uświadamia mi, co nie raz usłyszałem od niektórych uczniów, że marnuję się w tej szkole. Mam potencjał do pracy z lepszymi uczniami, chętniejszymi i predysponowanymi do pracy w moim przedmiocie. Cóż z tego, kiedy rekrutujący dyrektorzy patrzą tylko w papiery i podyplomówka to dla nich ein Papier fetzen. Tego, że się nieustannie dokształcam i co roku czytam więcej opracowań naukowych niż większość moich koleżanek po fachu przeczytała od skończenia studiów, przecież nie widać. Miałem koleżankę, która prowadziła lekcję tylko z vademecum maturalnym schowanym w uchylonej szufladzie biurka. Kiedy pewnego dnia uczniowie zrobili jej kawał i przełożyli gdzie indziej to vademecum, to się lekcja nie odbyła. Klasówek nie czytała, a oceny za nie stawiała wedle sympatii do ucznia (podobno uczniowie to sprawdzili pisząc dyrdymały w pracach). Lecz w rekrutacji, to ona byłaby bardziej kompetentnym nauczycielem dystansującym mnie z łatwością, bo Magister Historii, a nie jakiś tam podyplomówkarz.

Wiem, że niewiele jest rzeczy bardziej nudnych od opowiadania swoich snów, ale jakoś dziś czemuś miałem taką upierdliwie nieodpartą potrzebę. Tak że pardon, PT Czytelnicy.

4 komentarze:

  1. uświadomiłeś mi, że dawno snów nie miałem... ubogie to moje życie :]

    a Ty o szkole śnisz? uzależniony jesteś od pracy i to mocno ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzadko mam sny, bądź tylko rzadko je pamiętam. Za to powracają w nich te same motywy.
      Nie wiem czy Twój brak snów świadczy o ubóstwie Twojego życia, czy może o pewnym poczuciu jakiegoś tam zadowolenia zeń, które pozwala na nie odreagowywanie deficytów sennymi marzeniami.
      Szkoła jest i jedynym konkretnym polem w moim życiu i kolejnym źródłem frustracji, więc trudno żeby się w psychice w różnych miejscach nie wylewała.

      Usuń
  2. Aber wakacje ino ino, więc sny o szkole to zostaw sobie na noce, kiedy za szkołą zatęsknisz. Albo nie zostawiaj. I nie tęsknij za szkołą.

    OdpowiedzUsuń