Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

wtorek, 18 kwietnia 2017

603.Pan Profesor

Pewnego dnia mama zbudziła się z opadniętą połową twarzy i niezamykającym się okiem. Przerażeni popędzili do lekarza. Diagnoza wstępna - jakiś stan zapalny nerwu, ale skierowanie do specjalisty w WUM (btw. wygląda to jak wydział urzędu miejskiego). Tam pan profesor po "kominku" - za moich czasów to się nazywało konsylium - orzekł, że to nie żadne zapalenie, tylko nowotwór nerwiak, a niedomykające się oko trzeba zoperować wstawiając gdzieśtamjakąśtam cenną płytkę. Mamę coś tknęło, że lekarka która ją przyjmowała i w wysokie profesorskie progi ekspediowała szepnęła jej na ucho: "Na miłość boską, niech się pani nie da operować!". Przeprosiła się z moimi wcześniejszymi naleganiami i poszła prywatnie do poleconego jej na samym początku innego specjalisty - też profesora (pisałem o tym aluzyjnie jakiś czas temu). Ten obejrzał uważnie dokumentację i zdumiony oznajmił, że tu nie ma najmniejszych śladów nowotworu, ani w ogóle nie ma co operować. Dopytywał się z niedowierzaniem, podejrzewając chyba że źle staruszkę zrozumiał, co jej zapisali poprzedni lekarze (a raczej czego jej nie zapisali). Diagnoza - zapalenie nerwu twarzowego, wkrótce powinno zacząć ustępować. I takoż się stało - i opad policzka i ust się cofnął i oko się domyka. 

A mama przy świątecznym stole westchnęła: "A przecież tamten chciał mnie już natychmiast kroić! I co by oni mi z okiem zrobili jakąś tam złotą płytkę wstawiając, kiedy nie potrzeba? A przecież Pan Profesor diagnozę postawił. I studenci widzieli jaki on wielki, że tak szybko rozpoznał schorzenie. Tylko tego, że się pomylił, to już nie zobaczyli. Jacy z nich lekarze po takiej nauce będą?"

13 komentarzy:

  1. Dobrze że amputacji głowy nie zaordynował od razu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wielka szkoda, że ów uczniowie tego profesora nie dowiedzieli się o jego wielkości... Szkoda, że mówi się o tym tylko w zaciszu, w wąskim gronie, myślę, że sam profesor powinien się o tym dowiedzieć, by może tak na przyszłość nie wysnuwał zbyt pochopnie daleko idących wniosków, bo człowiek jest omylny i nie zawsze pośpiech jest wskazany...

    Dobre pytanie co by się wydarzyło gdyby doszło do takiej operacji? Może profesor by zechciał powiedzieć coś w tym temacie...

    Brawo Twoja mama, że poszła do innego lekarza i skonsultowała tamtą diagnozę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytam sobie właśnie historię wojny siedmioletniej. Walczący w niej król pruski Fryderyk Wielki miał charakterystyczną manierę - niepowodzenia zawsze były winą innych, zaś sukcesy zawsze zawdzięczali wyłącznie jemu.

      Usuń
  3. Czasem młodym mięśniakom z wioski to mówię, że ja to jeszcze mam się u kogo leczyć, bo jeszcze są lekarze ze starego (dobrego, czy na znacznie wyższym poziomie) systemu edukacji. Ale kto ich będzie leczył to nie wiem, bo jeżeli podstawówka nie nauczy, gimnazjum też -
    nie (teraz będzie bez tego szczebla) średnia też - nie, to czegoż może nauczyć uczelnia? Przecież nie nadrobi zapaści umysłowej młodzieży z okresu 10 lat nagle w 1 rok, tym bardziej, że na jedno msc. w uczelni jest nie jest jak kiedyś 12 osób z czego można było robić selekcję, a np. 0,7 osoby, a uczelnia też chce żyć i profesorowe jak wyżej również.

    OdpowiedzUsuń
  4. najlepiej to nie chorować :D a jak się choruje, to równie dobrze lepiej samemu się leczyć [szkoda, że recept nie można sobie wypisywać :D], bo trafienie na dobrego specjalistę równe jest z cudem, przekonałem się o tym nie raz w ostatnim czasie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żeby nie wpisywać się w sport narodowy, jakim jest psioczenie na lekarzy, to może tylko dorzucę, że szkoda, że sobie L-4 wypisywać nie można. ;-))

      Usuń
    2. ach, to by było piękne, ale obawiam się, że w pracy byłbym wtedy raz lub dwa razy w miesiącu :D:D:D

      Usuń
  5. Zwykle banalne zapalenie nerwu twarzowego i objaw Bella, - wpisz objaw Bella w googlu.. A czasami wystarczy przeciag czy auto - jedziesz latem i otwierasz okno - przewieje - obrzek w okolicy foramen stylomastoideum (otwor rylcowo-sutkowy) i voila...

    O co chodzi - czasami diagnozuje sie roznicowo MS, czasami robi screening na Borrelia burgdorferi - zalezy od kliniki, wywiadu, trzeba zbadac.

    To co opisujesz to co innego - autorytet profesora, jak autorytet xindza na podlasiu w latach czterdziestych - jak xiundz dobrodziej mowi ze 3+2 to 6 to nie ma prawa byc 5.

    OdpowiedzUsuń
  6. Co do natomiast zachowania tegoż Pana - cóż- możliwości są dwie. Jedna - mało prawdopodobna - to taka, ze to idiota na stanowisku. Dlaczego mało prawdopodobna - bo idiota coraz rzadziej zostaje szefem w państwowej ochronie zdrowia bo o to w warszawce trzeba się ostro gryźć.

    Druga możliwość i całkiem realna to taka ze ow Pan ma 25-40% wartości procedury punktowej NFZ - w ramach kontraktu zadaniowego i operujac zarabia a nie operujac nie zarabia. Wiec piszac na papierku a papierek jest cierpliwy - nerwiak nerwu twarzowego ze zniszczeniem tkanek kostnych ( kazuistyka raczej dosc duza w przypadku n.facialis) to sorry - wszyscy zadowoleni jak sie zarabia $$$

    potem jednak lament wielki o braku zaufania lekarzy do pacjentow.

    Znam to, ja np. w Szwajcarii mam problemy jak zbadam pacjenta - bo oni chca tylko mojego podpisu bo lecza sie w google.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, przeszkolony lekturą Twojego bloga od razu pomyślałem, czy on nie ma finansowych korzyści z operacji, które tłumaczyłyby takie parcie na krojenie. :-)

      Usuń
  7. Wiesz, u mnie jest w zasadzie to samo tylko w bialych rekawiczkach - jak leczysz zgodnie ze sztuka medyczna i dobrze to splajtujesz. Musisz leczyc zle bo zlego leczenia oczekuja wszyscy pacjenci a dobre leczenie sie nie oplaca.

    Tak jak z pedagogika. Jak zaczniesz wymagac to jestes zly belfer. Dyrekcja i rodzice oczekuja efektow pedagogiczych. Nie mozesz idioty upieprzyc bo wskazniki spadna i dyrektor zapyta czy Pan sobie pedagogicznie radzi czy moze znajdziemy takiego co sobie poradzi...

    Wiec przepuszczasz bo nie masz wyjscia. Tak samo jak ja zu premedytacja lecze drogo i zle bo klient tego wymaga a w warunkach konkurencji musze.

    Klient nie jest w stanie ocenic jakosci wiec ocenia pozory a ... czyli jestesmy na poczatku. Albo leczysz zle i zarabiasz i pacjenci cie kochaja. Jak leczysz dobrze to Ciebie nienawidza i plajtujesz. Dokladnie jak z ocena pedagogiczna i patologia w edukacji. Postawisz niedopuszczajaca i nie bedzie milo wiec pudrujesz i lukrujesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Analogię między lecznictwem i szkolnictwem ująłbym tak - nader łatwo leczyć tanio / uczyć dobrze, jak się ma lekko chorych pacjentów / dobrze przygotowanych uczniów. Tylko ani firmy, ani społeczeństwo z jego instytucjami nie chcą zaakceptować specyfiki drugiego bieguna - ciężko chorych i słabych uczniów, których tanio i łatwo się nie opędzi.

      Usuń