W szkole latałem jak w transie ogarniając niezbędne papiery. Wsparcia - co kot napłakał. Masz problem np. ze świadectwami, to albo sam wpadniesz na to jak poradzić sobie z dziwnymi wyczynami programu komputerowego, albo czekasz na odpowiedź suportu technicznego, lecz wtedy świadectw w terminie nie dasz. Część spraw załatwiamy między sobą, nawzajem sobie pomagając jak kto umie, ale to działa przy problemach typu: "co teraz kliknąć?", a nie typu: "co to k...a ma być?!"
Wychowawca klas trzecich ma ten niefart, że równocześnie z kończeniem roku swoich ma normalne lekcje i obowiązki w klasach pierwszych i drugich. Wychowawcy młodszych klas kończący w czerwcu już takiego obciążenia nie mają, bo wszystkie pozostałe w szkole klasy już praktycznie skończyły naukę.
Do tego mostek naszej tratwy z właściwą sobie bezrefleksyjnością fundnął nam jeszcze radę popołudniową, która z powodzeniem mogłaby potrwać 10 minut i odbyć się na długiej przerwie. Reszta poruszanych tematów spokojnie mogłaby być poruszona w dowolnym innym terminie (albo w ogóle...).
Właśnie kończę prezentację na jutrzejszą lekcję, którą dłubię już trzecią godzinę. Czeka mnie jeszcze dosprawdzanie prac, bo obiecałem klasie, że im jutro je oddam. Jak złapię 6 godzin snu to będzie cud. Rano jeszcze muszę kilka spraw związanych z końcem roku pozałatwiać. I na lekcjach pilnować się, żeby nie zacząć bredzić ze zmęczenia. A potem żegnać się z klasą, co w praktyce oznacza rozdawanie i zbieranie kwitków, podpisów i innych pierdów, poprzez które nawet nie zobaczę moich odchodzących dzieciaków.
U starych k... rada, trwająca krócej niż 3h, była radą nieważną.
OdpowiedzUsuń