Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

niedziela, 2 kwietnia 2017

597.Łukiem po Kole

Jaka śliczna pogoda w ten weekend! Ciepło, pełnosłonecznie, do tego przyjemny wietrzyk. Jakby przyroda chciała nam zakomunikować, że zima już sobie na pewno poszła. Trzeba będzie zacząć się rozglądać za kwiatkami na balkon. 
Zrobiłem sobie mały spacer po Woli, taka dwukilometrowa rundka po Kole. Żeby tam się znaleźć potrzebowałem pretekstu - bez niego pewnie nie ruszyłbym się z domu, ale jak już przybyłem, to naturalne było żeby wrócić łukiem i zrazu pieszo. Tak, wiem, że stuknięty jestem.

Rozbawił mnie fragment wywiadu (na gazeta.pl) z warszawskim położnym:
Teraz, na etacie i z dodatkami, zarabia się około trzech i pół tysiąca na rękę. Nie wyobrażam sobie, żebym w Warszawie mógł za to utrzymać rodzinę.
No chyba że żona nie pracująca. Bo poza tym, to fajnie byłoby mieć taką pensję "na etacie i z dodatkami". W tejże samej Warszawie. :-)

3 komentarze:

  1. Sobotę spędziłem, poruszając się pieszo bez celu od 10:00 do 17:00 (po mieście). Mam się zgłosić na Sobieskiego, Nowowiejską czy do Tworek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stukniętość moja przejawia się w tym, że potrzebuję pretekstu w postaci załatwienia jakichś spraw do wyjścia na spacer, który pojawia się przy okazji.

      Usuń
    2. A, bo ostatnie zdanie zrozumiałem tak, że stukniętość objawia się chęcią powrotu naokoło.

      Fakt, u mnie jakaś specjalna motywacja nie występuje, po prostu lubię chodzić i męczę się, siedząc w domu. A iść mogę bez celu.

      Usuń