24 godziny na nogach, z krótką imitacją przerwy w pozycji horyzontalnej. Wstałem o 6. i położyłem się o 6.10. Dwie godziny leżenia z zamkniętymi oczami i kłębiącymi się myślami, których nie da się określić mianem choćby drzemki. Dudniący łomot zwany muzyką. Basy, które czułem pulsującym rytmem w środku korpusu, pod mostkiem. Szok estetyczny architektonicznego anturażu. Za stary jestem na takie eventy.
Po 3 godzinach snu sobota budzi piękną słoneczną pogodą zdradliwie zachęcającą do wyjścia w zawiesinę trucizn w stężeniu 4 x norma.
Przynajmniej wiemy na co umrzemy: rak płuc czy inna choroba z płucami związana ;)
OdpowiedzUsuńNiedobre jest tylko to, że to powolne i męczące sposoby umarcia. Jako osobnik z natury niecierpliwy wolałbym szybsze zejście. Najchętniej - bardzo szybkie.
UsuńZawsze możesz wpaść pod samochód Antoniego.
UsuńNo, w ostateczności. Trzeba być chyba bardzo już zdesperowanym, żeby chcieć odejść z tego świata jako ofiara takiego indywiduum.
UsuńAle miałbyś swoje pięć minut!
UsuńWątpię - podaliby tylko moje inicjały. Poza tym - nie swoje, bo musiałbym się nimi podzielić z tym (...).
UsuńA w ogóle, to miałbym się aż PIĘĆ minut męczyć?! Ja chcę zejść szybciej.
Taki to miód płynący z mieszkania w skupisku :( Gdy słyszę o tych zaleceniach, by nie wychodzić z domu, by nie wietrzyć pomieszczeń, to zastanawiam się gdzie my żyjemy? Zamiast walczyć i zapobiegać, mówimy przeczekaj, a to przecież nie rozwiąże problemu ze smogiem. Nawet nie rozwiąże jeśli raptem wszyscy staniemy się patriotami i zaczniemy użytkować tylko nasz polski węgiel, jak to pan minister ujął.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci odpoczynku, a przede wszystkim lepszego powietrza ;-) lepszego = czystszego ;))
A i tak mamy pod dostatkiem idiotów rechoczących ze smogu, że to wymysł i lipa.
UsuńDziękuję za życzenia. :-) Z wolna dochodzę do siebie, prześladowany pracami do sprawdzenia, które jak niemy wyrzut sumienia leżą przede mną. Jeszcze tylko dwa tygodnie do ferii. Jeszcze tylko dwa...
Z tym smogiem to może nie lipa, ale odwieczne straszenie tych na górze, tych na dole. Bo jak to? Nie było smogu 10 lat temu, kiedy samochody miały zupełnie inne normy spalania i emisji spalin, działały jeszcze jakieś fabryki, elektrownie, elektrociepłownie itp. Nie było smogu 20 lat temu kiedy generalnie było jeszcze gorzej. Nie pamiętam, aby ktoś wtedy krzyczał - nie wychodźcie z domu, siedźcie w nim i absolutnie nie otwierajcie okiem i kupcie se maseczki na ryj. Nie było smogu 30 lat temu, kiedy elektrownie waliły czym miały do atmosfery, samochody spalały i było to za nimi widać, generalnie smog było widać gołym okiem i było go czuć. Czy wtedy ktoś straszył zaspawajcie okna i drzwi? No chyba qrwa nie.
OdpowiedzUsuńTo co to dziś się do cyca wyprawia? Kolejny powód straszenia społeczeństwa, co by się bało, a władza jest tym jedynym wybawicielem?
A może po prostu większa wiedza oraz świadomość i lepsze urządzenia pomiarowe? Kiedyś w bakterie też nie chciano uwierzyć, a zakładanie kanalizacji w Warszawie atakowano jako spisek żydowski dla zgubienia chrześcijan.
UsuńTaka wiedza, czym wtedy huty, koksownie, zakłady azotowe waliły do atmosfery to była, wszak to nie są odkrycia ostatniej dekady, dwu dekad, a przy każdym takim zakładzie był dział chemiczny (laboratorium), w których pracowali ludzie z chyba większą wiedzą niż dziś.
UsuńPomijając już to ludzie przeżyli i żyją, i niekoniecznie populacja tamtych ludzie umiera gremialnie na raka płuc. Dziś powietrze w wielu dawnych msc. przemysłowych to bajka, nawet w wawce przy tych samochodach jest lepiej to skąd nagle takie straszenie społeczeństwa?