Jeśli zaczynasz mały remoncik, ani się obejrzysz, jak urośnie do dużego.
Przystąpiłem, jak wiadomo, do transformacji stosiku desek w szafki. Szafki będą wisieć. Wieszanie ich będzie na tyle niewygodne, że powieszonych nie będę miał ochoty zdejmować. To zaś oznacza, że przed powieszeniem warto by pomalować ścianę i sufit za i nad nimi. Warto - bo poprzednie malowanie było ze sto lat temu.
Ale żeby pomalować sufit trzeba by usunąć zeń odparzone gipsowanie i uzupełnić ubytki (w sumie circa 0,5 m.kw.). A żeby to zrobić, trzeba ruszyć część mebli, a że meble stoją w jedynej możliwej kombinacji przestrzennej, to się robi dodatkowy zamęt. Ubytki są na tyle głebokie, że zaciąganie gładzią rozłożę na dwie tury: wstępne wypełnienie i po wyschnięciu wypełnienie właściwe. Po wyschnięciu muszę to niestety wyszlifować na gładko, co oznacza że będę miał sypialnię obsraną pyłem gipsowym, a to jest jedna z ostatnich rzeczy na jakie mam ochotę. Każde schnięcie to czas rozciągający prace.
Co gorsza, przez czas prac gipsiarsko-malarskich nie mogę zająć się stolarką, bo jedna szafka już gotowa, ale dokładne wymiary dwóch postałych mogę zdjąć dopiero po powieszeniu pierwszej. A pierwszej nie powieszę przed pomalowaniem ściany i sufitu.
Dzisiaj w markecie za to, po nabyciu lakieru do szafek (ostatnie dwie puszki! :-) ), zacząłem deliberować przed tablicami z wzorami kolorów. Osiołkowi w żłobie dano... Wywnioskuj człowieku z rozmiaru A3 jak dany kolor będzie wyglądał na ścianach w twoim pokoju, biorąc poprawkę na to, że tutaj wisi obok innych próbek co zakłóca odbiór barwy, że oglądasz go w zamkniętym pomieszczeniu oświetlonym z wysoka zimnym, niebieskim światłem jarzeniowym, a potem rzucisz go na ścianę jasnego, nasłonecznionego pokoju oświetlonego po zmroku ciepłym, rozproszonym światłem. Do tego w towarzystwie mebli, które też jakąś własną kolorystykę mają.
Tak, wiem - są próbki. Sęk w tym, że do Duluxa próbki owszem są - tylko z mieszalnika, na innej bazie. Oznacza to, że ten sam wprawdzie pigment zachowa się inaczej i odcień próbki będzie inny niż odcień z puszki! Obsługa nie potrafi przewidzieć jak dany odcień będzie się różnił. Jak dla mnie to przekreśla jakikolwiek sens próbki.
Więc ryzyk-fizyk, zaufałem swemu wyczuciu plastycznemu, smakowi dekoratorskiemu i doświadczeniu malarsko-modelarskiemu i nabyłem dwa i pół litra "Plantacji kawy". Kusiło "Złoto Cejlonu" ale się oparłem. Pięć dych z groszami idzie strzymać. Się zobaczy jak to na ścianie wyjdzie. Zważywszy na to, że do tej pory ściany były wyłącznie białe, jasnobeżowe itp. rewolucja kolorystyczna stanie się niewątpliwa.
U mnie tez by się remont przydał. Ale ja kolorów nie zmieniam - trzymam się kukurydzianej żółci.
OdpowiedzUsuń