W pracy już ostatnie przymiarki do oblewania, nie wielkanocnego, tylko klasyfikacyjnego. Parę okazów, mimo moich dobrych chęci i wysiłków, też będę miał na koncie.
Zdradliwa wiosenna pogoda weszła w konszachty z moim zatokami - na razie stosunkowo nie groźnie, ale cieszyć się jeszcze nie mam z czego.
Kończę 4 część cyklu "Opowieści z meekhańskiego pogranicza" Roberta M. Wegnera. Bardzo dobra polska fantasy. Najbardziej podobają mi się wątki Laskolnyka i Górskiej Straży.
W pracy kolejne osoby zauważają mój marny nastrój. A z czego ma być dobry?
Wczoraj na zakupach zauważyłem ładny drobny element wystroju wnętrza w kolorze pasującym do Emusiowego salonu. Zadzwoniłem czy mu kupić. Kupić. I jeszcze coś tam, też kupić. Dobrze, kłopot żaden.
Okazało się także, że jednak się nie spotkamy przed świętami, bo "taki zalatany jest". Cóż, nihil novi.
Sssttttrooooolllaaaaaatsssstttoooolllaaaaaaat...ep.
OdpowiedzUsuńJak to dobrze, że mięśniaka mam na stanie na stacji. Nie muszę za nim latać, kiedy on sam byłby zalatany.
OdpowiedzUsuńCóż, niektórzy umieją się ustawić odpowiednio, a niektórzy nie.
Usuń