Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

piątek, 4 lipca 2014

344.Radość na tratwie

Nastrój oczekiwania. Młodzi ludzie przynoszą dokumenty w ramach rekrutacji. Powoli sączy się strumyczek. Czasem kilka kropel jedna za drugą, czasem przez godzinę lub dwie spadnie kropelka. Po całym dniu niespełna pół klasy skompletowane. Byłoby więcej, gdyby przyszłość narodu umiała czytać uważnie i przychodziła z odpowiednimi dokumentami. Ponieważ tak jednak nie jest, to trzeba było odsyłać po uzupełnienie. 
Niektórzy jedną ręką dawali dokumenty, drugą zaś podania o zmianę klasy.
Spory strumyczek ciurkał z podaniami o przyjęcie do nas, bo albo nigdzie się nie dostali, albo do szkoły która im się nie podoba. Nasuwa się dość oczywiste pytanie - to po co wpisywali sobie te szkoły na listach preferencji, skoro im się nie podobają?
Wczoraj, kiedy system wypluł listy zakwalifikowanych do przyjęcia, grono podniecało się jaką to mamy dobrą rekrutację, koleżanka niemal gdakała z zadowolenia, a dyrekcja zachwycona oznajmiła, że "no, wreszcie odbijamy się!" - że niby od dna. I ta powtarzana z ledwie skrywaną Schadenfreude informacja, że pewna lepsza od nas szkoła w dzielnicy "nie ma naboru" i ma chętnych tylko na 2 klasy z 7 planowanych. 
Patrzyłem na nich z przygnębieniem i niesmakiem. Przecież te listy w tym momencie niewiele znaczą, gdyż naprawdę liczy się czyje świadectwa u nas zostaną, a jasne jest że ci najlepsi do nas przyjęci, do końca sierpnia powycofują oryginały i wyniosą się do lepszych szkół. A my znowu będziemy musieli łatać dziury na listach perłami po 90 (albo i mniej) punktów. Co roku tak jest, a ci się cieszą... Kiedy w porcie cumują tratwa Meduzy i statek pasażerski, to jaki jest sens cieszyć się że tratwa ma pełne obłożenie, a statek świeci pustkami? Kiedy wieść o tym się rozniesie, to naprawdę lepsi podróżni z tratwy nie przeniosą się na statek? Zostaną na tratwie?
Czuję się samotny wśród tych ludzi. 
Także tu.

6 komentarzy:

  1. Znowu to robisz! Podchodzisz z takim spokojem, dystansem i rozsądkiem do poruszanych zagadnień. Potrafisz chłodno spojrzeć trzeźwym okiem na kwestie, o których piszesz.

    Gdy czytam Twój wpis, podświadomie przypominam sobie, jak to było, kiedy to ja przynosiłem swoje świadectwa i inne dokumenty podczas rekrutacji do liceum. Pamiętam to, jakby to było wczoraj. Ten okropny stres i nerwy! Nie łatwo zapomnieć takie przeżycia, które gdzieś tam pozostają z nami do końca życia. Jest to swojego rodzaju jedna z pierwszych rewolucji w życiu młodego człowieka.

    Twoje reakcje na zachowania dyrekcji i innych nauczycieli są urocze. :) Takie szczere i zupełnie naturalne. Może pozostała część szanownego grona pedagogicznego powinna nieco ostudzić swój zachwyt, powstrzymać zapał i pożyczyć choć na krótką chwilę coś niecoś od stoików? Nie! Epikureizm i epikurejczycy zawsze będą na szczycie! :D No dobrze, postarajmy się chociaż połączyć jedno z drugim i stworzyć coś w rodzaju złotego środka, co Ty na to?

    "Co roku tak jest, a ci się cieszą..." Hahaha! To epickie stwierdzenie położyło mnie na łopatki. Przyznaj się, lubisz wplatać takie formy i odsłony humoru do swoich wypowiedzi! :P Cieszą się, bo lepiej jest się cieszyć, niż płakać!

    A teraz już zupełnie na poważnie. Zdaję sobie sprawę z tego, co czujesz. Sam przechodzę przez coś podobnego. Jak ciężko jest żyć wśród ludzi, których nie rozumiemy bądź rozumiemy, lecz tak naprawdę w głębi serca tego żałujemy i nie chcemy ich rozumieć. Ostatnie dwa zdania tego wpisu mnie smucą. To tylko kilka literek w wirtualnej przestrzeni, ale nie tracę nadziei, może coś zdziałają! Zapewniam Cię, nie jesteś sam. Chociaż może nie będę dla Ciebie najlepszym partnerem do rozmowy, zawsze możesz ze mną porozmawiać na każdy temat, o każdej porze dnia i nocy. Wspieram Cię całym sobą i przesyłam wielgachnego, internetowego przytulaska!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydawałoby się, że człowiek powinien oswajać się z czymś, z czym się styka przez długi czas i winien pogodzić się z tym, na co nie ma wpływu. Jednak stykanie się przez te wszystkie lata mojego życia z głupotą i małością ludzi męczy i zniechęca, wciąż potrafi zaskakiwać, jak krzew w ogrodzie, kwitnący co roku i wciąż poruszający emocje nowymi kwiatami, choć przecież można by rzec, że są to w pewnym sensie wciąż te same kwiaty. Choć może lepszym przykładem byłby - chwast. ;-)
      Dziękuję Ci za słowa pociechy - poczciwy z Ciebie chłopak. Sprawiedliwym byłoby, żeby los Ci za tę dobroć w Twym życiu w tej samej monecie wypłacał.

      Usuń
    2. Na szczęście, nie zawsze tak jest. Podświadomość nie potrzebuje naszej woli, aby starać się usilnie buntować przeciwko temu, na co się nie godzimy, czego nie potrafimy zaakceptować, znieść. Za każdym razem na pewno dostrzegasz coś więcej, coś nowego, czego wcześniej nie zaobserwowałeś bądź co dopiero stosunkowo niedawno się rozwinęło.

      A ja Ci dziękuję za miłe słowa i za Twoje mądre wpisy, którymi mogę upajać się do woli w każdej chwili. Głęboko wierzę, że któregoś dnia wszystko się ułoży. Musi! :) Nie ma innej możliwości.

      Usuń
    3. Podświadomość, owszem, buntuje się, ale z wiekiem rozum (to takie eleganckie określenie konformizmu) uczy się jak tę pannę brać za twarz i narzucać jej swoje zdanie, tłamsząc w kącie.
      Masz rację, że wciąż dostrzegam coś nowego, coś co mnie wprawia w niejaki podziw, a przynajmniej zaskakuje - że głupota ludzka jest tak wszechobecna i tak kreatywna. >:-)

      Usuń
  2. Rozum. Ach... Ten niepokorny rozum. Zawsze musi się wtrącać w najlepszym momencie. Jednak nie ma co się oszukiwać, bez niego wiele razy byśmy polegli.

    Podsumowanie jak zawsze przedstawione w najbardziej dobitny i spektakularny sposób. Ty diable! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo w tym cała trudna sztuka, by zachować umiar i współpracę między emocjami i rozumem.

      Usuń