Chyba zauważam pierwsze nieśmiałe symptomy "odpuszczania" organizmu z okazji zakończenia pracy. Kark i głowa bolą wyraźnie mniej. Oby tak dalej! Na wszelki wypadek jednak (pierwszy raz w życiu) zajadam się groszkami dla niespokojnych. Ciekawe czy, kiedy i jak pomogą.
Emuś wpadł z wizytą. Tym razem - godzinę przed zaanonsowanym terminem. Cały zadowolony opowiadał o swoim zagranicznym wojażu. Nie byłby sobą, gdyby się nie poużalał nad cenami i drożyzną. Na krajowym zaś gruncie dokonał radykalnej zmiany założeń operacyjnych, oznajmiając mi gromko:
"Od dziś koniec ze staruchami! Umawiam się z ludźmi w moim wieku."
Owe "staruchy" to byli ludzie do czterdziestki. Miło.
a M w jakim jest wieku?
OdpowiedzUsuńbtw: im jestem starszy, tym większą (ekhm, niestety...) pogardę mam dla młodszych ode mnie. z wyjątkami, but still. tak, wiem, to świadczy tylko o mnie.
jednocześnie nabieram szacunku i zainteresowania dla rówieśników, i starszych ode mnie kolesi.
Chłopię właśnie pierwszą ćwiartkę żywota skończyło.
UsuńEj Aberfeldy, spokojnie :) Ja w swoim życiu spotykałem się z czterdziestolatkami i spotykałem się z młodszymi ode mnie. I powiem Ci, że za dużej różnicy nie ma, są w obu grupach wiekowych ludzie fajni i niefajni. Ale "umawiam się z ludźmi w moim wieku" jest (tylko mnie nie krytykuj) rozsądne. Bo we wszystkich moich relacjach z różnicą wieku po pewnym czasie czułem, że facet nie rozumie problemów, z którymi się zmagam na aktualnym etapie życia - pisałem magisterkę i nie mogłem nigdzie wychodzić, to młodszy mówił, że go olewam, uczyłem się na egzamin i przeżywałem moje niepowodzenie rok temu a starszy mi mówił "co się przejmujesz, to tylko głupi egzamin". Ten sam etap życia=te same problemy :)
OdpowiedzUsuńNie chodziło o to w którą grupę wiekową celować, tylko o to, że mówienie o kimś (kogo się samemu wybierało) per "staruchy" w rozmowie z kimś jeszcze o ~5 lat starszym od nich jest niedelikatne. I tyle - kwestia kultury i wrażliwości, a nie strategii łowieckiej.
UsuńW tym spotykaniu należało by rozróżnić cel owych spotkań. Porozmawiać to mogę i chętnie umówić się z kimś takim jak. (wiem, nie żyje,ale chodzi o poziom umysłowy) Leszek Kołakowski lub inne wybitne jednostki umysłowe, choć chyba bardziej humanistyczne. W celach seksualnych młodsi i nie jest to uwarunkowane chciejstwem, a spełnieniem popędu, podobnie jak umawianie się w celach seksualnych z zajebistą 23 letnią np. blondynką o porażających wymiarach nie ma dla mnie sensu, ale porozmawiać jak najbardziej i mam taką przyjaciółkę, blond właśnie o takich wymiarach, na widok której większość facetów się ślini z daleka. Ale co wydaje się oczywiste tylko rozmawiamy. A tu wpisy jak czytałem takie ogólnikowe i tylko u niektórych między wierszami można się domyśleć kryteriów wyboru. Panowie co się tak czaicie do cyca?
OdpowiedzUsuńSądzę, że jasnym jest iż chodzi o spotkania w kontekście matrymonialno-seksualnym, a nie czysto towarzyskim. Przynajmniej w odniesieniu do M.
UsuńOj, oj, a kiedyś było napisane, że nie ma kontekstu matrymonialnego, tylko towarzyski. No musiałbym poszukać.
UsuńMiędzy nami nie ma, on szuka męża dalej.
UsuńMając 18 lat zauroczyłem się w 33letnim facecie :P Można? Można :D
OdpowiedzUsuńJak ten uskrzydlony z gołym tyłkiem znowu struga okaz tężyzny i mimo wieku (~3k lat) nie zakłada okularów, to i taki mamy efekt - sieje strzałami gdzie popadnie. :-)
UsuńJakże bym chciał, aby w jakąś umięśnioną 18-kę pierdolnęło i aby się we mnie zakochała...
UsuńUdanego dalszego wypoczynku ;-)
OdpowiedzUsuńPoziom ironii w tym komentarzu każe mi się zastanawiać, czy ja Cię przypadkiem nie uczyłem - moja szkoła! ;-P
UsuńWiek nie określa człowieka, jak ktoś wyżej napisał są fajni i niefajni. Ja rozmawiając nieraz ze starszymi od siebie miałem większy ubaw i swobodę niż z chłopakami w moim wieku ;)
OdpowiedzUsuńpozderki od starego czytelnika, który wrócił ;)
Oby na dłużej wrócił, także do własnego pisania.
UsuńKażdy ma tyle lat, na ile się czuje. :) Fizjonomia, na nasze (nie)szczęście, nie zawsze idzie w parze z tym, kto co ma do zaoferowania w swojej głowie.
OdpowiedzUsuńMyślałeś, że możesz się przede mną ukryć jak gdyby nigdy nic!? Nie ma nawet takiej możliwości! Chociaż nie jestem w stanie dodać swojego komentarza do wpisu o numerze 352 zatytułowanego "Wakacje", zrobię to w tym miejscu i nic mnie przed tym nie powstrzyma. Haha! :D
Proszę Cię, nie myśl w ten sposób. Pod żadnym pozorem nie wolno Ci tego robić! Wakacje to czas przeznaczony na wytchnienie od często przytłaczającej rzeczywistości. Przysługują każdemu, bez względu na wiek i temu podobne aspekty. To chwile, które powinny być wspaniałe, beztroskie i wypełnione szczęściem po same brzegi. Wiem, że są to zaledwie powszechne przekonania, lecz niekiedy powinniśmy sobie o nich przypomnieć, aby nie zapomnieć o ich istnieniu na zawsze.
Traktujesz pracę jako ucieczkę od swojego świata, który uważasz za monotonny i nudny. Znam o to okropne uczucie, ponieważ sam postępuję bardzo podobnie. Studia są dla mnie nie tylko szansą rozwoju, ale stanowią także pewnego rodzaju odskocznię od doraźnych zmartwień i wątpliwości. Pozwalają skupić uwagę i umysł na czymś całkowicie odmiennym. Jednak, gdy nie ma pracy, uczelni lub czegoś, co mogłoby na tyle nas zaabsorbować i zająć tak znienawidzony czas wolny, tracimy poczucie bezpieczeństwa, wszystko zaczyna się sypać, a my pozostajemy sami sobie z naszymi zmartwieniami, wewnętrznymi hamulcami i czujemy się jak porzucone dzieci współczesnej rzeczywistości.
Słusznie zauważyłeś, że najgorzej jest nocą, tuż przed samym zaśnięciem, gdy nikt na nas nie spogląda i nie może usłyszeć naszych myśli. Wtedy jesteśmy naprawdę sami w swoich czterech ścianach, a wszystkie bolączki i wątpliwości wzmagają się, nabierają na sile. Pomimo panującej bezgranicznej ciszy, nikt nie jest w stanie usłyszeć naszego krzyku nasiąkniętego bólem i cierpieniem. Czy my, aby na pewno chcemy, by ktokolwiek usłyszał nasze wołanie? Przecież to i tak niczego już nie zmieni...
Wiem, wiem. Jak zwykle nadto dramatyzuję i wszystko wyolbrzymiam. Choć nie znam Cię osobiście i powtarzam się po raz setny, jedynie na podstawie czytania wypowiedzi Twojego autorstwa mogę zupełnie szczerze stwierdzić, iż jesteś kimś wartościowym. Znasz życie i jak każdy wciąż je poznajesz, ale to nie zmienia faktu, że dźwigasz na swoich barkach olbrzymi bagaż egzystencjalnych doświadczeń. Więcej wiary w siebie, przyjacielu. Nie poddawaj się. Jesteś wspaniałym człowiekiem, który wiedzie spokojne życie. Co byś chciał zmienić? Coś dobrego na jeszcze lepsze? :)
Załączam najszczersze wyrazy przyjaźni.
"Bycie kimś wartościowym" nie ma większej użytecznej wartości.
UsuńNazwanie jałowej i beznadziejnej egzystencji "spokojnym życiem" wydaje mi się sporym pi-arowskim osiagnięciem.
btw: z jakiego powodu nie mogę skomentować Twojej najnowszej notki? :>
OdpowiedzUsuńBo wyłączyłem możliwość komentowania. ;-P
UsuńA uprzedzając ewentualne następne pytanie - zrobiłem to by nie wszczynać bezsensownej dyskusji.
nie rób tak, to głupie.
Usuńmoże coś byś napisał w końcu, co?:P bo zaczynam się martwić, że te wakacje za mocno Cię coś pochłonęły :P
OdpowiedzUsuń