Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

wtorek, 31 grudnia 2013

271.Pustkowie... Smauga też.

No i rok 2013 dobiega końca, już tylko niewiele ponad 6 godzin z niego zostało. Kolejny rok bezcelowej, pustej i gorzkiej egzystencji. To musi wystarczyć za bilans, na nic więcej ten mijający czas nie zasługuje. Pierwszy rok bez żadnej randki czy próby poznania kogoś. Bez profilu, bez anonsów. Opuszczenie branżowego forum. Z wolna do tego przywykam.

Dziś wybrałem się do kina - nie pamiętam kiedy ostatni raz uczyniłem to prywatnie (tzn. nie z klasą), chyba jakieś parę lat temu. Poszedłem na drugą część "Hobbita" - "Pustkowie Smauga". Nie wszystkie pomysły Petera Jacksona mi przypadły do gustu, ale ogólnie film mi się podobał. Cóż to za pomysł z podziałem zespołu przy "podejściu pod Górę" - część idzie, część zostaje na jeziorze. Dlaczego Beorn nosi na lewej ręce kajdan? Co się z nim dzieje przy przemianie w niedźwiedzia? W ogóle jakoś niespójnie to wyszło - nawet okiem nie mrugnął na to że mu się gromada nielubianych obcych wtarabaniła do domu. Luke Evans w roli Barda Łucznika mi nie leży - nie mogę się oprzeć przeszkadzającemu wrażeniu, że to Orlando Bloom bez charakteryzacji, względnie jego brat bliźniak. Za to Stephen Fry w roli władcy Miasta na jeziorze i  Smaug - świetni! Ze scenografii na szczególne wyróżnienie zasługuje podziemne królestwo Thranduila oraz Miasto na Jeziorze - wyglądają wspaniale.
Generalnie o filmie - przyjemne spędzenie popołudnia.

Kiedy wracałem z kina uruchomił mi się moduł "Autorefleksja". Przez całe dorosłe życie lubiłem do kina chodzić sam - towarzystwo innych ludzi mi przeszkadzało [ OK, nadal przeszkadza ;-) ]. Najchętniej oglądałbym filmy w prawie pustej sali, tak żeby najbliżsi humanoidzi byli o kilka foteli i rzędów ode mnie. Zwłaszcza troglodyci z popcornem i innym chrupiąco-szeleszczącym żarciem - tych warto by wargami poszczuć. A dziś przyszło mi do głowy, że w gruncie rzeczy przykro mi się robi na widok par i grup przychodzących do kina, oglądających razem film i razem zeń wychodzących. Na tym tle jednostki samotnie oglądajace jakoś smutno wyglądają. Zdałem sobie też sprawę, że chyba czułem to i dawniej, ale wypierałem w ramach racjonalizowania swej samotności. Być może ta skrywana świadomość po części sprawiła, że z biegiem czasu w zasadzie przestałem chodzić do kina - bo uruchamiało to przykre skojarzenia. Nie była to z pewnością jedyna przyczyna, ale taka z której nie zdawałem sobie sprawy.

2 komentarze:

  1. Przepraszam, że to napiszę, nie powinienem tego robić, ale po prostu czuję, iż nie mogę Ci tego puścić płazem. Nie traktuj tego, proszę, jako wyraz braku szacunku albo coś podobnego. Jesteś ode mnie starszy i należy Ci się szacunek, ale tym razem jestem zmuszony trochę na Pana nakrzyczeć! :P

    Zacznę od tej "milszej" części owego komentarza. Jestem ogromnym fanem J. R. R. Tolkiena i wszystkie filmy na podstawie jego dzieł szalenie mi się podobają! Kreacja Śródziemia nie podlega żadnej dyskusji. Jest to najprawdziwszy majstersztyk. :) Oczywiście, można niekiedy przyczepić się do dziwnych reakcji i zachowań bohaterów, o których to wspomniałeś. Niemniej jednak, uważam, że film jest godny obejrzenia. Ale ja nie o tym chciałem prawić...

    Robi mi się niezmiernie przykro, gdy czytam o Twoim smutku i poczuciu samotności. :( Chciałbym Ci jakoś pomóc. Łudzę się, że to, co zamierzam za chwilę napisać chociaż trochę pomoże Ci uwierzyć w siebie i doda nieco otuchy. Jestem z Tobą, cały czas Cię wspieram i życzę Ci jak najlepiej. Bez wątpienia jesteś wartościowym człowiekiem. Nie znam Cię osobiście, ale mogę to z łatwością stwierdzić. Albo nie... Ja to po prostu wiem i tyle. :) Powinieneś dostać po głowie za te niesmaczne przemyślenia, która krążą w Twoim pobliżu. Spotkasz jeszcze kogoś, kto wywróci cały Twój świat do góry nogami w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu. Uszy do góry, proszę Pana! :) Dzisiaj nie smutamy i się pięknie uśmiechamy!

    Życzę Ci, aby nadchodzący rok 2014 był dla Ciebie czymś zupełnie nowym, czymś, czego nie miałeś jeszcze okazji doświadczyć. Mam nadzieję, że uda Ci się zrealizować wyznaczone sobie cele, nabyć całą masę nowych umiejętności, rozwinąć wielobarwną gamę talentów i spełnić marzenia. Spełniaj się w życiu zawodowym i prywatnym. Nigdy, ale to nigdy, się nie poddawaj. Uwierz w swoją wielką moc! :D Uśmiechaj się jak najczęściej, bo jak nie, to Cię znajdę i kopnę w ten zacny tyłek. Liczę na to, że moje trywialne życzenia choć trochę polepszyły Ci humor. Jeszcze raz wszystkiego dobrego! Baw się dobrze i pamiętaj o nieziemskim uśmiechu, haha! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałem Twój komentarz akurat w tym czasie, kiedy sobie przeglądałem biogramy członków kompanii Thorina, przeplatając to oglądaniem dodatków do "Hobbita. Nieoczekiwanej podróży". Skojarzenie musiało się pojawić - przywodzisz mi na myśl Oriego. Może nie ma Twego żywiołowego entuzjazmu, ale poza tym równie słodki i niewinny... :-) Nie muszę chyba dodawać, że nie odnoszę się do wyglądu (bym się może odniósł, gdyby "ktoś" nie obciął sobie głowy na pewnej fotce :-P ) Choć jeśli patrzeć po aktorach/ludziach, to chyba bliżej Ci do Doriego. :-)))

    Zapewniam Cię, Mattku, że wkrótce szanse na mój piękny uśmiech znakomicie wzrosną - stanie się tak za sprawą ogni sztucznych za oknem i butelki alzackich bąbelków, które chłodzą się już w lodówce. Innych powodów do uśmiechu na razie nie dostrzegam. ;-)

    Za Twe życzenia serdecznie Ci dziękuję. To było bardzo miłe z Twojej strony.

    OdpowiedzUsuń