Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

piątek, 20 grudnia 2013

263.Wigilia Zbójcerzy

No i fajrant. Dziwnie się czuję - jak zwykle w takich przypadkach - organizm z jednej strony wie, że można będzie odpocząć bo praca się skończyła, ale z drugiej strony emocje są wciąż w stanie nakręcenia intensywną pracą grudnia. Część chce usiąść, część - pędzić, działać, robić.

Wigilia pracownicza na szczęście mnie ominęła, a raczej to ja ją ominąłem, zajęty sprawdzaniem klasówek, które obiecałem dzieciakom oddać przed świętami.

Wigilia klasowa odbyła się w stylu tradycyjnym dla moich diabląt weneckich - zasadniczo bawią się w klimacie żywo przypominającym imprezę Zbójcerzy. Jeść nie bardzo jest co, za to oglądać - i owszem. Lata praktyki wychowawczej rozwinęły mi niezbędny refleks i gibkość wystarczająco, bym uniknął oberwania tradycyjnym pociskiem wigilijnym - mandarynką rozpędzoną do prędkości dźwięku (choć blisko było!). Naturalnie, to nie była jedna mandarynka. Gwoli ścisłości muszę zaznaczyć, że ściany, okno i portret bohatera nie miały takiego skila unikowego jak ja. Z pewną dozą samochwalstwa wspomnę może jeszcze, że przewodniczący klasy też nie miał, a on młodzian przecie i wysportowany.

Po wigilii poznęcałem się nad kujonami, którzy przyszli poprawiać jakieś zaległe prace, ale znęcałem się wspaniałomyślnie - w końcu święta idą, więc trzeba trochę potrenować mówienie przed wigilijną nocą. Potem zaś siadłem do papierkowej roboty, która pozwoliła mi wyjść z pracy już przed piątą.


8 komentarzy:

  1. kiedy czytam to co piszesz, mam ochotę wejść na stół i krzyknąć "o bohaterze mój, bohaterze". Wszystkiego najlepszego w roku 2014.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ja tam powinienem widzieć sarkazm? ;-P

      Wszystkiego najlepszego w roku 2014 i następnych. :-P

      Usuń
  2. no to teraz czas na odłożenie broni nauczycielskiej (czyt. czerwonego długopisu i dziennika) i odpoczynek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko to pożegnanie z bronią trudne jest - wszak belfer...

      "...jako młyn palny, nabija, grzmi, tępi,
      Ustna, sprawdzian, kartkówka, po punktach, na oko.
      Aż ręka po stole długo i szeroko
      Szuka, nie znajduje — wtenczas belfer pobladnie,
      Nie znalazłszy czerwieni, już bronią nie władnie,
      Z pustki uczuciem, jak psina od pana zagubiona,
      Miota się wkoło, nie wiedząc co począć nim skona!"
      :-)

      Usuń
  3. Ominąć wigilię? Jakoś bym nie omieszkał, no może gdybym swoich współtowarzyszy z deka nie lubił ;-) ale obietnicę dotrzymałeś, brawo;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wigilii straszy okropny potwór - opłatek. Uciekać!! :-(

      Usuń
    2. Ja to jakiś dziwny jestem, lubię stanąć z ludźmi twarzą w twarz i życzyć im wszystkiego dobrego, wgl. to lubię składanie życzeń, więc tego się nie boję ;-) Ale dużo ludzi stroni od tego, uważa to za bezsensowne...

      Usuń
    3. Dla mnie składanie życzeń ma charakter wybitnie osobisty, intymny. Kiedy więc muszę robić to wobec: osoby obcej, (bądź) takiej do której czuję niechęć, względnie odczuwam nieufność, to składanie życzeń staje się zgrzytliwym dysonansem. Albo otworzę się - na co nie mam najmniejszej ochoty, albo złożę życzenia zdawkowe i puste, których nieszczerość będzie dla mnie źródłem dyskomfortu, a po całym zdarzeniu zostanie mi poczucie niesmaku i frustracji.

      Usuń