Ponury niedzielny poranek ustępuje przejaśnieniom wczesnego popołudnia. Wczoraj zająłem się drobną stolarską robótką - stołeczkiem w formie, a stopniem do sięgania ku wyższym półkom w przeznaczeniu. Mama chciała ikeowski, ale uznałem, że będzie dla niej niebezpieczny i zrobiłem po swojemu. Dziś zdjąłem ściski i przetestowałem. Jeśli wytrzymuje moje podskoki, to powinien bez problemu wytrzymać mamine wchodzenie. Jeszcze "tylko" szlifowanie, bejcowanie i lakierowanie i będzie fertig. Lubię takie prace, bo w odróżnieniu od belferki - widać w nich efekty własnego wysiłku. Czasem sobie marzę jak by to było fajnie mieć mały przytulny domek, a obok niego szopę z warsztatem stolarskim, w którym mógłbym wygodnie i jak należy wykonywać różne prace, a nie na powierzchni 1,5 na 1,5 metra w pokoju.
pomijajac wartosc uzytkowa takich rzeczy, ich robienie niesie zawsze wiele radosci. no i pozwala rozprostowac mysli i pozwala odpoczac przegrzanej po tygodniu glowie
OdpowiedzUsuńOtóż to! Ważne dla higieny psychicznej, no i tańsza profilaktyka od psychoterapeuty i psychotropów na stare lata.
OdpowiedzUsuńhmm, to ja może u Ciebie zamówię mały stoliczek na kawę :P
OdpowiedzUsuńZaczynam się bać! Bo był tu już taki jeden, co zapowiadał zamówienie szafeczki nocnej, a nim przyszło co do czego, to zniknął z blogosfery bloga na trzy spusty zamykając. :-x
UsuńAha, ja z tym zniknięciem nic wspólnego nie miałem.
ktory to taki niegrzeczny sie okazal ;>
UsuńNiegrzeczny misio - Vermisio. >:-)
Usuńbo pewnie chlopcy zajeli sie soba tam i to stad :x ;)
UsuńSądzę, że zajmowali się sobą już dobrze przed tym. :-)
Usuń