Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

sobota, 9 marca 2013

133.Czemu nauczyciel wciąż uczy?

KW (Kamil Wojcieszko) podsunął mi swym komentarzem pomysł na notatkę. Problem na tyle ciekawy, że szkoda go gdzieś w komciach upychać, lepiej do mainstreamu tego mojego wodolejstwa.

Dlaczego nauczyciele mimo coraz trudniejszych warunków wciąż pracują / uczą?

1. Część przestaje i odchodzą z zawodu.

2. Poczucie misji szerzenia oświaty, czyli pomagania słabszym (gorzej wykształconym) nie pozwala łatwo się poddać i zrezygnować. W etosie polskiego nauczyciela absolutnie nie leży przyznanie się do porażki, do nieradzenia sobie z uczniami - jest to źle widziane i w istocie rzeczy tępione. Wsparcia nie ma, nauczyciel to samotny wojownik - z szablą w dym idzie i goli, a jak nie wygoli, to jego wygolą. ;-)

3. Wykształcenie nauczycielskie jest wąsko specjalistyczne i znalezienie innej (akceptowalnej) pracy jest bardzo trudne, a rachunki płacić trzeba i mieć co w garnek włożyć zawszeć miło. Wbrew pozorom trudno też w niej o nowe znajomości, które pomogłyby w znalezieniu nowej pracy.

4. Praca z młodymi człowiekami daje jednak pozytywnego kopa. Coś jest w powiedzeniu, że odmładza. Problem w tym, że tylko niektóre z tych kopów są fajne...

5. Nauczyciel patrzy w perspektywie (całego) cyklu nauczania, podstawy programowej, roku szkolnego, partii materiału, okresu (zwanego błędnie semestrem). Ta perspektywa sprawia, że pojedyncza lekcja to drobiazg. Łatwo przy takim podejściu dezawuować problemy (wychowawcze) na lekcji, skupiając się na większych i odleglejszych celach. Tym bardziej, że ucząc równocześnie w kilku lub kilkunastu klasach ma się przed oczami nieustanny korowód twarzy - nie ma czasu przystanąć i analizować problem lekcji w 3c, bo już dzwonek i wchodzi 1e, a myśli pędzą do kolejnych zajęć z 2b. Łatwo się wypiera problemy.

Kolejność przypadkowa, nie sugeruje wagi.

To tylko garść czynników, które przyszły mi do głowy. Na pewno jest tego więcej.

14 komentarzy:

  1. Praca w szkole inspiruje.
    Mnie również inspirowała.
    Owocowało to poezją.
    Oto fragment.
    Nauczyciel dając dwóje
    swoje drogie zdrowie psuje
    czasem pani o niechcenia
    dwóją, postraszy lenia
    Ale krzywdy mu nie zrobi
    bowiem zrobi krzywdę sobie.
    PS. Wiersz pochodzi z okresie, w którym dwója była przysłowiową pałą.
    pozdrawiam
    Homo Belpher

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś w tym jest - jak nauczyciel nastawia za dużo ndst, to, wbrew powszechnemu wyobrażeniu, to on przede wszystkim ma problem, a nie uczniowie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Okazuje się, iż dwója/jedynka to jakby miecz obosieczny. Jeżeli do tego nauczyciel dający jedynkę/dawniej dwóję/ musi napisać dla ucznia program naprawczy a do tego musi odpowiedzieć na pytanie dyrektora/ki- a co pan zrobił żeby uczeń nie dostał jedynki to ujawnia się prawdziwa cena takiej oceny nauczyciela.
    Z wyrazami współczucia
    Homo Belpher

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety ww. opis to smutna rzeczywistość w wielu szkołach. Głupota rządzi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mimo pozorów, to ciężki ten nauczycielski "kawałek chleba"...

    A gdyby Ci zaproponowano jednak inną pracę, np. lepiej opłacaną, bez przynoszenia jej do domu i poświęcania swojego wolnego czasu, rzuciłbyś nauczanie w diabły, czy jednak to powołanie jest takie silne?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dla mnie najgorsze jest obciążenie psychiczne, z którego, mam wrażenie, ludzie spoza tego zawodu niezbyt sobie zdają sobie sprawę.
      Wiesz, zmianę pracy rozważyłbym poważnie nawet gdyby nie była lepiej opłacana. :-(
      Szkoła (czyt. młodzież), w jakiej chciałem uczyć i w jakiej zacząłem pracować, była zupełnie inna niż jest obecnie. To swoista odpowiedź na Twoje pytanie o "powołanie" - nie lubię używania tego terminu, gdyż zbyt często jest używany w praktyce jako joker uzasadniający różnego rodzaju dziadostwo i amatorszczyznę w oświacie, która nie może się doczekać prawdziwie profesjonalnego zarządzania.

      Usuń
    2. Pracując na żywym organizmie (uczniowie), to nawet oczywiste że i ciężar spory.
      Zatem tej zmiany w oświacie na lepsze życzę, bo jeszcze do emerytury, to Ci sporo zostało :)

      Usuń
    3. No, właściwie, to ja już jestem na jednej emeryturze.

      Usuń
    4. Hmmm, tylko jeden wariant w związku z tym przychodzi mi do głowy...

      Usuń
    5. Tajne służby, albo poseł na Sejm, choć oni raczej unikają emerytury :P

      Usuń
    6. Pudło, Watsonie. Jestem na branżowej emeryturze (pomysł podsunął mi pewien tęczowy Lemur).

      Usuń
    7. Branżowa emerytura, to tak samo nic pewnego, jak stopy procentowe.

      Usuń
    8. Nie chodzi tu o pewność, lecz o fakt istnienia.

      Usuń