Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

środa, 6 lutego 2013

117.Schizy urlopowe

Jakoś w końcu zebrałem się, żeby pójść na "Hobbita". Wydarzenie to było, bo ja, nie wiedzieć czemu, przestałem chodzić do kina. Do kina poszedłem... i z kina wróciłem jak niepyszny, bo okazało się, że godzina seansu podana w Stopklatce i na Filmwebie jest z sufitu wzięta. A z racji braku praktyki nie przyszlo mi do głowy sprawdzić dodatkowo na stronie samego kina. I kupa. I nie poszedłem. I pewnie nie pójdę. Bo mi się nastawienie rozp...ło, a poza tym tym znowu mnie sąsiedzi zalewają i jutro administracja będzie zsyłać hudraulika.

Z posiadaniem przyjaciół wiąże się pomaganie im - to normalne i zrozumiałe. Ale przychodzą takie momenty, kiedy człowiek chciałby sam trochę od tego odpocząć.

A do końca urlopu już tylko 4 dni. Od dwóch dni zaś mam już sny rozgrywające się w pracy - nic miłego, ani przyjemnego. Nosi mnie tak, że wieczorem pojechałem do IKEI po świeczki. Mam wrażenie, że w ten urlop zaliczyłem więcej supermarketów i centrów handlowych niż przez caly zeszły rok razem wzięty. Jeździłem tam teraz nie dlatego, że lubię takie miejsca, tylko jako pretekst aby się z domu ruszyć. 

Jedna koleżanka - ma jeszcze większe schizy i lata po domu jak mały helikopterek. Inna - ma już od połowy urlopu "rzyg na samą myśl, że mam tam wracać". To tylko przykłady, więcej jest takich. Jedna przyczyna to sam zawód szalenie wyczerpujący psychicznie, ale łeb w łeb z tamtą idąca, to ta placówka konkretna, gdzie zarządzanie i relacje interpersonalne pozostawiają wiele do życzenia, działając strasznie demotywująco.

6 komentarzy:

  1. O... To w poniedziałek pójdziemy równie chętnie do roboty. Będę się myślami łączył z Tobą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marsz, jak skazańców. ;-)

      Usuń
    2. Ty, który wchodzisz, żegnaj się z nadzieją... Wszelką!

      Usuń
    3. Zabawne jest, kiedy pomyśli się jak bardzo to rozjeżdża się z wyobrażeniami naszych uczniów, jak bardzo nie zdają sobie sprawy z naszych (negatywnych) emocji kiedy idziemy do szkoły.

      Usuń
    4. o tak... w końcu nam tak dobrze... ;)

      Usuń
  2. No kim w istocie jest nauczyciel? To upierdliwy typ, którzy przychodzi po dzwonku do sali, żeby zepsuć ludziom humor, wrednie wychwycić słabsze jednostki, postawić im jedynkę a reszcie dowalić robotę kosztem ich wolnego czasu, coś tam ględzi, o czymś tam gada, po czym na dźwięk dzwonka zamyka dziennik i wychodzi z klasy kończąc całą swoją pracę.

    OdpowiedzUsuń