Skończyłem czytać "Ale z naszymi umarłymi" Jacka Dehnela. Okropna, przygnębiająca wizja - przestroga przed drogą, którą kroczy część naszego społeczeństwa (a może w sumie całe społeczeństwo?). Znów przypomniał mi się "Nosorożec" Ionesco.

Z tą literacką interpretacją groźnie koresponduje naukowa - wywiad z profesor Patrycją Matusz, odsłaniającą renesans agresywnego, szowinistycznego nacjonalizmu w naszym społeczeństwie.
To było moje pierwsze zetknięcie z większą prozą Dehnela. Wrażenia mam mieszane - temat ważny, pomysł fajny, humor subtelny, inteligencja i zmysł obserwacji autora - niezaprzeczalne, ale ogólnie brakuje mi trochę jakiejś iskry, porywu emocji. Ta proza stwarza wrażenie jakby w rozpięciu między intelektem a emocjami była nieco zbyt przesunięta ku biegunowi chłodnego, cokolwiek zdystansowanego intelektu. Właściwie pasuje ona do wizerunku autora - chłodna, powściągliwa, konserwatywna elegancja, pilnie bacząca, by nie dopuścić żadnej swobody, ani szaleństwa w wyglądzie; strój jak zbroja i komunikat przeciw światu.
Książkę przeczytać warto.