Emuś w wirze angażów - mimo że wydawało się, iż już sobie prace na przyszły rok zaklepał, to jednak wciąż przegląda oferty i śle CV. Równolegle - dzwoni do mnie i "się konsultuje". Ciekaw jestem ile razy jeszcze zmieni zdanie i konfigurację prac do września.
Lubiłem sobie marzyć, jakby to było fajnie, gdybyśmy nie spieprzyli wojny 1831 r. i wygrali tzw. powstanie listopadowe. Ostatnio zaś naszła mnie dość niespodziewanie następująca refleksja: co z tego, żebyśmy wygrali na polu bitwy, kiedy zapewne działalibyśmy podobnie jak dziś, i po góra 2-3 dekadach zmarnowalibyśmy to zwycięstwo staczając się w durne spory, dając prymat emocjom nad rozumem. To zaś otworzyłoby drogę do kolejnego rozbioru, który - zgodnie z tradycją - sami byśmy ułatwili.
Churchill (podobno) powiedział coś, co mnie przez wiele, wiele lat bulwersowało jako podłe, niesprawiedliwe oszczerstwo: "Polacy - najdzielniejsi z dzielnych, rządzeni przez najnikczemniejszych z nikczemnych". Lecz obserwowanie naszych poczynań przez ostatnie kilka lat skłoniło mnie do zmiany zdania - my naprawdę mamy jakąś taką niedojrzałość jako naród, że nie potrafimy wynosić do władzy ludzi właściwych, względnie najlepszych. Wybieramy i popieramy miernoty i łajdaków, dajemy im odpowiedzialność za nasze życie, mienie i los, i nie rozliczamy ich z łotrostw, nieudolności i nieszczęść jakie na nas sprowadzili. Stawiamy na piedestał ludzi, którzy zasługują na sąd. Mijają stulecia, a my nie wyciągamy wniosków ze swojej głupoty i niedojrzałości, kroczymy drogą przodków i popełniamy takie same błędy.
Wielka Brytania nie ma ani wiecznych wrogow, ani wiecznych przyjaciol. Ma tylko wieczne interesy,
OdpowiedzUsuńtak ekstrapoluje przemyslenie...
Wchodzisz na tematy polityczne, które są tematami-rzekami. Napiszę to po raz kolejny, że na szczęście dla mnie, na nieszczęście dla innych, nie chodzę na wybory i ten cyrk to nie z mojego udziału się dzieje.
OdpowiedzUsuńNie rozliczamy ich na górze, bo takie oni sobie przepisy ustanowili, można by ich odstrzeliwać, następny już 5-ty by się zastanowił co robi, względnie nie cisł by się w ogóle na stanowisko, jeżeli się nie zna.
Nie zgadzam się z przytoczoną przez Ciebie kolejnością. Oni sobie takie przepisy ustanowili, bo ich nie rozliczamy. Mają świadomość daleko posuniętej bezkarności. Mogą psuć, niszczyć, konfliktować, zatruwać i liczyć z pewnością na to, że im włos z głowy nie spadnie, a władza z rąk nie zniknie.
UsuńPopieram Cię @Aberfeldy :)
UsuńA ja sie nie zgodze, bo nie ma znaczenia kto bedzie na stolku ministra zdrowia czy edukacji. Budzetowka to stan umyslu.
OdpowiedzUsuńJestescie cierpietnicy przewlekli postepujacy. Niby to wam wspolczuc bo egzualtacje i ekspiacje cierpien na blogach uprawiamy. Czy ja czy inni czy chociazby autor Aberfeldy
A tak naprawde to jestesmy niczym malpy w zoo. Uciekamy przed wolnoscia. Coz by napisac. Malpy w zoo narzekaja na zamkniecie i przez to czasami zdarza im sie rzucic guanem w tlum.
Natomiast gdyby im klatki otworzyc to nie uciekna z nich zbyt daleko, bo na wolnosci zdechna z glodu.
P.S. A to tak można przebierać w tych ofertach? Eh zazdro :D
OdpowiedzUsuńKochany, toż to Szwajcaria! "Alpy! Ach! Tu się oddycha! Nareszcie czuję, że jestem wolny!".
Usuń;-D
Korwinujący doktór pomija między innymi dość istotną kwestię, że na przykład ktoś, kto chce być nauczycielem nie bardzo ma wybór inny niż budżetówka.