Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

wtorek, 25 października 2016

532.Ignoramus et ignorabimus

Przygotowałem ćwiczenia dla bambini. Jedno z nich polegało na odgadnięciu z opisu, o które wydarzenie historyczne chodzi. Rodzaj, czas i miejsce zawężone: wojskowość RP XVII wieku. Zadanie było pomyślane jako trudne, więc napisałem opisy nieco archaizującym językiem. Do wykonania zadań mogli wykorzystać podręcznik i net. Chodzę po sali, rozglądam się, przyszłość narodu jakoś tam się stara, ale widzę, że coś im to zadanie z opisami tak nie teges idzie. Podchodzę do Jasia i Stasia i zerknąwszy w pracę mówię: 
"W tym zadaniu musicie rozumieć wszystkie słowa. Niektóre są trudne i macie święte prawo ich nie znać. Czy wszystkie rozumiecie?"
"Wszystkie wiemy!"
"A ja jestem królewna Śnieżka" - myślę sobie i pytam:
"Super. A co znaczy to? I to?" (słowa klucze - ich zrozumienie czyni odgadnięcie banalnym, tym bardziej że wyraźną wskazówkę mają w poprzednim zadaniu na tej samej stronie).
"Yyyyy..." 
"Sprawdźcie w necie co znaczy to słowo i to słowo."

Jedna rundka po sali, druga, trzecia. Podchodzę do Jasia i Stasia.
"No i jak, sprawdziliście?" Zaglądam do pracy - odpowiedź od czapy.
"Tak, już wszystko wiemy! To słowo to znaczy toito"
"Bardzo dobrze. A to drugie?"
"Eeee... nooo... yyy...."
"Otwieraj koma i sprawdzaj, ale już!"
Z miną wilka nad miską szpinaku Jasio wpisuje w wyszukiwarkę ów tajemniczy termin. Widzę, że mu się wyświetla odpowiedź. Rzuca okiem na ułamek sekundy i wyłącza smartfona z jęknięciem:
"Oj, niewaaażne!!!"

To jest niestety typowe podejście naszych uczniów do nauki. "Nie wiem i nie chcę wiedzieć, jeśli miałoby to wymagać ode mnie choć minimalnego wysiłku."

12 komentarzy:

  1. boję się, że przez reformę wrócę do takich uczniów, a uczyłem takich sześć lat... a już myślałem, że to przeszłość :] ja obecnie mam większość uczniów, którzy chcą wiedzieć dużo. Tacy, którzy nie chcą, są w mojej szkole rzadkością...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chuchaj i dmuchaj, póki jeszcze masz na co. Myśmy, dzięki "genialnemu" zarządzaniu, zjechali mocno poziomem i teraz dostajemy taki właśnie sort. Praca z nim to wypalająca jak napalm, demotywująca mordęga.

      Usuń
  2. Bo teraz wszystko mają podawane na tacy i nie chce im się myśleć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mają zdumiewająco przedziwne myślenie o swojej edukacji: wyobrażenie efektu utożsamiają z jego osiągnięciem; rekonstruując można to ująć tak: jeśli bardzo czegoś chcesz, to właściwie jakbyś już to miał, jedyne co zostaje to nieistotne czynności formalno-techniczne. Kiedy tego nie uzyskują popadają w frustrację i wycofują się.

      Usuń
    2. Świetnie to opisałeś Aberfeldziu - mam analogiczną refleksję

      Usuń
  3. Ktoś musi pracować w sortowni odpadów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko dlaczego ja ich muszę "uczyć"? :-((

      Usuń
    2. Ktoś musi uczyć ktosi, którzy muszą...

      Usuń
    3. Frajer-łosie będą ktosiem. :-(

      Usuń
    4. Ale tu niestety zawarles clue. Na zachodzie jest to samo. Masz zle emigranckie pochodzenie to jestes murzynem do tyrania.

      Usuń
    5. Złe emigranckie to zrozumiałe, ale ja mam tu dobre tubylcze! Vollblut jestem! ;-))

      Usuń
    6. Luz, co jakiś czas ministerstwo zaleca różne programy wyrównywania szans, czyli obniżenie poziomu wymagań do zera.

      Usuń