Ciszę mieszkania nagle rozdarł zdławiony skowyt, aż się wzdrygnąłem! A... to ja sam. Odczytałem wskazanie wagi...
Wyciągnąłem stare, porozgrzebywane modele (niektóre leżą już z parę lat pewnie) i zrobiłem przegląd co jest przy nich do zrobienia. Trochę pomalowałem, sięgając przy okazji po farby, które chyba ze 3 czy 4 lata temu kupiłem, ani razu jeszcze nie używszy. Właściwie to pomalowałem całkiem sporo, aerograf był w obrocie więcej niż przez ostatnie 3 lata. Niestety, przy okazji zanurzyłem się w przeglądanie ofert modeli na Allegro i w sklepach. Piszę "niestety", bo kupowanie idzie mi szybciej niż robienie i troszkę jakby mi miejsca brakowało na moje różniste zbiory z różnych faz zainteresowań modelarskich. Sam nie wiem... może to odreagowywanie mizerii lat dziecięco-młodzieńczych, kiedy w PRL modele były trudno dostępne? Takie chomikowanie biedaka. Trzeba było polować na czeskie modele Kovozavody Prostejow czy (święto!!!) Matchboxa w Centralnej Składnicy Harcerskiej przy Marszałkowskiej, względnie jechać z walizką pieniędzy na giełdę - na Wolumenie a później na Skrze, gdzie handlarze za krocie sprzedawali przywożone z zachodu modele dobrych firm. Te bajecznie kolorowe pudełka pobudzające wyobraźnię! Gdyby ktoś mi wtedy powiedział, że za 30 lat będę miał problem gdzie trzymać w domu takie pudełka z modelami, za to będzie mi brakowało chęci do ich sklejania, a zwłaszcza malowania, to bym parsknął szczerym śmiechem na tak nieprawdopodobną fikcję z niewyobrażalnie odległej przyszłości.
Jabłuszka żreć, a nie mięcho.
OdpowiedzUsuńA co do Wolumenu, cieszy mnie, że po latach, jako jeden z niewielu bazarów, doczekał się ucywilizowania poprzez obudowanie pawilonikami i zasłonięcie tego, co jest w środku. Bo no jak się jedzie Broniewskiego i widzi bazarek po drodze, albo popatrzy na ten przy Sadyba Best Mall, to można odnieść wrażenie, że Bejrut po bombardowaniu do nas przyjechał.
Pocałujta w dupę wójta. Ale przedtem zadajta mu herbatki ziołowej.
UsuńMięsa jem tyle co w charakterze wędliny do kanapek. Słodkiego za dużo. :-((
Twoja wypowiedź odnośnie Wolumenu zabrzmiała jak pochwała cywilizacji parawanowej - jak syf, to zasłońmy. ;-P
Ale fantazje, pszepana :-)
UsuńWobec tego jabłuszka żreć, nie ciastka.
A odnośnie Wolumenu i innych Kół - takie miejsca są potrzebne, w każdym większym mieście jest jakiś bazar czy kiermasz staroci (w przypadku Wolumenu - tu akurat połączony ze sprzedażą pirackich pornosów, warzyw, owoców, kabelków do różnych urządzeń, urządzeń do różnych kabelków, akcesoriów samochodowych, płyt winylowych, książek itp) i niestety z wielu względów te bazary wyglądają bardzo podobnie. Ale uważam, że są potrzebne i wolę, żeby istniały, niż gdyby w ich miejscu miały powstać kolejne dzieła deweloperki mieszkaniowej. A zasłonięte wyglądają znacznie lepiej, bo estetyzacja takiego miejsca od środka jest mało prawdopodobna.
Jasne, że są potrzebne i fajne co do idei, ale trzeba raczej wypowiadać się za estetyzacją i ucywilizowaniem tych miejsc, niż tracić nadzieję i pocieszać, że makabryła ich nie zastąpiła. 100-150 lat temu budowano hale targowe - czemu nie mielibyśmy wrócić do tego rozwiązania?
UsuńWłaśnie masz ekshumowane Koszyki na moim drugim blogu. Hala jest, targu już niet, tylko trędi żarciownia.
UsuńTylko że to taka ekshumacja w stylu Igora ze "Świata dysku". A ja mówię o pierwotnym przeznaczeniu tego typu obiektów.
UsuńA w rzeczonych Koszykach byłem jakoś chyba w poniedziałek - w Warszawie nie ma chyba żadnego podobnego miejsca. Tłok i gorąc. Przywodziło na myśl jaskinię hipsterii.
Bo to teraz właśnie jest jaskinia hipsterii. Nic dodać, nic ująć.
Usuń