Rozmowa z mamusią przyszłości narodu. Belfer tłumaczy się czemu oceny jej pociechy są takie chudzieńkie i niekorespondujące z oczekiwaniami.
"Tę jedynkę dostał bo na sprawdzianie ściągał ze smartfona, a tę..."
"Jaś nie ma smartfona!"
Nauczyciel podaje cechy charakterystyczne.
"Hmm... No ma."
* * *
Jaś wyparował. Wychowawca pisze do ojca sms:
"Janek był na pierwszych 3 lekcjach, potem zniknął."
Po chwili dostaje sms od papy:
"DLACZEGO SIĘ ZERWAŁEŚ??!!!"
* * *
Przyszłość narodu zainteresowała się oceną zachowania. Jaś dopytuje się:
"A ta praca na rzecz środowiska, to może być opieka nad zwierzętami?"
"Jakimi zwierzętami?"
"Bo ja się siostrą opiekuję. Taka [tu unosi rękę nad ławkę, demonstrując wielkość] małpa."
Ponury głos z boku:
"A ja się użeram z hieną."
Aha, Zosia znowu widziała się z tatusiem.
* * *
super sms od Tatuśka
OdpowiedzUsuńTaaak... niestety trafia się taki co jakiś czas.
UsuńO to już nauczyciele nie tylko dzwonią do rodziców, ale SMSy piszą. :D
OdpowiedzUsuńJuż? Dla mnie akurat to dość naturalne i to od dawna. Choć faktem jest, że niemało moich koleżanek nie daje nawet swojego numeru telefonu rodzicom, pozostawiając kontakt jedynie przez szkołę.
UsuńKażda forma kontaktu jest według mnie dobra, by być na bieżąco, choć jak odnoszę wrażenie, to rodzice niezbyt chętnie o wybrykach chcą się dowiadywać...
OdpowiedzUsuńSłusznie odnosisz. :-) Część przyjmuje strategię "nie chcę się dowiedzieć", część - strategię "a co ja mogę? no co?", zaś margines - "moje dziecko niewinne!". Patrząc na frekwencję na zebraniach można by dojść do wniosku, że plus-minus połowie rodziców pary do interesowania się poczynaniami dziecka starczyło tylko na 2 lata, a w trzecim roku nauki przyznali sobie dyspensę od tego.
Usuń