Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

wtorek, 18 marca 2014

301.Skumbrie w tomacie

Praca mnie przytłacza. Zmuszam się (z umiarkowanym sukcesem) do sprawdzania prac, z niepokojem obserwując jak wydlużają mi się okresy między zrobieniem a sprawdzeniem. Niezbyt mnie zdziwiło oświadczenie kolegi, że on nie sprawdza bo nie ma kiedy, bo nie wyrabia. Cóż, powinien wziąć sobie jeszcze więcej godzin ponad etat, bo może mu mało. Ja rozumiem, że kredyt, że chłopsko-drobnomieszczańska pazerność, ale rozum podpowiada człowiekowi z doświadczeniem zawodowym ile jest w stanie udźwignąć, zwłaszcza zachowując jakąś zawodową przyzwoitość. Niestety trzeba też jednak przyznać, że realia finansowe naszego zawodu są takie, że jeśli chcesz dobrze zarabiać, to musisz brać co najmniej półtora etatu, ale to jest już obciążenie naprawdę bardzo duże. Przede wszystkim psychiczne. Tak więc, część z tej finansowej górki i tak zostawisz u psychiatry i aptekarza.

Mam wciąż narastające poczucie bezsensowności tego co robię i bezcelowości życia. To fatalne zdublowanie: z jednej strony poczucie że życie nie wiadomo kiedy przeciekło między palcami, z drugiej zaś, że już się nic nie zmieni, bo czasu się nie odwróci - gone with the wind. Na wszystko w życiu jest właściwy czas i jeśli się go przegapi, to przepadło.

Torba do pracy dobiegła swego kresu i trzeba było sprawić sobie nową. Pomyślałem czy nie wznieść na wyższy poziom elegancji (no dobra... na jakikolwiek jej poziom) i nie sprawić sobie aliganckiej takiej, skórkowej, coby paraprofesorskiego szyku zadawać. Jednak ostatecznie stanęło na prymacie względów praktycznych (i finansowych) i kupiłem podobną do poprzedniej, z czarnego tworzywa, tyle że markową, a nie nonejmka jak jej poprzedniczka. Inna rzecz, że ten nonejmek okazał się nad podziw trwały i praktyczny. 
Tak przy okazji, jak ktoś przy mnie bąknie o wspieraniu rodzimego handlu a nie obcych sieci handlowych, to uprzedzam że mogę pokąsać. Jaśnie państwo kupcy polscy, których na Allegro zapytałem o torby - olali mnie dokumentnie, nie racząc w ogóle odpisać na zadane konkretne pytania. Niby im ciężko, a klienta ignorują - gdzież to przed wojną byłoby do pomyślenia!  Pies ich trącał - poszedłem do giermanskiej sieciówki, gdzie bez niczyjej łaski pooglądałem, wybrałem i kupiłem raz-dwa co mi się spodobało - tanio i praktycznie. 
Cóż, z tym też się pogodziłem - nie mam już po co i dla kogo się elegancić, ani na siebie uwagę zwracać. Szaro, wygodnie i skrajem, usque ad finem.

Chcieliśta posta, no to go macie.
Skumbrie w tomacie, pstrąg!

10 komentarzy:

  1. z racji wykształcenia, a co za tym idzie spojrzenia na świat nigdy nie dawałem rady wspierać naszej polskiej przedsiębiorczości jeśli była droższa, ale do szału mnie doprowadza ignorancja sprzedawców. Jeśli mnie olewa sprzedawca, to ja na prawdę nie pokarzę się tam drugi raz, nie ma bata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to! Otrzepuję pył z butów i noga moja nigdy więcej...! Utrudniam sobie tym życie, ale trudno - lista sklepów ignorowanych (także stacjonarnych) jest długa.

      Usuń
  2. Ojej! A cóż to się tutaj dzieje?! :< Myślałem, że to tylko ja popadam w tak silnie skrajne stany. Teraz to jest mi podwójnie przykro.

    Wiem, że łatwo jest mi o tym pisać, ale nie mogę znieść i zdzierżyć, jak cały ten toksyczny system nie tylko ogranicza, lecz niszczy od środka niczym śmiertelna choroba wybitne jednostki takie jak Ty, które traktują swoją pracę niezwykle dojrzale, poważnie, czują poczucie obowiązku i pragną wypełnić swoją misję. Czym usilniej człowiek próbuje wyrwać się z łap tej potwornej machiny, tym bardziej w nie wpada. :/ Nasuwa się jedno pytanie: Jak długo jeszcze będzie trwał ten niepoprawny i stale zapętlający się cykl? Można by o tym mówić i mówić, jednakże nie zakończy to pojawiającego się w nas uczucia bezsensu istnienia, które powraca do nas znienacka, zaskakując nas jak złodziej w nocy. Brakuje mi już energii i siły, abym o tym myśleć. Poza tym, nie jestem tutaj po to, by Cię dołować. Pragnę Cię wesprzeć! :)

    Bardzo dobrze, iż postanowiłeś sprawić sobie nowy nabytek w postaci eleganckiej torby. Super, tak trzymaj! Oby Ci się jak najlepiej nosiła i służyła Ci jak najdłużej. Życzę Ci wytrwałości w Twojej pracy, niegasnącego entuzjazmu i dużo, dużo satysfakcji z tego, co robisz. Wierzę, a nawet wiem, że Twój trud był doceniany, jest doceniany i będzie doceniany. Niemożliwym jest, aby inni nie dostrzegali tego, co dla nich robisz. Zabrzmi to pewnie banalnie, kiczowato i nieoryginalnie, ale nie trać wiary w siebie i walcz dalej. Nie daj się tym podłym aspektom tego świata! :D Rób dalej to, co robiłeś do tej pory i staraj się zawsze odnaleźć w tym choć najmniejszą krztę radości.

    Jestem z Tobą, przyjacielu! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Młody Człowieku! Może Ty sobie popadasz w stany. Ja tkwię! ;-P
      Dziękuję Ci za miłe słowa, naładowane takim ładunkiem entuzjazmu, że można by nim Szczecin do morza przysunąć. :-) Choć wydaje mi się, że nie mam problemu z traceniem wiary w siebie - ja po prostu nigdy jej nie miałem. ;-)

      Usuń
    2. Hah! :P Szczecin leżący nad morzem... To dopiero by było coś nadzwyczajnego i niecodziennego. Haha! :D

      Miło mi to czytać! Masz, masz, tylko nie chcesz się do tego przyznać. :)

      Usuń
  3. Coraz mniej rzeczy robionych w Polsce, a jeszcze olewają porządnego klienta. Nieładnie z ich strony

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieładnie to jedno, ale zwłaszcza drugie - głupio. Przecież oni żyją z nabywców!

      Usuń
  4. Wczoraj jak wracałem z [napiszę jak na moim blogu (Baltazar221)] 672 to rozmawiałem o szkole, do której uczęszcza. Obecna szkoła jest z połączenia dwu, bo roczniki małe, bo m-to nie ma pieniędzy itd. Część nauczycieli została przeniesiona do nowej szkoły i mówił mi, że dwoje na pewno z końcem tego roku szkolnego z niej odchodzi, bo się w niej źle czują. Wybrala tak Pani z historii i Pan z informatyki. Stan musi być mocny skoro oficjalnie na lekcjach informują o tym młodzież. Idąc z nim powiedziałem mu po raz któryś, że jak słysże takie historie to utwierdzam się w trafnym wyborze ominięcia zawodu nauczyciela.
    Co do sprzedawców, którzy tak jak to tu większość pisze, ignorują ludzi staram się nie być aż tak jednoznaczny. Miałem kilku znajomych pracujących za ladą w różnych działach i też nie wygląda to najlepiej. Podobnie jak nauczyciele, oni mają naciski z dwu stron, do tego jeszcze niższe płace jak nauczyciele i do każdego muszą się za mniej więcej 1400zł zwracać z uśmiechem nawet to osób wulgarnych. Tam też można wysiąść. A co do cen, to już zupełnie inny temat i znacznie dłuższy czemu w sieciach jest taniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaję sobie sprawę z uwarunkowań sprzedawców, szczególnie tych stykajacych się z klientami bezpośrednio. Pracowałem przez pewien czas w dużym sklepie sieciowym, więc jakąś orientację w specyfice tej pracy mam. Zauważ jednak, że w poście pisałem o firmach sprzedających w sieci. Jeśli ktoś wystawia kiepsko opisany towar, ze zdjęciem z którego trudno wywnioskować podstawowe cechy produktu ważne dla użytkowania (np. podział wewnętrzny torby) i na deser ignoruje potencjalnego klienta zadającego grzecznie konkretne pytanie (jedno!), na które można odpowiedzieć jednym słowem lub najwyżej krótkim zdaniem, to jest to arogancja i zniechęcanie nabywców i naprawdę trudno to tłumaczyć trudnymi warunkami zatrudnienia. Bo w takim razie na czym polega praca sprzedawcy jak nie na sprzedawaniu? Tak, wiem o innych jeszcze obowiązkach sprzedawcy.
      Co do cen - nie lubię przepłacać, ale ceny najniższe omijam szerokim łukiem - albo towar tandetny, albo sklep trefny, a na żadną z tych opcji nie reflektuję. Jestem zbyt niezamożny, by stać mnie było na kupowanie barachła.

      Usuń
    2. Fakt, było o allegro. To się czasami zdarza, jak błędy w umieszczaniu komentarzy, zresztą to spr. starego laptopa ze starą przeglądarką, która to różnie pokazuje. Czytam czasami w biegu, w biegu odpisuję, w ogóle mam mało czasu i ledwo co się wyrabiam. Jak kiedyś na uczelni mieliśmy temat "Problemy zagospodarowania czasu wolnego" to się zastanawiałem o co chodzi? Przecież ciągle nie mam czasu wolnego i wiele rzeczy nie mieści się najnormalniej w ciągu dnia, to co z tym problemem zagospodarowania. Dopiero jak przyjrzałem się w wiosce na np. młodzież, to tam często słyszy się: nudzi mi się, ale jak zaproponuje się jakieś rozwiązanie np. wyjazd na rowerach gdzieś w lecie, to od razu - nie absolutnie nie. Mnie się nudzi i chcę aby mi się dalej nudziło. Odbiegłem od tematu sprzedaży. Najniższe ceny też staram się omijać, choć czasami im niestety ulegam.

      Usuń