Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

sobota, 8 grudnia 2012

91.O zagrożeniach jeszcze

Kiedy u nas jest zebranie, zawsze jest i rada. Bardzo pouczające doświadczenie. Można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy. Na przykład tego, na którym miejscu listy spraw ważnych są zagrożenia. Nie należy sugerować się tym, że posiedzenie rady jest anonsowane jako "zagrożeniowe". Zagrożenia (oceną niedostateczną) były na końcu.

O wiele ważniejsze  okazały się wnioski z matur próbnych (że mamy je przedstawiać dowiedzieliśmy się po rozpoczęciu rady). Po cóż wcześniej? Przecież wystarczy, że dyrekcja pomyśli że o tym będzie mowa i już to się stanie, tzn. wszyscy powinni wiedzieć.
Naturalnie w praktyce wnioski te niczemu nie służą i mogą być spokojnie powielane z roku na rok, bo nie chodzi o wspólne zastanowienie się nad tym jak i co usprawnić dla poprawy skuteczności nauczania, lecz o to tylko by w protokole znalazł się zapis, żeśmy wnioski wyciągnęli i od teraz dzięki temu będzie lepiej.
Analiza miałaby sens w małym gronie szefów zespołów przedmiotowych plus dyrekcja. Niestety nabycie umiejętności współpracy z podwładnymi i twórcze ich wykorzystywanie jest wciąż w planach.

Ważniejsze od zagrożeń był także instruktaż wypełniania druczków takich i owakich, absolutnie kluczowych z racji tego, że kiedy przychodzi kontrola od władz wyższych to je właśnie sprawdza. Więc cała reszta może (co znaczy "może"?! MUSI!)  poczekać, gdyż nic nie może być ważniejsze od tego, aby w oczach wysokich i pełnomocnych władz wypaść należycie. Bo i te władze - trudno takiego wrażenia się pozbyć - przede wszystkim papiery interesują.

No i na koniec zostało nam trochę czasu, aby się i zagrożeniami zająć. Czasu było akurat tyle, żeby galopkiem po klasach przelecieć, co się błyskawicznie zamieniło w dyktowanie nazwisk zagrożonych. Na dyskusję o poszczególnych przypadkach po paru początkowo robionych klasach - czasu zabrakło.

Moim zdaniem mówienie o "zagrożeniach" jest głupie. Bo to tworzenie atmosfery lękowej: dziecku coś GROZI! Jedynka na półrocze! Gwałtu rety! Co robić?! Co teraz?! Co ludzie powiedzą?!

Gówno grozi.

To tylko informacja, że dzieciak ma z którymś przedmiotem lub jego nauczycielką jakiś problem. Trzeba się temu spokojnie przyjrzeć, zdiagnozować przyczynę i ustalić działania zaradcze. I tyle. Na trzeźwo i spokojnie, a nie na lękowo i rozdmuchująco. Rozsądek i współpraca, zamiast histerii i konfrontacji (szkoła-rodzic, rodzic-dziecko).

Krokiem w dobrym kierunku jest podawanie wszystkich ocen przewidywanych, zamiast skupiania się wyłącznie na możliwych jedynkach. Myśmy ten krok, w niezmierzonej głębi mądrości lokalnej, uczynili wstecz. W sumie nie dziwi, kiedy sobie uświadomić, że cała sprawa "ocen przewidywanych" została zredukowana i jest rozumiana jako wymóg biurokratyczny do odfajkowania że "spełniony" i jako dupochron nauczyciela, żeby mógł jedynkę w klasyfikacji postawić, bo bez uprzedniego zagrożenia mu nie wolno.
Jak zwykle tryumf biurokratów nad pedagogami.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz