Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

środa, 5 grudnia 2012

89.Zagrożenia - jedynką i szlagtrafem

Za pasem zebranie "zagrożeniowe", więc ludzie chodzą podenerwowani i zmęczeni. Dzieciaki sobie przypominają o zaliczeniach, o dawno minionych sprawdzianach, solidnie już pokrytych kurzem, z których chciałyby (okazuje się) mieć lepszą ocenę. Albo w ogóle mieć ocenę. Robisz poprawę, kinderpotwór oddaje ci kartkę, myślisz, że chociaż tego masz z głowy, a tu słyszysz: "Proszę pana, a kiedy ja to mogę jeszcze raz napisać, bo ja dotąd nie pisałam i to jest mój pierwszy raz, więc mi przysługuje jeszcze drugi termin!".

Patrzysz innemu w oceny, kalkulujesz, że jak napisze najbliższą pracę, to może uda mu się wykaraskać z tego zastępu jedynek, a na przerwie przed tą lekcją słyszysz: "Ja nie będę tego dzisiaj pisać, bo ja mam jazdy." I w tym momencie czujesz że twoja żuchwa też ma jazdy, próbując zatrzymać formułujący się płynnym spontanem niedyplomatyczny komentarz na temat takiego podejścia do nauki.

Zastanawiasz się w końcu, czemu się czepiasz uczniów, skoro w dzień upływu terminu wystawiania (jak od lat) ocen przewidywanych (na półrocze), dyrekcja z radośnie bezrefleksyjną nonszalancją oznajmia, że nie trzeba wszystkich przewidywanych, tylko same zagrożenia wpisać. Oczywiście myśl, że coś takiego należałoby ogłosić w formie zarządzenia, lub chociaż komunikatu na tablicy w pokoju, nie została poczęta. Przecież, zdaniem dyrekcji, w zupełności wystarczy powiedzieć to w pokoju nauczycielskim do tych paru osób, które akurat się w nim znajdowały, a reszta się naturalnie dowie. Najważniejsza jest krzepiąca świadomość dyrektora, że powiedział. Nadał komunikat. Więc się samo przez się rozumie, że komunikat musiał zostać odebrany. Jakie to proste, prawda? 
Rozbraja ta niezachwianie trwająca od lat wiara w magiczną moc sprawczą własnych słów. Tylko czy nie można było tego ogłosić wcześniej? Żeby ludzie czasu i nerwów nie tracili sprężając się ze sprawdzaniem prac i miotaniem w poszukiwaniu dzienników? Żeby wychowawcy nie musieli chodzić za nauczycielami, by ci powpisywali im co trzeba gdzie trzeba? Ale to wymagałoby pomyślunku i szacunku dla drugiego człowieka, a to sztuka zbyt wielka.

5 komentarzy:

  1. ja od wczoraj to zebranie mam za sobą... przebrnąłem przez ogłoszenie zagrożeń bez szwanku, więc nie jest źle... ;) u nas jednak trzeba podać wszystkie przewidywane oceny... ale dzięki temu mam za sobą sprawdzanie!

    pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam gdzieś chwilowe odpały dyrekcji i powpisywałem wszystkie przewidywane. Ukłony dla kolegi profesora!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byle nie za niskie, bo... podłogę zaorasz ;)

      Usuń
  3. a ja właśnie się załamałem, bo bachory nie poprawiają się, w pierwszych klasach z ocenami jest masakra... i mam dziwne przeczucie, że oberwie mi się za to... zaczynam czuć niechęć do zawodu nauczyciela... już nie mówiąc, że nie mogę patrzeć na te dzieci, które mają wszystko w de...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas w pierwszych też jest katastrofalnie z ocenami. Ja wystawiłem więcej zagrożeń, niż przez kilka ostatnich lat razem wziętych!
      Coś jest mocno nie halo z tą żałosną reformą.

      Usuń