Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

piątek, 7 grudnia 2012

90.Moje mysie

Dzień zapieprzu na szczęście już za mną. 12 godzin pracy w pracy bez przerwy. Lekcje, rada, zebranie. Na przerwach było tyle do zrobienia, że nie miałem kiedy tematów i obecności do dziennika elektronicznego wpisywać. Żadnego okienka. Między lekcjami a radą była godzinna przerwa, w której miałem nadzieję odsapnąć i coś zjeść. A guzik! Na papierkowej i innej robocie mi zeszło tyle, że ani się obejrzałem jak się rada zaczęła. Na radzie jak zwykle ględzenie bez ładu, składu i leitmotivu, a przede wszystkim z obcą mi hierarchią ważności spraw. Prosto z rady na zebranie swojej klasy. Jeszcze "moi" rodzice nie skończyli ze mną rozmawiać, a już do sali się wdzierały pierwsze obce mamcie. Ostatnią pożegnałem przed dziewiątą. Już kiedy wychodziła poczułem że moja biedna głowa dotąd trzymana w całości poczuciem zadania i obowiązku, zaczyna się rozłazić i rozlatywać we wszystkich kierunkach. Wróciwszy do domciu, po wannie, padłem do łóżka parę godzin przed normalną (niestety) porą snu. Przespałem (prawie bez przerw) osiem godzin, żeby stwierdzić że jestem jak sflaczała dętka. Wróciłem do łóżka na jeszcze pół godziny, które przedrzemałem i dopiero wtedy nadawałem się jako tako do zatelepania swoich zwłok do pracy. Wróciłem z niej z bólem głowy.
Lodzio-miodzio, normalnie...

Za to moje cholery dzisiaj były jak mysie na lekcji. Cisza, spokój... mój Boże... jak nie oni! Rozdał bym im cukierki, gdybym wiedział wcześniej. A przecież ja tylko ich rodzicom na zebraniu opisałem zaledwie parę co barwniejszych scenek z ich udziałem. Część rodziców siedziała z ponurymi minami, część uśmiechała się zażenowana, ale zdaje się że większość opieprzyła swoje latorośle i to skutecznie. Ciekaw jestem na jak długo tego oddziaływania rodzicielskiego starczy. Z doświadczenia wiem, że nie jest to paliwo zbyt energetyczne i starcza na krótko. Jak dociągną do świąt to byłaby rewelacja i sensacja. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz