Trzeba było się zgłosić na przegląd okresowy. Nie lubię tego, bo galeria dokturów, jaką przy tej okazji przez te lata zaliczyłem, tworzy dość niezachęcający gabinet osobliwości.
Siusiu i krewka oddane, więc się zjawiłem na pytanie i macanie. Doktór laryngolog - miły i sympatyczny, zbadał pobieżnie (choć nie znam się, więc może to było dokładnie), pogadał i wypchnął za drzwi. W porównaniu ze swoją marudną koleżanką sprzed paru lat, która męczyła mnie i ględziła bitą godzinę, był super.
Doktór medycyny pracy był z zupełnie innej parafii. Oschły, konkretny, zajęty ptaszkowaniem i wypisywaniem druczków, nie budził specjalnej sympatii (OK, nie tylko specjalnej, ale żadnej). W ogóle mam wrażenie, że główna praca lekarza medycyny pracy, zajmująca mu 99% czasu wizyty to wypisywanie papierów. Potem jeszcze był okulista; wiem, powinien być przed, ale rejestracja okazała się, zgodnie z moim niesprawiedliwym pierwszym wrażeniem, nie do końca ogarnięta. Swoją drogą to pierwszy okulista na badaniu okresowym w całej mojej błyskotliwej karierze zawodowej.
I tu była bomba dnia - pani doktór stwierdziła, żem na łoczy kulawy i powinienem się oszklić. Trzeba będzie zacząć zgłębiać temat salonu łoptycznego, gdzie mnie oszklą, a skóry nie zedrą. W gruncie rzeczy się cieszę, że się wyjaśniło, czemu jakoś od zimy coś mi się gorzej szczegóły w modelach widziało. Myślę też (od dawna miałem takie wrażenie), że mojej odpychającej facjacie oszklenie na wizualną korzyść tylko dobrze zrobi.
Niektórzy noszą modne zerówki a Ty będziesz miał full wypas. Zapewne i mnie to czeka za czas jakiś.
OdpowiedzUsuńNo ja tylko do bliży, do tzw. chodzenia jeszcze nie potrzebuję.
Usuń