Matko Boska, znów piątek?! Już? Toż dopiero co był! Oj, już go nie ma, to sobota... Upływ czasu zauważam cyklami zajęć i przyrostem liczby ocen. Nie udało mi się złapać więcej niż sześć godzin snu. Praca to jedyna szansa, żeby na moim pogrzebie zjawiło się więcej niż 5 osób. To jedyny właściwie ślad jaki po mnie choć na troszkę pozostanie - pamięć ludzi z którymi stykam się w pracy. Słabiutki i ulotny, bo ilu nauczycieli, którzy nas uczyli dziś pamiętamy? Na branżowym forum czuję się znów obco, mam poczucie, że nie pasuję do nich swoimi doświadczeniami i dorobkiem życiowym, że w większości żyją jakoś pełniej, bogaciej niż ja. Wiem, że trawa na polu sąsiada jest zawsze bardziej zielona, lecz trudno mi zignorować pustkę i marność życia, które sobie ułożyłem.
spokojnie, ten tydzień był krótszy :P
OdpowiedzUsuńa co do życia, to na jego jakość nie tylko sami mamy wpływ, ale również wszyscy wokół, więc nie przypisuj sobie całej zasługi "marności życia" ;)
Dzięki Bogu był krótszy. Nadchodzący też krótki. Niestety, nieśmiertelną tradycją tratwy Meduzy jest upychanie w takie kurztygodnie różnych popołudniowych atrakcji, które powodują, że jesteśmy równie, jak nie bardziej zmachani, jak w zwykłym tygodniu.
UsuńCo do wpływu innych - masz naturalnie rację, ale n ich działania wpływu nie miałem, a na swoje - owszem. Prawda, że ograniczony ich poczynaniami. W każdym bądź razie, to na końcu jestem ja sam ze swoim bilansem życia, pardon, chciałem powiedzieć - wegetacji. To swoją drogą jedyny aspekt, w którym jestem wege.
To polecam:
OdpowiedzUsuń- śniadanie na mieście
- kino
- drobne zakupy
- wystawa
Przynajmniej w moim przypadku poprawiło mi to nastrój po niby krótkim a bardzo męczącym tygodniu w pracy.
Dziękuję za poradę. Z powyższych zrealizowałem punkt 3 w wariancie "niezbędne zakupy". Nie poprawiło. ;-)
UsuńNiezbędne i tak trzeba zrobić, więc to tak nie działa. To tak jakby komuś miało poprawić humor to, że spuści za sobą wodę :D
UsuńMasz rację. Niestety, zakupy są dla mnie przyjemnością łowcy i planisty, a nie zdobywcy, więc cały efekt zajęcia uwagi kończy się w momencie nabycia. A przeglądanie ofert ze świadomością, że pieniądze skończą mi się znacznie, znacznie wcześniej niż dołek, nie starcza na długą "terapię". Zresztą to jak narkotyk - działa krótko odwracając uwagę od problemów, a nie likwidując ich.
UsuńA ksiazka? Cos innego?
OdpowiedzUsuńKsiążka mi towarzyszy nieustannie od małego dzieciństwa (no, nie ta sama :-D ), więc jako lek / wypełniacz pustki już nie zadziała. A to "coś innego" - cóż, z tym właśnie mam problem.
UsuńJa ma też zawsze taki problem , czekam na weekend by odpocząć a tu już poniedziałek.
OdpowiedzUsuńBy złapać tą wolną chwilę staram się wychodzić na spacery, wyłączać tel i delektowac się czasem.
Szkoda tylko, że pogoda taka niezbyt zachęcająca do spacerów.
UsuńSwoją drogą, ja nie muszę wyłączać telefonu - prawdopodobieństwo, że ktoś zadzwoni jest znikomo małe. :-)