Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

czwartek, 28 lipca 2016

506.Uschludnianie

Drugi tydzień urlopu ma się ku końcowi. Jakoś tak wyszło, że nie nudziłem się zbytnio. Pomalowałem sufit w dużym pokoju, co wymagało ruszenia skomplikowanego puzzla, jakim jest umeblowanie. W efekcie po mieszkaniu z trudem mogę się ruszyć.

Jak już ruszyłem książki i meble, to zbliżyłem się do decyzji wymiany części regałów, żeby sterty książek z podłogi ułożyć w bardziej cywilizowany sposób. Regały kupione, za parę dni je przywiozą. Jednakowoż aby regały stanęły, trzeba mi przenieść kontakt elektryczny. Materiały kupiłem i zastanawiam się kiedy się za to zabrać - jutro czy w sobotę. Oczywiście będzie to wymagało ruszenia kolejnych regałów, co mnie umiarkowanie raduje. Troszkę głupio pomyślałem, a właściwie głupio nie pomyślałem, i jak do malowania zdjąłem firanki i zasłony i je uprałem, tak teraz trochę się zakurzą, kiedy będę rył bruzdę pod przewód. No, ale trudno; i tak cud i łaska boska, że wykrzesałem z siebie wolę do tych zmian. 

Naturalnie towarzyszy temu cichy chór nucący stary szlagier - pieśń "A na chuj ci to kretynie?!" Trudno mu odmówić pewnej słuszności, gdyż istotnie jest w tym wyraźna niespójność: zmęczenie bezcelowym życiem i spodziewane poczucie ulgi gdyby wreszcie dobiegło końca oraz odnawianie i uschludnianie mieszkania, którego wyposażenie i tak wyląduje w kontenerze na podwórku w najwyżej parę tygodni po moim pogrzebie.

Przykre to tak całe życie być samotnym.

sobota, 16 lipca 2016

505.Acht koma acht.

Zakupy - piekarnia, Biedrona, modelarski. Wizyta u M. - zamek jej się popsuł. Pół godziny roboty i powrót pieszo do domu. W trakcie marszu jakoś opadały mnie stopniowo smutne myśli, aż czułem gulę w gardle. W sumie przedreptałem dziś (w trzech porcjach) 8,8 kilometra; liczba kojarząca się z niemiecką armatą. Swoją drogą numer mieszkania eMusia, żeby łatwiej zapamiętać skojarzyłem z niemieckim bombowcem. Skubiąc po kawałku minąłem półmetek "Drogi królów" Brandona Sandersona - polecam tego autora, bardzo dobrze czyta mi się jego książki.

wtorek, 12 lipca 2016

504.Żyjmy chwilą i ufnością

Życia na urlopie układanie trwa. Pod różnymi pretekstami jeżdżę do innych dzielnic do różnych marketów na zakupy. Wczoraj byłem w Ikei i w Juli, dzisiaj w Tesco. W Ikei przeżyłem zawód z powodu wycofania z oferty tych cudownie kolorowych wzorów pościeli, zostały same jakieś takie szarobure i nieładne. Prosta kalkulacja wskazuje, że prędzej się markety i pomysły na zakupy w nich skończą, niż urlop minie, ale co tam! - żyjmy chwilą; nuż widelec nam pofarci i nie dożyjemy następnej?

Machnąłem mini projekcik - malutką, prościutką winietkę pod figurki, aż się troszkę zdziwiłem, że tak gładko to poszło - ten powrót do modelarstwa znaczy. Teraz, idąc za ciosem, można by rzec, robię następną, w tym samym stylu. To niestety obudziło chętkę zakupową ukierunkowaną na formy do odlewania detali do makiet. "Niestety" dlatego, że te (fantastyczne!) formy są z Hamaryki i porto boli, zwłaszcza teraz, kiedy złoty w ramach polskiego wstawania z kolan zarył nosem w ziemię przed dolarem.

Zalecane przez doktora Marcina cudowne lekarstwo na Geistschmerz czyli spacery, mają pewien istotny feler, z którego istnienia właśnie sobie zdałem sprawę. Co krok (spacerowy) widzę ciasteczka (przeważnie dość skąpo, z uwagi na upały odziane), co nie działa dobrze na mój nastrój - każdy taki obrazek przypomina mi tylko, i to boleśnie, jak bardzo spieprzyłem swoje życie.