Po czym poznać, że koniec roku już na wyciągnięcie ręki? Po tym, że zaczyna się "zabieranie papierów". Niektórzy lepiej sytuowani godzą się wreszcie z myślą, że ich pociecha jednak chyba może nie bardzo zdać, ergo dotychczasowe sposoby w rodzaju: nie widzimy problemu, podlizujemy się lub grozimy nauczycielowi, nalegamy na wychowawcę itp. - jednak nie podziałały. Flancują więc latorośl do prywatnej szkoły, która wiedząc doskonale, że "pieniądz idzie za uczniem" solennie obiecuje, że wyciągnie z tych murowanych jedynek na promocję do klasy kolejnej. A że jest to dobra szkoła, to taki cud robi z łatwością i od ręki. Tydzień lub dwa do końca to czasu aż nadto. Zła tratwa Meduzy nie umiała, a prywatna, jak mawiają we francuskiem Paryżu - włala!
Człowiek całe życie się czegoś uczy a czasem i czegoś nieuświadamianego o sobie się dowiaduje. Ja na ten przykład dowiedziałem się dziś, czym się cechuję na co dzień. Uświadomiło mię w tym dziecię pewne dramatycznym wezwaniem, bym się wyzbył "swojej zwykłej znieczulicy" (i zrobił natychmiast to czego ono się domaga).