Samotny w mej małej celi,

samotny jak ona sama,

samotny idę do świata,

samotny stamtąd powrócę.

poniedziałek, 29 lipca 2019

1004."Ale z naszymi umarłymi"

Skończyłem czytać "Ale z naszymi umarłymi" Jacka Dehnela. Okropna, przygnębiająca wizja - przestroga przed drogą, którą kroczy część naszego społeczeństwa (a może w sumie całe społeczeństwo?). Znów przypomniał mi się "Nosorożec" Ionesco.

Z tą literacką interpretacją groźnie koresponduje naukowa - wywiad z profesor Patrycją Matusz, odsłaniającą renesans agresywnego, szowinistycznego nacjonalizmu w naszym społeczeństwie.

To było moje pierwsze zetknięcie z większą prozą Dehnela. Wrażenia mam mieszane - temat ważny, pomysł fajny, humor subtelny, inteligencja i zmysł obserwacji autora - niezaprzeczalne, ale ogólnie brakuje mi trochę jakiejś iskry, porywu emocji. Ta proza stwarza wrażenie jakby w rozpięciu między intelektem a emocjami była nieco zbyt przesunięta ku biegunowi chłodnego, cokolwiek zdystansowanego intelektu. Właściwie pasuje ona do wizerunku autora - chłodna, powściągliwa, konserwatywna elegancja, pilnie bacząca, by nie dopuścić żadnej swobody, ani szaleństwa w wyglądzie; strój jak zbroja i komunikat przeciw światu.

Książkę przeczytać warto.

sobota, 27 lipca 2019

1003.Last Czars

Obejrzałem sobie netfliksową produkcję "Last Czars". Nie bardzo może rozumiem, dlaczego carowie w tytule są w liczbie mnogiej, skoro żywy (do pewnego momentu) w filmie jest tylko jeden - Mikołaj II, a jego papcio - Aleksander III pojawia się wyłącznie na krótko i w formie cuchnącego rozkładem nieboszczyka.

Ogólnie serial mnie rozczarował, być może z powodu nieporozumienia - siadłem do oglądania w przekonaniu, że to film fabularny, a nie, jak się okazało, mieszany - sceny fabularne gęsto przeplatane gadającymi głowami historyków. Dla mnie coś takiego mieści się wyłącznie w kategorii "program dokumentalny".

Nie bardzo dziwię się Rosjanom protestującym przeciwko serialowi. Po pierwsze - widać wyraźne ograniczenia skąpawego budżetu, co uwiarygadnia pretensje Rosjan, że jest to ordynarne żerowanie na tematyce rosyjskiej. Po drugie - widać duże i liczne uproszczenia (choćby gdzie Rodzianko? gdzie książę Lwow? gdzie specyficzne życie rodziny po abdykacji?). Po trzecie - dziwne się wydaje tak bezceremonialne zwracanie się do cara, na którego jak by nie było - poddani krzyczą grubo przed rewolucją. Po czwarte - aktorzy niepodobni (wielcy książęta Sergiusz i Mikołaj, Stołypin, Kiereński). Po piąte - błędy merytoryczne (np. zdjęcia tonącego w 1918 r. austro-węgierskiego "Szent Istvana" jako obraz zagłady eskadry Rożdiestwieńskiego pod Cuszimą w 1905, Mikołaj przy postrzelonym Stołypinie). Wreszcie po szóste - sceny w których święci Kościoła Prawosławnego, goli jak ich pan Bóg stworzył, bzykają się na podłodze przy biurku... no kto to widział, panie! kto to widział! 

Poza tym wszystkim, refleksja ogólna, nie nowa, bo zwróciłem uwagę na to już dawno - wciąż zadziwia mnie poziom głupoty i tępoty carskiej pary. Dzieje ostatniego cara powinny być obowiązkową lekturą dla każdego miłośnika monarchii absolutnej - jako przestroga przed zasadniczą słabością tego ustroju, który staje się bezbronny, kiedy na jego czele stoi kompletny niereformowalny dureń. Zwłaszcza gdy wspiera go pomylona religijnie histeryczka.

Tylko tych dzieci szkoda było.

piątek, 26 lipca 2019

1002.Tu się polepszy, tam się popieprzy

Zacząłem czytać "Ale z naszymi umarłymi" Jacka Dehnela - początek znośny, ciekawe jak dalej. Do tej pory tego autora czytałem tylko jedno opowiadanie zamieszczone w empikowym zbiorku (takim samym jak ten, który właśnie dostał Hebius).

Pojechałem po info z disco-tubowania. Wygląda na to, że jest bardzo dobrze, lepiej niż się można było spodziewać. Pourvu que cela dure! 
Wypadało uczcić to zamówieniem paru książek, bo dziś ostatni dzień promocji w Bonito, a nie wiadomo, kiedy następna będzie.

Pobicie dziennikarza we Wrocławiu, umorzenie śledztwa w sprawie neonazistowskiego festiwalu "z powodu niewykrycia sprawcy" - przygnębiające w którym kierunku to społeczeństwo idzie. Mieliśmy "państwo teoretyczne" - a jak to "pisowskie" nazwać? Wrogie nam środowiska żydowskie powinny być zachwycone, jak pięknie takimi działaniami uwiarygadniamy ich zarzuty o naszą współodpowiedzialność za Holocaust.